Trzy warunki dobrego postu
Sondażownie dowodzą, jakoby z roku na rok coraz więcej Polaków świadomie decydowało się na 40-dniową wstrzemięźliwość od alkoholu, mięsa, słodyczy, chemii itd. Jedni mają pościć z pobudek religijnych, inni dla oczyszczenia organizmu po zimie. Niestety, duszpasterskie obserwacje zdają się temu przeczyć, przynajmniej jeśli chodzi o zdeklarowanych katolików. W miarę zwiększania się dobrobytu, a z nim konsumizmu, radykalnie stygnie gorliwość wielu polskich katolików nie tylko w zachowywaniu ścisłego postu w takie dni jak Popielec czy Wielki Piątek, ale i zwykłej piątkowej wstrzemięźliwości od mięsa. O ile starsze pokolenie, które mogłoby się już od tej praktyki dyspensować, generalnie przestrzega obowiązku postu i rozumie jego sens, o tyle wśród młodzieży poszczą jednostki. W miejsce postu religijnego pojawia się moda na różnego rodzaju oczyszczające głodówki, które współczesna medycyna pochwala, o ile - rzecz jasna - stosuje się je z głową. Już w starożytności posty traktowano jako metodę leczniczą. Głodówką leczył słynny Hipokrates i średniowieczny uczony Awicenna.
Zdaniem medyków post leczniczy zapobiega i leczy choroby, usuwa złogi i toksyny, poprawia zmysły: wzroku, węchu, słuchu i smaku, odmładza, regeneruje zwyrodnienia, wydłuża lata w zdrowiu. O dziwo, dewaluacja wartości postu religijnego ma miejsce w czasach, gdy coraz głośniej wyrażane są postulaty całkowitego wykreślenie mięsa z menu człowieka, mody na weganizm i społecznych kampanii walki z otyłością. Źródłem tego zjawiska może być fakt, że wymienione świeckie zastępniki postu koncentrują człowieka na sobie samym, na swoim dobrym samopoczuciu, zdrowiu czy wyglądzie, podczas gdy post chrześcijański ma człowieka z zaklętego kręgu zainteresowania się wyłącznie sobą samym wyrwać i zwrócić go ku Bogu oraz drugiemu człowiekowi. Post chrześcijański leczy nie tylko ciało; on w pierwszym rzędzie leczy ludzką duszę. ...
ks. Wojciech Hackiewicz