Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Dla upamiętnienia

Rozmowa z historykiem Wiesławem Holaczukiem, prezesem Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Patriotycznego Ziemi Włodawskiej im. Henryka Rudzkiego.

Głównym celem Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Patriotycznego Ziemi Włodawskiej, obok pielęgnowania polskiego patriotyzmu, jest szerzenie pamięci o Kresach Wschodnich oraz wspieranie działań mających za zadanie obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Z jakim odzewem społecznym spotykają się Państwa działania?

Mają różny odzew. Na przykład przy okazji organizowanego przez nas od lat Orszaku Trzech Króli udział społeczeństwa jest duży. To wydarzenie cieszy się popularnością w całym kraju; w naszym orszaku udział bierze kilka tysięcy osób. W 2013 r. sporo osób przybyło na marsz w obronie wolnych mediów. Ale są też takie uroczystości i wydarzenia, na które przychodzi zaledwie kilkadziesiąt osób - tak jest 1 sierpnia, kiedy tradycyjnie spotykamy się o 17.00 - godzinie „W”, która rozpoczęła w 1944 r. powstanie warszawskie - przy pomniku żołnierzy Armii Krajowej - Wolność i Niezawisłość.

Niewielu pojawia się na rocznicach wprowadzenia stanu wojennego, które obchodzimy w sposób szczególny, ponieważ we Włodawie był Ośrodek Odosobnienia dla Internowanych, wśród których byli członkowie naszego stowarzyszenia.

 

Jakie zdania podejmujecie ponadto?

 

Działalność organizacji polega także na zdobywaniu funduszy na upamiętnienie wydarzeń i ludzi na terenie naszego powiatu. Jako stowarzyszenie, nie mogąc bezpośrednio starać się o środki finansowe, wspieramy w tym samorządy, które mają taką możliwość – tak było w przypadku gm. Urszulin czy Wyryk. Stowarzyszenie współpracuje z innymi organizacjami, np. Światowym Związkiem Żołnierzy AK. Wspólnie z nim i parafią św. Ludwika zorganizowaliśmy konferencję popularnonaukową z okazji 70 rocznicy śmierci Leona Taraszkiewicza – legendy polskiego podziemia niepodległościowego. Gościem honorowym spotkania był mjr Stanisław Pakuła – podkomendny „Jastrzębia” i adiutant „Żelaznego”. Konferencja była pierwszym elementem programu przygotowanego w 2017 r. z okazji „Roku Jastrzębia we Włodawie”, który zakończył się uroczystym pochówkiem tego dowódcy polskiego podziemia antykomunistycznego walczącego na terenie Polesia Zachodniego. Wydarzenie było przygotowywane przez ówczesnego wojewodę lubelskiego dr. hab. Przemysława Czarnka oraz lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Stowarzyszenie bierze też udział w regionalnych wydarzeniach patriotycznych, włączając się w ich organizację. W 2017 r. nasi członkowie: Krzysztof Dziadko i Jan Kurek sporo poczynili dla Rajdu Szlakiem Wyklętych, którego start i meta znajdowały się w Bychawie, gdzie mieszka główny organizator rajdu – Józef Stanicki. Trasa przebiegała m.in. przez Majdan Kozic Górnych, Piaski, Kijany, Nowogród oraz Kolonię Krasne – miejsca związane z Józefem Franczakiem ps. Laluś, Zdzisławem Brońskim ps. Uskok oraz L. Taraszkiewiczem ps. Jastrząb.

 

Czy, Pana zdaniem, wiedza o tym, kim byli żołnierze wyklęci jest w naszej lokalnej społeczności oczywista?

 

Część, zwłaszcza ludzie znający przekaz komunistów nt. braci Taraszkiewiczów, wciąż bazuje na tej kłamliwej narracji przetrwała. Komunistyczna propaganda w różny sposób starała się zohydzić żołnierzy, którzy walczyli o niepodległą Polskę z kolejną, sowiecką okupacją. Proszę pamiętać także o tym, że po wojnie działały bandy podszywające się pod ich działalność. Zostały one opisane m.in. w pamiętnikach Edwarda Taraszkiewicza, który wspomina o wyłapywaniu bandytów i wymierzaniu im kary na środku wsi. Bardzo często mieszkańcy danej miejscowości, nie mając wsparcia władzy komunistycznej, która dopiero się organizowała, zwracali się o pomoc do żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Potwierdzeniem tego, że bracia Taraszkiewiczowie byli bohaterami, jest m.in. tablica poświęcona żołnierzom wyklętym na filarze Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie z 2016 r., z inskrypcją zawierającą dziewięć dat i nazw miejscowości – wśród nich swoje miejsce ma również Włodawa z datą 22 października 1946 r. Upamiętniona została akcja, podczas której 70-osobowy oddział włodawskiego obwodu WiN pod dowództwem por. L. Taraszkiewicza „Jastrzębia” i ppor. E. Taraszkiewicza „Żelaznego” na 1,5 godziny opanował Włodawę, zajął komendę powiatową Milicji Obywatelskiej i zaatakował Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, uwalniając 76 więźniów. W kwestii upamiętnienia postaci czy wydarzeń zwracamy się o pomoc do historyków – tak było w przypadku „Jastrzębia” i „Żelaznego”, o których działalności obszerny materiał zgromadził pochodzący z Włodawy Grzegorz Makus, pracownik IPN.

 

Stowarzyszenie nosi imię śp. Henryka Rudzkiego internowanego w stanie wojennym. Jak pielęgnowana jest pamięć o tym człowieku i jego osiągnięciach?

 

Pana profesora H. Rudzkiego pamiętam z czasów nauki w szkole średniej. Mimo że był matematykiem, jego przekaz historyczny i patriotyczny był wyraźny: trzeba pamiętać o naszych bohaterach narodowych. Tworząc stowarzyszenie w 2013 r., zakładał, że będzie ono przede wszystkim prowadzić działalność nakierowaną na pamięć o internowanych w stanie wojennym. Śp. H. Rudzki był działaczem „Solidarności”. To jego oraz prof. Józefa Ferta Służba Bezpieczeństwa obwiniała za inicjatywę zawieszania krzyży we włodawskich szkołach. To ci dwaj nauczyciela wraz z fizykiem Stanisławem Łuczko zostali w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. internowani. Wśród internowanych z Włodawy był też Zdzisław Kociubiński i Wojciech Zając. Zostali przewiezieni do Chełma, a od 11 stycznia przebywali we włodawskim ośrodku odosobnienia. Po zwolnieniu trójce nauczycieli odebrano wychowawstwo, ograniczano kontakty z młodzieżą, straszono zwolnieniami. W 1984 r. Rudzkiemu zaproponowano przejście na emeryturę z zaznaczeniem, że jeżeli jej nie przyjmie, jego pobyt w szkole pozostanie niepewny. Kiedy otrzymał kilka godzin zajęć tygodniowo, u dyrektora interweniowała SB, aby rozwiązał umowę. Dopiero w 1989 r., kiedy ujawnione zostały struktury „Solidarności”, stanął na czele Związku.

H. Rudzki odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Honorową Odznaką Zasłużonego dla Województwa Lubelskiego. Kilka miesięcy przed śmiercią Rudzki zorganizował zjazd internowanych we Włodawie we współpracy m.in. z takimi osobami, jak: J. Kurek – członek zarządu wojewódzkiego Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w stanie wojennym w Lublinie, dr hab. Eugeniusz Wilkowski – redaktor pisma kulturalno-społecznego ziemi chełmskiej „Powinność”, prof. dr hab. J. Fert – pracownik naukowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego czy Krzysztof Dziadko – działacz opozycyjny. Ja również znalazłem się w komitecie organizacyjnym tej uroczystości, na którą przybyło ok. 200 internowanych z całej Lubelszczyzny i południowego Podlasia. Co roku, wspólnie z „Solidarnością” Ziemi Włodawskiej, organizujemy rocznice wprowadzenia stanu wojennego. Rudzki był postacią nietuzinkową, wspominamy go przy różnych okazjach, niektórzy z członków stowarzyszenia nadal utrzymują kontakt z jego rodziną. Jego nazwisko wprowadziliśmy do nazwy organizacji, której był założycielem i prezesem.

 

W jaki sposób wychowywać młode pokolenie Polaków do poznawania i czerpania z doświadczeń przodków?

 

Reformy w edukacji, które idą w kierunku zwiększenia liczby godzin historii, to dobry krok, aby uczyć patriotyzmu młodych ludzi. Jest to naprawdę trudne zadanie w czasach, kiedy dominuje konsumpcjonizm i nastawienie na czerpanie korzyści. Nie widać u nas tego, co obecne jest np. w Stanach Zjednoczonych czy Francji, gdzie patriotyzmu naucza się poprzez edukację. Staramy się w szkole uczyć takich postaw i motywować, ale przyznam, że z różnymi efektami. Wspólnie z żoną Renatą przez wiele lat prowadziliśmy – i nadal to robimy – młodzieżowe koło przyjaciół AK. Proponowaliśmy np. wyjazdy na uroczystości i spotkania z kombatantami, co było dla młodych ludzi żywą lekcją historii. Dziś, już dorośli, przychodzą ze swoimi dziećmi, kiedy stowarzyszenie organizuje wydarzenia patriotyczne. Chcę też podkreślić ważną rolę miejscowych drużyn Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej – harcerze są zawsze gotowi do współpracy i włączają się w nasze uroczystości.

 

Jakie przedsięwzięcia wyznaczyło sobie stowarzyszenie na najbliższy czas?

 

Jesteśmy współorganizatorami festynu rodzinnego organizowanego przy okazji odpustu ku czci św. Ludwika przez oo. paulinów, który odbędzie się 29 sierpnia. Mamy w nazwie nawiązanie do chrześcijańskich wartości, które są dla nas nadrzędne i staramy się je przekazywać społeczeństwu, a bez współpracy z parafiami nie byłoby to możliwe. Od lat wspomagają nas ojcowie paulini: kiedyś o. Stanisław Jarosz i o. Dariusz Cichor, aktualnie o. Marek Nowacki. Współpracujemy też z parafią Najświętszego Serca Jezusowego i aktualnym proboszczem, dziekanem ks. kan. Dariuszem Parafiniukiem. Już ruszyły przygotowania do obchodów 70 rocznicy śmierci „Żelaznego”, które organizujemy wspólnie z IPN. Prawdopodobnie odbędę się 2 października. Kolejne wydarzenia to w grudniu – rocznica wprowadzenia stanu wojennego, w styczniu – Orszak Trzech Króli oraz rocznica wybuchu powstania styczniowego. Na wszystkie te wydarzenia zapraszamy wszystkich.

 

Dziękuję za rozmowę.

Joanna Szubstarska