Historia
Źródło: Archiwum Fotografii Ośrodka KARTA
Źródło: Archiwum Fotografii Ośrodka KARTA

W kręgu życia

Od lat opuszczony i niszczejący, przez długi czas był żywym domem rodzinnym. Pałac w Mordach to nie tylko budynek, ale też losy pokoleń rodzin Ciecierskich, Zembrzuskich oraz Przewłockich. Dziś mamy możliwość przenieść się wstecz i poznać dzieje tych ostatnich.

„Dom w Mordach. Rodzina Przewłockich 1912-1944” to fascynująca opowieść, dzięki której poznajemy od kuchni historię rodziny ziemiańskiej, która przez 32 lata mieszkała i prowadziła gospodarstwo w Mordach pod Siedlcami. Bogato ilustrowana publikacja zawiera fragmenty wspomnień, dzienników, dokumentów, które przenoszą czytelnika w minioną epokę. To kompleksowe opracowanie dotyczące - co prawda krótkiego wycinka - dziejów rodziny Przewłockich, ale także samego miasta. - Do tego jedno z pierwszych, bo Mordy nie należały do najlepiej opisanych miejsc - potwierdza Michał Przewłocki, wnuk ostatniego właściciela pałacu. - Pomysł wyszedł od Zbyszka Gluzy, czyli szefa Ośrodka Karta, wydawcy książki - precyzuje M. Przewłocki. - To on był głównym motorem napędowym całego przedsięwzięcia. Kiedy zaczęliśmy szukać materiałów na temat Mordów i pałacu, które mogłyby nam pomóc podczas przygotowań do przebudowy, okazało się, że istnieją ogromne archiwa zdjęciowe mojej rodziny. Nawet ja o nich nie wiedziałem.

Powstała koncepcja zbudowania historii rodzinnej opartej o fotografie, materiały źródłowe – tłumaczy, zaś pytany o to, jakie uczucia rodzą się w człowieku, który na nowo poznaje historię swoich przodków, odpowiada, że mieszane. – Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy. Na pewno to dość niecodzienne uczucie, ponieważ nie wszyscy mają książki o swojej rodzinie. Dla mnie stało się też szczególnie ważne z innego powodu: mój ojciec był najmłodszym dzieckiem, które urodziło się w Mordach, i – moim zdaniem – ma nienajlepsze wspomnienia związane z tym miejscem. Dlatego w naszym domu, przez całe moje dzieciństwo nie pojawiał się temat Mordów. Nie rozmawialiśmy o nich, jak miało to miejsce chociażby w domach mojego ciotecznego rodzeństwa. To była taka biała plama: wiedziałem, że coś takiego było, ale nie stanowiło żywej rodzinnej opowieści. Z tego tytułu czytanie tej książki było odkrywaniem świata na nowo, ale z innej perspektywy, bo część jej bohaterów znam osobiście, a część z rodzinnych opowieści – stwierdza.

Ich dom
Książka opisuje losy trzech pokoleń: Eleonory i Konstantego, którzy w 1912 r. kupili zespół pałacowo-parkowy dla swego syna Henryka, następnie Henryka i Karoliny z Hutten-Czapskich, którzy wzięli ślub w 1919 r. oraz siedmiorga ich dzieci. Z prywatnych listów, dzienników i wspomnień dowiadujemy się, jak wyglądała ich codzienność, wzajemne relacje czy kondycja finansowa prowadzonego gospodarstwa. Ponieważ Karolina Przewłocka była siostrą Marii i Józefa Czapskich, dla których pałac w Mordach stanowił niejako dom rodzinny, poznajemy rodzinę Przewłockich również poprzez ich relacje i wspomnienia.
Opisy codzienności przeplatają się tu z relacjami z dramatycznych chwil, ponieważ Przewłoccy byli świadkami i uczestnikami najważniejszych wydarzeń pierwszej połowy XX w. w Polsce. Są tu świadectwa z czasów I wojny światowej, wojny 1920 r., powstawania II Rzeczpospolitej, wybuchu II wojny światowej, okupacji – aż do wygnania z domu rodzinnego w 1944 r. To opowieść również o zaangażowaniu społecznym i patriotycznym – współpracy z Armią Krajową podczas okupacji czy udzieleniu pomocy wysiedlonym z Zamojszczyzny.

Nowe przeznaczenie
Michał Przewłocki zaangażował się nie tylko w odzyskanie i odbudowę pałacu, ale także ożywienie go. Obiekt został przekazany w użytkowanie Fundacji Domu Wschodniego, by móc pozyskiwać środki na renowację. – To bardziej gra możliwości, bo pracy przed nami wiele, zaś fundacja nie jest w stanie sama udźwignąć ciężaru odbudowy – tłumaczy M. Przewłocki. – Celem ostatecznym jest uruchomienie Instytucji Domu Wschodniego oraz odrestaurowanie całego kompleksu pałacowego – wylicza, dodając jednocześnie, iż w pierwszej kolejności planowana jest odbudowa oficyny oraz uporządkowanie i udostępnienie części parku na froncie, by fundacja mogła zacząć działalność na miejscu.
W pałacu trwają badania mające określić zakres niezbędnych prac naprawczych i budowlanych. Dzięki remontowi, jaki został tam rozpoczęty w latach 80, budynek jest w dość dobrym stanie. – Jednak podczas tamtych prac podjęto pewne decyzje projektowe dotyczące dostosowania budynku, które naruszyły jego integralność – zdradza M. Przewłocki. W piwnicach wstawiono naświetla, które spowodowały zmiany naprężenia w ścianach, przez co te zaczęły się wykruszać. Dach został uszkodzony, rozkradziono miedziane orynnowanie i do środka zaczęła naciekać woda, co dodatkowo spowodowało erozję ścian. – Koszty renowacji na pewno będą ogromne, nie tylko ze względu na zakres prac, ale i fakt, że obiekt jest duży. Dlatego działamy, szukamy wsparcia, składamy wnioski, rozmawiamy z konserwatorem, województwem, ministerstwem kultury – wylicza M. Przewłocki.

To skomplikowane
Pytany o uczucia, jakie pojawiają się z w nim, gdy przekracza bramę pałacu, chwilę się waha. – To dość skomplikowane. Jak już wspomniałem, przez długi czas pałac w Mordach po prostu dla mnie nie istniał, nie wiązałem go z naszym pochodzeniem, po prostu nie znałem – przyznaje, dodając, iż po raz pierwszy był w Mordach kilkanaście lat temu. – Jednak teraz mogę uczciwie powiedzieć, że czuję rodzaj obowiązku, by doprowadzić to miejsce do stanu używalności, by ono zaczęło żyć i działać zgodnie z wolą, jaka została zawarta w liście intencyjnym pomiędzy Ośrodkiem Karta a moją rodziną.

JAG