Cyberkaznodzieje
Ks. Dominik Chmielewski - rozkochany w Maryi, przez wielu zwalczany za swoją bezkompromisowość? A może któryś z jezuitów: Grzegorz Kramer albo Dariusz Piórkowski? Ich internetowe wpisy jednym otwierają oczy na żywe słowo Boże, zmuszają do myślenia, innych doprowadzają do szewskiej pasji nadużywaniem słowa „ja” w przekazie. Jeśli nie oni, to może ks. Andrzej Draguła, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zadający niewygodne pytania? O. Wojciech Jędrzejewski w swoim „Ewangeliarzu” w półtorej minuty - z wielką lekkością i prostotą - „przekładający z polskiego na nasze” najtrudniejsze zdania Biblii? O. Pelanowski - lubiany, popularny, ale też pogubiony (wykluczono go niedawno z macierzystego zgromadzenia)? Albo tłumaczący „o co właściwie nam chodzi” w wierze ks. Wojciech Węgrzyniak, ks. Rafał Jarosiewicz, ks. Artur Stopka itd.? Można wymieniać dalej.
Co łączy wszystkie zaprezentowane postacie księży? Są żarliwi. Kochają Pana Boga! Dla Niego wycinają w „dżungli” pojęć, fałszywych obietnic ścieżki Dobrej Nowiny. Bez większego problemu można ich znaleźć w internecie. Nagrywają krótkie filmy, umieszczają pliki audio, prowadzą blogi i vlogi, regularnie zamieszczają wpisy na portalach społecznościowych. Oglądają ich, słuchają setki tysięcy ludzi (profil o. Szustaka na fb Langusta na palmie ma 746 tys. subskrypcji). Ewangelizują, pomagają rozumieć Pismo Święte, komentują rzeczywistość. Bywa, że zajmują się tematami, których inni nie potrafią lub nie chcą ruszać. „Jadą po bandzie”, sięgając po tematy tabu. Nie przejmują się wrzeszczącymi na ulicach i piszącymi na murach kościołów bluzgi młodymi ludźmi, wychodząc z założenia, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Próbują dotrzeć do tych, co – cytując ks. ...
Ks. Paweł Siedlanowski