Komentarze
Nierówna walka

Nierówna walka

Prawie dwa miesiące niczym nieskrępowanej wolności i spokoju. To dużo czasu i doskonałe warunki, żeby założyć gniazdo. Pod moją nieobecność na balkonie zadomowił się szary, skrzydlaty dziki lokator.

Zaanektowanie pustej doniczki odbyło się bez żadnych wcześniejszych pertraktacji ani nawet ostrzeżenia. Po prostu zostałam postawiona przed faktem dokonanym. A co z tym dalej się wiąże - przed walką z odchodami i odgłosami porannego gruchania. Postanowiłam więc pozbyć się nieproszonego gościa. I to na tyle skutecznie, żeby zniechęcić go do ponownych odwiedzin i moszczenia się na moich kilku metrach kwadratowych dodatkowej powierzchni zapewniającej dostęp do świeżego powietrza. Tylko jak? - Strzelać - stwierdził bez zastanowienia kolega zapytany o radę. - Poproś kogoś z koła łowieckiego i niech z wiatrówki ostatecznie rozwiąże kwestię gołębi. Albo zamontuj kolce na balustradzie. Kiedy dodałam, że chcę to zrobić w sposób humanitarny, a nie dodatkowo mieć na głowie patrol ekologów, znajomy zaczął mnie uspokajać: - Gołębie cechuje doskonały wzrok. Nie siadają tam, gdzie znajdują się kolce. Gdyby takie „instalacje” naprawdę powodowały śmierć ptaków, i to w męczarniach, to martwe gołębie trzeba by co rusz z nich ściągać.

– Nic nie możesz zrobić – stwierdziła z kolei przyjaciółka. – Gołębie miejskie są pod ochroną i nie wolno ich zabijać ani niszczyć gniazd. A jeśli w gnieździe są jaja, to nie masz wyjścia. Musisz przeczekać do końca lęgu, aż młode dorosną i samodzielnie opuszczą gniazdo – wyłożyła przepisy prawa zdeklarowana obrończyni dobrostanu ptactwa. Czy to ma oznaczać, że pozostaje mi już tylko zwrócenie się na piśmie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na przerwanie cyklu rozrodczego gołębi? – Kruk albo inny ptak drapieżny. Oczywiście figurka – podsunęła rozwiązanie przyjaciółka. – Tylko pamiętaj, że gołębie to inteligentne zwierzęta i dość szybko odkryją, że mają do czynienia z atrapą, czyli zerowym zagrożeniem. Musisz zawiesić figurkę za pomocą żyłki. Wiatr wprawi plastikowego kruka w ruch i będzie wyglądał na żywego.

Usłyszałam jeszcze o propozycji dla cierpliwych i mających czas. Otóż, za każdym razem, kiedy zobaczę na swoim balkonie gołębia, mam klaskać lub krzyczeć. Te ptaki oprócz wspomnianego dobrego wzroku mają ponoć niezłą pamięć. – Na pewno wrócą w ciągu kilku godzin, ale jeśli będziesz konsekwentna, to w końcu zauważysz efekty – wlała nadzieję w moje serce koleżanka.

Tylko, co wtedy, kiedy jestem w pracy? Ponoć „dobrą robotę” robią wszelkiej maści kolorowe dziecięce wiatraczki czy dzwonki. To kojarzyć ma się ptakom z niebezpieczeństwem, a te przecież szukają spokoju. Na osiedlu mają sporo miejsc do wyboru…

Muszę spróbować. Chociaż i tak czuję, że będzie to nierówna walka.

Kinga Ochnio