Z Muzeum Diecezjalnego do Krakowa
Obraz pochodzący z XV w. przedstawia Trójcę Świętą w stylu compassio patris, czyli współcierpienie Ojca. - Widzimy na nim Boga Ojca siedzącego na tronie, którego ciężką, bogato dekorowaną kapę podtrzymują aniołowie. W górnym lewym rogu unosi się gołębica - symbol Ducha Świętego. Bóg Ojciec swoją prawicą delikatnie podtrzymuje, można rzec prezentuje, umęczone ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża, stąd widzimy zastygłe strużki krwi, a na dłoniach otwarte rany po gwoździach i przebity włócznią bok - opisuje dzieło ks. R. Mirończuk. I uzupełnia: - Twarz Boga Ojca jest dostojna, a zarazem smutna, patrząca na oglądającego obraz tak, jakby miała nam przypomnieć wielką ofiarę, jaką Jezus wycierpiał za ludzkie grzechy, jaką złożył za zbawienie człowieka i świata.
Stan techniczny obrazu jest na tyle słaby, że po oględzinach konserwatorskich zdecydowano o poddaniu go natychmiastowej konserwacji – informuje.
Proces renowacyjny – jak podkreśla dyrektor muzeum – to skomplikowana operacja wymagająca czasu oraz dobrych specjalistów, którzy zastosują najlepsze dostępne środki i metody konserwatorskie. Stąd decyzja o przekazaniu obrazu specjalistom z Muzeum Narodowego w Krakowie, którzy przed laty podjęli się renowacji obrazu El Greca. Prace rozłożono na dwa lata. W tym roku zostanie przeprowadzona konserwacja wstępna i zachowawcza, a w kolejnym – estetyczna.
Usunąć stare werniksy i retusze
– Obraz przeszedł już badania dendrologiczne i fizykochemiczne, które pomagają poznać jego historię i budowę oraz skład chemiczny poszczególnych próbek. Dobrej jakości zdjęcia w ultrafiolecie i RTG pozwalają z dużą dokładnością określić stan zachowania dzieła – zaznacza ks. R. Mirończuk. Wiadomo, że obraz przeszedł pierwszą konserwację już w XVIII w. – Dzięki badaniom wiemy, że składa się z pięciu desek topolowych łączonych ze sobą na tzw. jaskółczy ogon. Deski te, niestety, pracują i straciły swoją stabilność. Dodatkowo okazało się, że w trakcie ostatniej konserwacji w latach 70 XX w. za głęboko nacięto deski celem ich stabilizacji i wspomniane jaskółcze ogony dochodziły aż do lica obrazu. Wpuszczono je za głęboko, co utrudnia dzisiejszą konserwację. Poza tym były klejone na mało elastyczne kleje, które stwardniały i popuszczały, nie spełniając swojego zadania – opisuje dyrektor muzeum.
W ramach prac wykonano już tzw. maping zarówno lica, jak i podobrazia, który ma pomóc na dalszym etapie. – Obecnie trwa oczyszczanie malatury ze starych werniksów i retuszy. Cieszy fakt, że, jak twierdzą krakowscy konserwatorzy, zachowało się wiele oryginalnych fragmentów obrazu, włącznie ze złoceniami położonymi na srebrny podkład – podkreśla ks. R. Mirończuk.
Obraz wróci do Muzeum Diecezjalnego prawdopodobnie pod koniec 2022 r.
HAH