Diecezja
Źródło: TK
Źródło: TK

Podtrzymać duchowe dłonie kapłanów

Spotkali się, by wielbić Jezusa w Najświętszym Sakramencie i cieszyć się wspólną obecnością. 25 września ponad 200 kobiet i mężczyzn gościło w Rykach na diecezjalnym zjeździe apostolatu Margaretka.

Na ten moment członkowie poszczególnych kręgów z prawie 30 parafii oczekiwało okrągły rok. Choć było to zaledwie ich drugie spotkanie w historii apostolatu, czuli się, jak gdyby widywali się od lat. Uczestnicy wysłuchali konferencji połączonej ze świadectwem i wzięli udział w Mszy św., której przewodniczył ks. prof. Kazimierz Matwiejuk. A wzajemnej integracji i poznawaniu się służyły chwile odpoczynku w ogrodach parafialnych. Główny akcent zjazdu, oprócz okazji do zawarcia nowych znajomości, skupił się na umocnieniu członków apostolatu w powziętych postanowieniach. Istotę zaangażowania Margaretek przypomniał ich diecezjalny opiekun duchowy. - Margaretka jest modlitewnym towarzyszeniem nam, kapłanom, ale również wspomaganiem nas w różnych dziełach apostolskich oraz modlitwą o powołania kapłańskie i zakonne. Istota Margaretki polega na tym, że modlimy się za konkretnego kapłana.

Każdego dnia inna osoba „podchodzi” do tego księdza, którego sobie wybrała jako „temat modlitwy” i podpiera jego duchowe dłonie, by nie opadały – mówi ks. Sebastian Bisek, opiekun duchowy Margaretek. Prowadzący konferencję zastrzegł jednak, że nie jest to wyłącznie modlitwa jednostronna. – Istnieje w niej wymiana. Wy modlicie się za księży, a oni modlą się za was. To wzajemna pomoc, by zły duch nas nie przezwyciężył. Bo jeżeli nasze duchowe dłonie będą opadały, zwyciężać będzie właśnie zły duch, który nie tylko zniszczy kapłanów, ale Kościół i tych wszystkich, którzy do Kościoła należą, a więc i nas – tłumaczy.

 

Modlitwa zmienia wszystko

Podczas spotkania nie zabrakło odpowiedzi na trudne pytania, z którymi nieraz muszą mierzyć się członkowie apostolatu. – Czasami osoby modlące się doświadczają porażek lub „omadlany” ksiądz dopuszcza się zgorszenia lub „zrzuca” sutannę – zauważył głoszący homilię ks. prof. K. Matwiejuk, ale mimo takich rozterek radził pozostawać przy modlitwie. – Bóg jest miłosierną miłością i szanuje wolność człowieka. Nie zatrzymuje gorszącego księdza przy sobie. Czeka, aż zmądrzeje i wróci. Bóg nie przestaje kochać nawet tych, którzy „zrzucili” sutannę. Oni też potrzebują życzliwości i modlitewnego wsparcia. Niejednokrotnie wspierani modlitwami Margaretek wracają do przyjaźni z Bogiem i Kościołem – przekonywał ks. profesor. – Modlitwa zawsze zmienia rzeczywistość. Może też zmienić osobę, za którą się modlimy. Dlatego prośmy, aby Bóg zechciał przyspieszyć dzień wysłuchania naszych modlitw. Ale pamiętajmy, że uczyni tak tylko wtedy, gdy będziemy trwali w podziwie dla Jego dobroci – dodałŁ ks. K. Matwiejuk.

 

Duchowa więź z kapłanem

Do nieustannej modlitwy Margaretek nie trzeba namawiać. Dobrym przykładem zaangażowania może być Małgorzata Sadło ze Stężycy. – Działam w apostolacie już pięć lat. Zaprosiła mnie jedna z osób zakładająca Margaretkę. I tak zostałam, a później sama zakładałam Margaretki, zachęcając do tego innych. Działamy w siedem osób. W każdym dniu tygodnia modli się jedna osoba za konkretnego kapłana i tak cyklicznie aż do końca życia tego księdza – mówi Małgorzata, nie ukrywając, że taka modlitwa ma sens. – Czuję duchową więź z kapłanem, za którego się modlę. Później dzięki modlitwom mogę zyskiwać łaski przez ręce tego kapłana. Nasz ksiądz wie, że za niego modli się nasza Margaretka i jest wdzięczny. Nieraz przyznał, że czuje siłę tej modlitwy – przyznaje M. Sadło.

Co ciekawe, mieszkanka Stężycy działa w Margaretce razem z córką Olą. – Jestem w apostolacie od dwóch lat, zapisałam się przy okazji zakładania Margaretki. Podoba mi się to. Czuję wewnętrzną radość, że pomagam kapłanowi w jego trudnej posłudze – przyznaje Aleksandra.

 

Cuda dzieją się naprawdę

Za tym, że pomaganie modlitwą jest faktem, przemawiają świadectwa. Podczas zjazdu swoim podzielił się ks. Sebastian Bisek. Kapłan w 2018 r. przeszedł poważny wypadek. W trakcie jazdy zasnął, stracił panowanie za kierownicą, a jego auto obróciło się na jezdni o 180 stopni, zatrzymując na drzewie. – Część od strony pasażera była całkowicie zmiażdżona. Ja ocalałem. Miałem m.in. dwa złamania kręgosłupa – opowiada kapłan. Chociaż godzina wypadku była późna (dochodziła północ), a dookoła pola, zdarzyło się coś nieoczekiwanego. – Jechała za mną karetka z pełnym wyposażeniem. Natychmiast przystąpiła do akcji ratunkowej – wspomina ks. Sebastian.

Dwa kolejne miesiące kapłan spędził w szpitalach. Przechodził powikłania i operacje, w tym kręgosłupa trwającą siedem godzin. Ale i w tym czasie nie ustały wyjątkowe zdarzenia. – Doświadczałem niesamowitego spokoju. A gdy czułem się źle, pojawiał się mój kolega kapłan, który przychodził jak anioł i wyciągał mnie ze smutku. Tych cudów dopatrywałem się w modlitwie moich Margaretek. To było niesamowite – opowiada ks. S. Bisek.


3 PYTANIA

ks. Sebastian Bisek – opiekun duchowy Margaretek

 

Jak liczny jest apostolat Margaretek w diecezji siedleckiej?

Wspólnota apostolatu nie jest znana liczebnie. Będę starał się spróbować dotrzeć do poszczególnych osób, które modlą się, aby tę liczbę poznać. Wiadomo natomiast, że do Ryk przyjechali przedstawiciele 29 parafii. Stanowią przekrój całej diecezji.

 

Czemu służy zjazd apostolatu?

To dobry czas, aby się zintegrować, poznać i zobaczyć, jak wiele jest osób modlących się za kałanów. Ale przy okazji także i my, kapłani, możemy wyrazić nasze głębokie podziękowanie i wdzięczność tym osobom, które modlą się za nas. To też jest jednym z celów takich zjazdów.

 

Kto może należeć do Margaretek?

Do apostolatu może należeć każdy człowiek, bez względu na wiek, płeć i to, kim jest. Wystarczy, że chce się modlić za kapłana. Generalnie jest tak, że najczęściej to kobiety należą do Margaretek, ale widzę coraz więcej włączających się mężczyzn. Modlą się specjalną modlitwą i koronką.

Tomasz Kępka