O zawiłej historii niezwykłego dzieła
„Polski El Greco” to opowieść o niezwykłych dziejach odnalezienia obrazu „Ekstaza św. Franciszka” na plebanii w Kosowie Lackim. Odkrycia dokonały w 1964 r. Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska- Kwoczyńska z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. W fabularyzowanym dokumencie oprócz relacji świadków wydarzeń sprzed niemal pół wieku pojawiają się sceny wiernie odtworzone ze wspomnień bohaterów, a także archiwalne nagrania radiowe i telewizyjne pokazujące duże zainteresowanie mediów. Główne bohaterki historii dzięki archiwalnym nagraniom (obie panie zmarły w ostatnich latach) na bieżąco relacjonują przedstawiane w filmie wydarzenia. Reżyserka i autorka scenariusza przez cztery lata dokumentowała losy obrazu, nagrywając dziesiątki godzin rozmów z I. Galicką. Najpierw powstała książka „Polski El Greco”, a teraz film. - Historia odkrycia i ocalenia obrazu El Greca to opowieść o zmaganiach dwóch inwentaryzatorek, niewysłuchanych, niedocenionych, których przez długie lata nikt nie chciał potraktować poważnie - mówiła twórczyni filmu K. Kowalska podczas uroczystej premiery, która odbyła się 9 marca w kinie „Kultura” w Warszawie.
– To opowieść o niezwykłej pasji dwóch młodych kobiet, które ani na chwilę nie zwątpiły w to, co podpowiadała im intuicja. To także podróż po powojennej Polsce, pełnej zniszczonych i ograbionych kościołów, ubogiej i nieufnej – podkreśliła.
Reżyserka filmu przypomniała, że kiedy w 1964 r. I. Galicka jako etatowa pracowniczka Instytutu Sztuki PAN razem z przyjaciółką, także historykiem sztuki, H. Sygietyńską-Kwoczyńską, zajechały do Kosowa Lackiego, okazało się, że na plebanii, w prywatnym mieszkaniu księdza, znajduje się ciekawy obraz z wizerunkiem św. Franciszka. – Po powrocie do Warszawy i namowach zaprzyjaźnionych profesorów zaczęły badać dzieło. Postawiły najpierw tezę, że malowidło zostało stworzone w warsztacie El Greca. Po długich badaniach napisały w naukowym artykule wprost – to dzieło samego mistrza. Ale w taką wersję nikt im nie chciał uwierzyć – opowiadała K. Kowalska.
Dopiero za sprawą dziennikarza PAP, który w 1967 r. przypadkowo trafił w Biuletynie Historii Sztuki na artykuł o niezwykłym odkryciu, sprawa stała się głośna w całym kraju. – Choć depesza została opublikowana w prasie 1 kwietnia, to jednak nie była primaaprilisowym żartem. Dziennikarze tłumnie ruszyli do Kosowa Lackiego, próbując ustalić szczegóły historii odkrycia niezwykłego dzieła – przypomniała twórczyni filmu.
Opowieść o wielkiej przygodzie
W premierowym pokazie film wziął udział minister kultury Piotr Gliński, który podziękował twórcom: K. Kowalskiej, Instytutowi Pileckiego i TVP za film. – To jest ważny obraz, który składa hołd dwóm wybitnym postaciom, ale także polskiej kulturze. W tej opowieści o dwóch profesjonalnych badaczkach – historykach sztuki i ich poszukiwaniach – przedstawiona jest synteza tego, co najbardziej wartościowe w polskiej kulturze, czyli praca, profesjonalizm, pasja, misja – wyliczał P. Gliński. Minister zwrócił uwagę, że film jest opowieścią nie tylko o historii sztuki, ale o wielkiej przygodzie. Wspominał także o tym, że wokół odkrycia na początku były „wątpliwości, znaki zapytania, z bohaterek trochę się wyśmiewano”. – Ale one, dzięki swojej konsekwencji i także chyba dzięki pogodzie ducha, stały przy swoim i potrafiły sobie z tym poradzić – zwrócił uwagę P. Gliński.
El Greco, hiszpański malarz pochodzenia greckiego, namalował „Ekstazę św. Franciszka” ok. 1575 r. Obraz przedstawia smukłą postać świętego, zwróconego w stronę światła spływającego z nieba. Jego załzawione oczy skierowane są do góry w stronę jasności. Św. Franciszek ma szeroko rozłożone ręce, widnieją na nich ślady stygmatów. Obok niego, w rogu obrazu, znajduje się czaszka – symbol śmierci i przemijania życia.
„Ekstaza św. Franciszka” znajduje się w zbiorach Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach. Film będzie można obejrzeć 4 kwietnia o 21.00 w TVP2.
Hołd złożony odkrywczyniom
PYTAMY ks. dr. Roberta Mirończuka, dyrektora Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach
Jak Ksiądz zareagował na informację o tym, że powstaje film o najcenniejszym obrazie w Muzeum Diecezjalnym, a zarazem jedynym dziele El Greca w polskich zbiorach?
Reżyser Katarzynę Kowalską poznałem bodajże w trakcie relacjonowania przez nią powrotu siedleckiego obrazu z konserwacji w Krakowie w 2016 r. To wówczas historia obrazu tak ją zafascynowała, że dwa lata później wydała książkę „Polski El Greco”. Wiele osób od dawna mówiło, że historia odkrycia dzieła to rewelacyjny materiał na film. Pamiętam przed laty, jak reżyser Jacek Gwizdała, inspirując się książką Dana Browna, podawał już nawet tytuł filmu „Kod El Greco”. Do realizacji jednak nie doszło. Dopiero determinacja pani Katarzyny sprawiła, że, z lekkim opóźnieniem ze względu na Covid, powstał film o odkryciu obrazu i trudnych losach odkrywczyń: Izabelli Galickiej i Hanny Sygietyńskiej. Niezmiernie cieszę się, że powstał pierwszy fabularno-dokumentalny film o historii naszego obrazu. To niewątpliwie wartość dodana dla naszego dzieła.
Czy twórcy filmu odwiedzili Muzeum Diecezjalne?
Tak, od samego początku, kiedy reżyserka powzięła pomysł zrealizowania filmu, byliśmy w częstym kontakcie. To dzięki bogatemu archiwum naszego muzeum można było odtworzyć całą historię, a była ona niezwykle interesująca, momentami nawet emocjonująca. Ustalaliśmy fakt po fakcie, wydarzenie po wydarzeniu, aby jak najrealniej odtworzyć zawiłe losy obrazu, jego odnalezienia w Kosowie Lackim, a następnie pobytu w gmachu Kurii Diecezjalnej Siedleckiej i innych miejscach. Wiadomo, że z tą historią przeplatają się losy różnych osób, które na przestrzeni tych lat troszczyły się i „widziały” obraz, m.in.: prof. Juliusza Chrościckiego, którego rodzice i on przyjaźnili się z proboszczem kosowskim ks. Władysławem Stępniem; odkrywczyń I. Galickiej i H. Sygietyńskiej; konserwatorów: Bohdana Marconiego, Marii Orthweinowej i Zofii Blizińskiej. Nie można też było zapomnieć o roli siedleckich biskupów: Ignacego Świrskiego, Wacława Skomoruchy, Jana Mazura czy ks. Tadeusza Kulika. Dużą pomocą były relacje świadków, a szczególnie mojego poprzednika ks. kan. Henryka Drozda, który przyczynił się do pierwszej publicznej prezentacji obrazu El Greca w naszej placówce muzealnej. Część ujęć filmowych powstała, oczywiście, w sali elgrekowskiej naszego muzeum.
Ksiądz widział już film podczas jego kinowej uroczystej premiery w kinie „Kultura” w Warszawie. Jakie są pierwsze wrażenia?
To film fabularny z wątkami dokumentacyjnymi ukazujący dwie młode inwentaryzatorki. Przemierzają on m.in. ziemię powiatu sokołowskiego celem opisania zabytków, które uchowały się po wojnie, a wiadomo, że najwięcej było ich w kościołach i kaplicach. Już sam początek filmu uświadamia widzom, jak wiele cennych i unikatowych dóbr kultury bezpowrotnie zaginęło w ponurych meandrach wojny. Pomocne okazały się filmy i zdjęcia archiwalne zaczerpnięte z zasobów prywatnych i TVP oraz ciekawe sceny fabularyzowane oddające atmosferę ciężkich lat stalinizmu i komuny. Uzupełnieniem są wspomnienia samych odkrywczyń, konserwatorek, koleżanek i świadków tamtych dni, a szczególnie pani Izy Galickiej. Można powiedzieć, że film ukazuje zawiłe losy obrazu El Greca, które nieodłącznie przeplatają się z praktycznie całym życiem inwentaryzatorek. Film jest swego rodzaju hołdem oddanym mozolnej i trudnej pracy odkrywczyń El Greca, które borykały się z licznymi trudnościami. Dzięki temu, że uparcie i z wrodzoną sobie intuicją udowadniały, że jest to obraz El Greca, mamy go w naszych siedleckich zbiorach.
Czy ten film, Księdza zdaniem, przyczyni się do promocji obrazu El Greca, a tym samym Muzeum Diecezjalnego i Siedlec?
Niewątpliwie! Ukazanie sensacyjnej historii odkrycia obrazu, jego zawiłych losów, niezwykłych osób, będzie okazją, aby w google maps „wrzucić” miejscowość Siedlce i czym prędzej zobaczyć na własne oczy jedyny obraz El Greca w Polsce. Myślę, że to kolejny przyczynek do tego, aby Siedlce były obowiązkowym miejscem kultury na mapie Polski, gdzie przebywa się ze sztuką przez duże „S”.
HAH