Sztuka obserwacji
Placówka, wychodząc naprzeciw pandemicznym ograniczeniom, zaprosiła do wirtualnego zwiedzania wystawy, po której oprowadza kustosz Iwona Maksymiuk wraz z gościem - Ryszardą Tkaczuk, emerytowaną kustosz. Prezentowane dzieła: obrazy olejne, akwarele, rzeźby, monotypia oraz gobelin pochodzą ze zbiorów Muzeum Południowego Podlasia oraz kolekcji prywatnych. Ekspozycja, która została otwarta 27 września 2020 r., poświecona jest życiu i twórczości wybitnego artysty związanego z Białą Podlaską - prof. Ludwika Maciąga. - Urodził się 13 lipca 1920 r. w Krakowie. W wieku dwóch lat wraz ze swoją rodziną przeprowadził się do Białej Podlaskiej. Do roku 1939 jego życie było związane z naszym miastem - opowiada I. Maksymiuk, dodając, iż decyzją rady miasta 2020 r. został ustanowiony rokiem prof. L. Maciąga, ponieważ przypadała wówczas 100 rocznica jego urodzin. - Drugi powód zorganizowania tej pięknej i ciekawej wystawy to odznaczenie prof. L. Maciąga w 2004 r. Bialską Nagrodą Kultury Anny z Sanguszków Radziwiłłowej za całokształt twórczości - precyzuje.
Malarstwo L. Maciąga oscyluje wokół tematu koni, zaś bialskie muzeum może pochwalić się ciekawą kolekcją dzieł o tej tematyce. R. Tkaczuk, wcielając się w rolę zwiedzającego ekspozycję, dopytywała, skąd u profesora taka miłość do koni? – Ta miłość zrodziła się we wczesnych latach szkolnych – przyznaje kustosz. – Profesor obserwował życie końskie, ponieważ jego ojciec był artylerzystą, został skierowany do bialskiego 9 pułku artylerii lekkiej. Od najmłodszych lat związany z końmi wojskowymi, które były niejako na wyciągniecie ręki. Przyszedł jednak taki moment w jego życiu, że poznał inne konie – arabskie. I nie mógł się nimi nacieszyć. Po raz pierwszy zobaczył je, gdy był chłopcem i zafascynowały go do tego stopnia, że właśnie wtedy zdecydował, iż będzie malował konie – kontynuuje swoją opowieść, przechodząc do pierwszej sali wystawienniczej, która, według autorów wystawy, została pomyślana jako prezentacja okresu związanego z latami młodzieńczymi, rodziną, szkołą oraz bardzo trudnym czasem wojny i okupacji.
Cenne eksponaty
Jednymi z ciekawszych eksponatów są akwarele przedstawiające dwóch starszych braci prof. Maciąga: Józefa i Ottona. – Obaj są w mundurach wojskowych, ponieważ obaj, tak jak ojciec, zostali żołnierzami – snuje swoją opowieść I. Maksymiuk. – Józef zginął w Serbii, nosił pseudonim Sas, zaś Otto przeżył okres II wojny światowej, po czym osiadł w Anglii. Mało znanym wątkiem jest fakt, że zarówno Ludwik, jak i Otto są absolwentami I Liceum Ogólnokształcącego im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, zaś Otto również miał zdolności artystyczne, które odziedziczyła jego córka – zdradza.
Na jednej z wczesnych prac artysta podpisał się jako uczeń kl. 3a I Liceum Ogólnokształcącego im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. Widnieje na niej również pieczątka i podpis ówczesnego dyrektora szkoły Stanisława Damrosza – to on miał zawyrokować, że z tego ucznia może być tylko i wyłącznie malarz. Choć papier był wówczas towarem deficytowym, L. Maciąg zamalowywał większość kartek w zeszytach studium końskim, jeźdźca, uzbrojenia, zaś dyrektor przymykał na to oko.
Osobisty dar
Spośród cenniejszych eksponatów znajdujących się w posiadaniu muzeum nie sposób nie zauważyć szkicownika prof. Maciąga z lat 1938-1941 z piękną dedykacją autora „Dar prof. Ludwika Maciąga dla Muzeum w Białej Podlaskiej”. – Zawiera on 86 kart, które obrazują przeżycia artystyczne z okresu pobytu w Białej, wojny i okupacji – wylicza kustosz. – Nieprzypadkowa jest również data 24 czerwca 2007 r., bowiem była to druga wystawa prac prof. Maciąga zorganizowana w naszym muzeum. Profesor uczestniczył w otwarciu tej wystawy, zaś zmarł 7 sierpnia 2007 r. Album jest wspaniała pamiątką, ale też obrazuje niesamowity talent profesora.
Obozowa wrażliwość
Zwiedzający mogą zobaczyć także obrazy związane z wojskową codziennością, głównie 9 pułku artylerii, gdzie służył ojciec L. Maciąga, czy 34 pułku artylerii, który również stacjonował w Białej Podlaskiej. To do historii tego drugiego nawiązuje część wystawy, bo w nim – jako podchorąży w zwiadzie konnym oddziału mjr. Stefana Wyrzykowskiego „Zenona” – służył L. Maciąg. Jedna z prac stanowi autoportret artysty z tego okresu. Widnieje na nim podpis „Sas” – który był pseudonimem zmarłego brata, a który Ludwik przyjął jako własny na czas walk. Eksperci podkreślają, że ten okres stał się bardzo ważny dla twórczości artystycznej bohatera wystawy, a określany jest jako zbratanie jeźdźca z wierzchowcem. Pisarka Barbara Wachowicz określiła L. Maciąga nawet Kossakiem oddziału „Zenona”, zaś szkicownik towarzyszący mu podczas tamtego okresu stał się wspaniałym dokumentem obrazującym partyzanckie życie. Nie zabrakło również prac pokazujących śmierć i zniszczenie, jakie niosła wojna czy okupacja.
L. Maciąg brał udział w wielu akcjach konspiracyjnych, m.in. wydobyciu pocisku rakiety V2 czy odbiciu oraz przetransportowaniu lotników angielskich. Podczas tego pierwszego wydarzenia, co opisał w swoim pamiętniku, po raz pierwszy do niego strzelano, on sam też oddał strzały. Ta trauma mocno wpłynęła na jego artystyczną wrażliwość. Wyrazem tego i innych przeżyć są np. prace związane z 34 pułkiem piechoty, jakie można zobaczyć w kaplicy zjawienia obrazu Matki Boskiej Leśniańskiej, m.in. „Spowiedź oddziału Zenona”. Znalazły się tam one za sprawą historyka sztuki paulina o. Eustachego Rakoczego.
Maciąg nieznany
Jedna z sal wystawy obrazuje miejsca bliskie sercu artysty oraz dom, w którym mieszkał. Nie brakuje prac z okresu studiów, w tym pięknych aktów, co nie każdy łączy z postacią profesora, który uzyskał dyplom z grafiki artystycznej Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Podobnie prezentowane pejzaże – proste, i prawdziwe, obrazujące, jakim człowiekiem był profesor: naturalnym, szczerym w swoich opiniach, mówiącym prawdę prosto w oczy, bezkompromisowym. Wirtualne zwiedzanie ekspozycji, jakie proponuje na swoim facebookowym profilu Muzeum Południowego Podlasia, zaskoczy niejednego miłośnika malarstwa czy regionu. Bo choć oglądanie wystawy online to nie to samo, co obcowanie z dziełem sam na sam, można poczuć nastrój i atmosferę prac prof. Maciąga: tętent koni, zapach kurzu wydobywającego się spod kopyt, szczęk zbroi podczas walki, piękno ludzkiego ciała, temperaturę ludzkich uczuć czy prostotę podlaskiej przyrody.
Na wystawie znalazł się rysunek doskonale zachowany z dzieciństwa prof. Maciąga – zatytułowany „W sadzie”. Jagoda Sorokowa, przyjaciółka rodziny Maciągów, zdradziła, że matka Maciagów – Jugosłowianka Rozalia Dokić – była osobą bardzo wymagającą, która żelazna ręką prowadziła dom. Jednak – jak to kobieta – potrzebowała również czasu, by zająć się swoimi sprawami. Wtedy dawała synom kartki, ołówki, kredki, żeby czymś się zajęli. Być może właśnie wtedy zrodziły się zdolności artystyczne prof. L. Maciąga.
JAG