Lepiej późno niż wcale
Wiele lat słuchaliśmy bajeczek o podatku liniowym, uproszczeniach i traciliśmy czas, zamiast zająć się rozwiązaniem prawdziwych wyzwań, które są trudniejsze. W tym przypadku zdefiniowanie klasy średniej nigdy nie będzie proste czy w ogóle możliwe. Przedsiębiorca, który inwestuje, może być zaliczony do klasy średniej, ale przede wszystkim jest przedsiębiorcą. Jeżeli zapewnimy bardzo ważną zasadę, do której zresztą zmierzamy, że wysokie, nawet bardzo wysokie dochody przedsiębiorcy, a nie pracownika udającego przedsiębiorcę, będą nieopodatkowane, czyli nie opodatkujemy zysków inwestowanych, to wtedy wiemy, że takie rozwiązanie sprzyjać będzie zwiększeniu naszego bogactwa. Jeśli zaproponowany model podatkowy nie będzie dyskryminował, ale faworyzował przedsiębiorców inwestujących, a na pewno stanie się bardziej niż dzisiaj fiskalny w stosunku do tych, którzy unikają opodatkowania, to ten system stanie się znacznie bardziej efektywny i sprawiedliwy.
Z danych z 2017 r. wynika, że osoby zarabiające w Polsce najmniej oddawały w podatkach 48%, te średnio, czyli od 50 do 100 tys. zł rocznie – 38%, zaś zarabiający powyżej 1 mln – 20%. Nowe propozycje podatkowe mają to zmienić…
Zacznijmy od generaliów, które są bardzo ważne, choć – zwłaszcza w dyskusji o podatkach – to szczegóły są najważniejsze. Mamy do czynienia ze zmianą koncepcji opodatkowania w Polsce. Zmianą dotyczącą zasadniczego paradygmatu polegającego na tym, że najwyżej opodatkowujemy niskie przychody, a wraz ze wzrostem tychże przychodów udział podatków – czyli relacja realnego obciążenia podatkowego w stosunku do przychodów – spada. To, z czym mieliśmy dotychczas do czynienia, nazywamy regresją podatkową. Nowe propozycje podatkowe stanowią odejście od tego paradygmatu i to uważam za historyczną konieczność. Nie tylko zasadność, ale konieczność. Ten model tak naprawdę przetrwał 30 lat, bo został ukształtowany 26 lipca 1991 r., kiedy uchwalono obowiązującą do dziś ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych. ...
JAG