Wdzięczni za dar i serce
K. Marian Alfons Myrcha (1907-1996) wykładał prawo kanoniczne i prawo cywilne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej. W czasie II wojny światowej był pułkownikiem Wojska Polskiego, pod pseudonimami „Ikar”, „Wojciech” pełnił obowiązki kapelana obwodu Siedlce ZWZ-AK. Swoją ojcowiznę, na której osiadł i pracował, przekazał Zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych z nadzieją wybudowania świątyni i klasztoru. Tak też się stało – w 1995 r. w Siedlcach z parafii św. Stanisława wyłoniona została nowa parafia. Powierzono ją oo. franciszkanom.
By pamięć przetrwała
Te wszystkie informacje o dobrodzieju parafii, wraz z jego zdjęciem, będą umieszczone na granitowej tablicy pamiątkowej ufundowanej z inicjatywy parafian. Planują, że godne miejsce znajdzie w nowym kościele, którego budowa jeszcze trwa. Pomysł takiej formy upamiętnienia zrodził się niespełna trzy lata temu.
– W niedzielę 21 marca, o 12.00, w naszej kaplicy odprawiona zostanie dziękczynna Msza św. za osobę ks. M. Myrchy, największego jałmużnika naszej parafii, dzięki któremu na wyciągnięcie ręki mamy kościół parafialny i ułatwioną możliwość udziału w Eucharystii – mówi główny inicjator powstania tablicy Dariusz Korneluk. Zwraca uwagę, że pamięć o ks. M. Myrsze pozostaje ciągle żywa – po każdej Mszy parafianie modlą się za jego duszę – ale czas płynie, sprawiając, że wspomnienia się zacierają. – Z myślą o kolejnych pokoleniach chcemy pozostawić materialny znak życia i zasług ks. M. Myrchy – podkreśla.
Teraz tablica, potem…
– Ks. Mariana zapamiętałem przede wszystkim jako człowieka pracy. Mimo że miał żołnierską przeszłość i był wybitnym naukowcem, kochał pracę fizyczną. Po zakończeniu kariery naukowej zajął się uprawą ziemi, hodował zwierzęta. Uważam, że w sposób wzorowy łączył kapłaństwo, męstwo, miłość do ojczyzny i oddanie drugiemu człowiekowi. W jego osobie mężczyźni naszej parafii mają wspaniały przykład do naśladowania – podkreśla D. Korneluk. Dodaje, że w kontakcie bezpośrednim każdego uderzał spokój i równowaga wewnętrzna ks. M. Myrchy. – Potrafił słuchać. A w rozmowie często poddawał jakąś kontrowersję, żeby skłonić do spojrzenia na daną sprawę z innej perspektywy – stwierdza. I dzieli się kolejnym pomysłem na utrwalenie pamięci tego wielkiego człowieka, Polaka, patrioty, darczyńcy parafii. To mianowanie w przyszłości jego nazwiskiem jednej z ulic w północno-wschodniej części Siedlec znajdującej się w granicach parafii.
LI