Polityka to gra interesów
W ostatnim czasie sejm dokonał nowelizacji ustawy medialnej. Wywołało to ogromne emocje i ostre reakcje, włącznie z zarzutem ataku na wolność mediów. Jakie zmiany tak naprawdę wprowadza?
Według tej nowelizacji koncesję na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych w Polsce może uzyskać podmiot z siedzibą w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że nie jest zależny od osoby zagranicznej spoza EOG. Chodzi o uszczelnienie prawa, przejrzystość struktury własnościowej i poszanowanie prawa europejskiego, o którym tyle się mówi w Polsce. A także o to, by czynnik zewnętrzny nie demolował nam sceny politycznej albo nie wywoływał niepokojów społecznych. Wydaje to się oczywiste, jeśli mówimy o Niemczech, Francji, Hiszpanii czy Włoszech. Kiedy jednak podobne rzeczy wprowadza się w Polsce, pojawia się niewyobrażalny szum, że gwałcona jest wolność mediów.
W takim razie niech ktoś w podobny sposób spróbuje funkcjonować w Niemczech i zobaczymy, jak tam będzie wyglądać ta wolność.
W debacie publicznej głośno mówi się o tym, że projekt został skierowany przeciwko stacji TVN, której właścicielem jest amerykański koncern Discovery, a która obecnie prowadzi rozmowy z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji w sprawie przedłużenia koncesji. Czy ta ustawa może spowodować, że wspomniana stacja przestanie nadawać?
Nie, bo wprowadzono poprawki, które umożliwiają TVN24 nadawanie przez satelitę. Poza tym już stworzono jakąś spółkę krzak na lotnisku w Amsterdamie, a więc w Europejskim Obszarze Gospodarczym, dzięki której stacji TVN udało się obejść prawo i nadawać na holenderskiej koncesji. To obnaża pewną hipokryzję, bo TVN mówi dużo o praworządności, bardzo wiele o tym, że rządzący omijają, łamią czy przeinterpretowują prawo, a sam właściciel TVN robi dokładnie to samo, tylko że w skandaliczny sposób. ...
Kinga Ochnio