Apostołka unitów
W „Słowniku biograficznym Południowego Podlasia i Wschodniego Mazowsza” wydanym przez Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach Tomasz Dobrowolski, historyk z Łosic, badacz dziejów unitów, charakteryzuje żyjącą w latach 1874-1965 Rozalię Barańczuk jako obrończynię unitów, krzewicielkę oświaty wśród unitów, organizatorkę posług duchowych dla nich. W swojej książce „Unici ziemi łosickiej i ich walka o jedność Kościoła i polską wieś na Podlasiu” poświęcił jej miejsce w rozdziale zatytułowanym „Obrońcy polskości, wiary i jedności Kościoła”. Odnotował, że Rozalia urodziła się w chałupie kilkunastomorgowego gospodarza z Patkowa Ruskiego należącego do parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Niemojkach (powiat łosicki). Jej rodzicami byli Paweł i Marianna z Gosiewskich, wierni Kościoła rzymskokatolickiego. Była najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Jej brat Stanisław pojął za żonę Teofilę Denisiuk, natomiast siostra Leokadia wyszła za mąż za Józefa Hawryluka, syna Onufrego z Korczówki, jednego z przywódców unickiego oporu.
Ojcem chrzestnym Rózi był natomiast Józef Norwa z Czuchlebów, zasłużony konspirator unicki. Co ważne, rodzice Rozalii, którzy potrafili czytać i pisać po polsku, przykładali dużą uwagę do tego, by tę umiejętność posiadły również ich dzieci. Jako „elementarz” służyły kantyczka i modlitewnik.
O godność unitów
Jak wyjaśnia T. Dobrowolski w innym miejscu książki „Unici ziemi łosickiej…”, o funkcjonowaniu cerkwi w Patkowie wiadomo niewiele poza tym, że istniała znacznie wcześniej niż w Łysowie i że uległa całkowitemu zniszczeniu w okresie potopu szwedzkiego w XVII w., natomiast nazwa Patków Ruski sugeruje, że żyli tutaj Rusini. W opinii autora tak wiarę, jak i wielki szacunek dla trwających w oporze unitów Rozalia musiała wynieść z domu rodzinnego.
Nie wiadomo pod wpływem jakiego impulsu i kiedy dokładnie Rozalia zaczęła swoją działalność wśród unitów. Potwierdzony dokumentami okres obejmuje lata 1898-1905. Miała więc co najwyżej 24 lata, gdy „weszła” w konspirację. „W pełni i całkowicie bezinteresownie była oddana sprawie unitów, ich walce o godność i o prawo do wolności wiary, krzewiła oświatę oraz ducha tercjarstwa i bractw religijnych. Wśród trwających w oporze unitów zakładała kółka różańcowe, prowadziła katechizację dzieci, uczyła je czytać i pisać oraz przekazywała wiedzę o historii Polski. Dzięki wielkiej dobroci, cierpliwości, bezpośredniości i wspaniałemu darowi wymowy jednała sobie ludzi” – pisze T. Dobrowolski. Przywołuje też opinię wnuka Stanisława Norwy (wnuka Józefa), który opisał ją jako osobę bardzo spokojną, łagodną, przyjazną, uczynną dla wszystkich ludzi, zwłaszcza dla dzieci.
W konspiracji
Rozalia działała na terenie powiatów: konstantynowskiego, siedleckiego, bialskiego i sokołowskiego. „Szlachetnym celem jej aktywności było organizowanie – w konspiracyjnych warunkach – posług duchowych dla unitów” – zaznacza T. Dobrowolski. Odbywało się to w ten sposób, że w umówione miejsca bohaterka z Patkowa sprowadzała księży rzymskokatolickich, którzy udzielali chrztów i ślubów oraz spowiadali wiernych. Rozalia zasłynęła również tym, że wykradała z monastyrów i ochronek prawosławnych w Leśnej oraz w Wirowie osierocone dzieci unickie i umieszczała je w polskich rodzinach katolickich (często były one później adoptowane). W ten sposób ratowała je przed rusyfikacją.
R. Barańczuk nie była osamotniona. Wspomagali ją: Michalina Zaharczuk z Klimczyc, Tekla Mikiciuk i Tekla Borysiuk z Olszanki, Józef Chwedoruk z Dawidów, Teresa Oleciuk z Łepek i Józef Rumik z Łosic. Jak odnotowuje T. Dobrowolski, ostoją dla potajemnych prac i przygotowań misyjnych wypraw Rozalii był dwór w Patkowie należący do dr. Michała Faytta i jego żony Natalii z Dobrzyńskich. Oni również bronili kobietę przed znanym prześladowcą unitów – wójtem Franciszkiem Kozłowskim z Łysowa. Misyjne wyprawy ułatwiało jej fałszywe świadectwo o chorobie umysłowej wystawione przez dr. Faytta i pomocy finansowej jego żony Natalii. Zawsze mogła też liczyć na Józefę Olszewską – córkę Franciszka Katerli, właściciela majątku Woźniki, która wspierała ją w trudnych chwilach, a do tych należały bez wątpienia prześladowania. Rozalię pięciokrotnie aresztowano, poddając prokuratorskiemu przesłuchaniu w Janowie Podlaskim. Nie odwiodło jej to jednak od posługi unitom. W ich środowisku z pewnością cieszyła się też zaufaniem, o czym świadczy fakt, że nazywana była nie tylko apostołką unitów, Rózią apostołką, bohaterką z Patkowa, ale też po prostu – ciocią.
„Sławny prowodyr”
Niestraszne jej były pora roku czy pogoda – w największe roztopy, zawieje, nocami odbywała dalekie podróże, by prześladowanym unitom nieść pomoc i radę.
Dr Józef Geresz w jednym z odcinków publikowanej na łamach „Echa” serii „Z dziejów Podlasia” przytoczył relację ks. Antoniego Kotyłły, który w tym czasie był wikariuszem w parafii Mordy. „Było to 25 marca 1904 r. Zmęczony całodzienną pracą świąteczną koło północy zabierałem się do łóżka na odpoczynek. Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Pukała Rózia Barańczuk – sławny prowodyr na Podlasiu z Patkowa Ruskiego, prosząc mnie do wyjazdu do chorego Leona Barańczuka, swego stryja, który ciężko chory, a nie był u spowiedzi od czasu skasowania unii (1874 r.). Błagał ten chory o księdza katolickiego przed śmiercią”. Rozalia, aby dotrzeć do Mordów, musiała przyjechać z furmanem bocznymi drogami w mżący deszcz i roztopy wiosenne ok. 30 km, chociaż do kościoła w Niemojkach miała tylko 4 km. Ks. Kotyłło wysłuchał prośby. „Trudno, jadę. Biorę święte Sakramenta i wychodzę przez ogród plebański. Poza stodołami odnajdujemy furmankę i jazda. Wiezie mnie Józef Morwa, a wiezie jak wariat wariata po wertepach, bocznymi drogami pełnymi wody i błota. W lesie zmieniają konie. Przebrany byłem za babę, owinięty w chustę”. Na miejscu wybudził z letargu stryja Rozalii, udzielił mu ostatnich sakramentów, dał gromnicę do ręki i odmówił modlitwę za konających. Gdy chory wyzionął ducha, wikary z Mordów wyspowiadał kilka położnic, ochrzcił dzieci, „pobłogosławił śluby”, rozdał dewocjonalia i katechizmy, przyjął kilka osób do tercjarstwa i do szkaplerza Serca Pana Jezusa.
Upamiętniona
Za swoje zasługi w dziele utrwalania polskości, już po odzyskaniu niepodległości, Rozalia Barańczuk odznaczona została krzyżem „Polonia Restituta”. W 1927 r. znalazła się w gronie kilkunastu osób, które podczas uroczystości w Kodniu bp Henryk Przeździecki odznaczył za pomoc unitom krzyżem papieskim „Pro Ecclesia et Pontifice”.
Pod koniec swego życia przeniosła się do Zakrza, gdzie 8 lutego 1965 r. zmarła. Pochowana została na cmentarzu w Niemojkach; tutaj też znajduje się jej grób z pobudowanym przez parafian pomnikiem. Bezpośrednio po śmierci ks. Antoni Norwa, kuzyn Rozalii, ufundował ku jej czci tablicę pamiątkową, która znajduje się w kościele w Niemojkach. W 2006 r. upamiętniono jej zasługi dębem pamięci, który uczniowie zasadzili na dziedzińcu miejscowej szkoły.
LI