Rusza szkoła lektora
Po wieloletniej przerwie powróciła inicjatywa ogólnodiecezjalnego szkolenia organizowanego z myślą o starszych ministrantach. Do tej pory lektorzy, jak potocznie mówi się o tych, którzy są wyznaczeni do czytania fragmentów Pisma Świętego z wyjątkiem Ewangelii, byli przygotowywani w parafiach, jednak często dość powierzchownie. Tymczasem ranga tej funkcji, jaką jest proklamowanie słowa Bożego, powinna zobowiązywać do stawania przy pulpicie ze świadomością, czym jest słowo Boże i jak powinno w kościele wybrzmieć. Organizacją szkoły lektora zajmuje się duszpasterstwo służby liturgicznej naszej diecezji.
Ponieważ spotkania kandydatów na lektorów będą odbywały się w dekanatach, to na dekanalnych duszpasterzach ds. liturgii spocznie odpowiedzialność za wyznaczenie miejsc i terminów zjazdów kandydatów na lektorów wraz z ich opiekunami oraz za dobór kadry prowadzącej spotkanie. Może się zdarzyć, że dekanaty zostaną połączone ze względu na mniejszą liczbę osób lub inne okoliczności, jak też że zajęcia będą prowadzone online za pośrednictwem Faro.tv.
W programie szkoły lektora przewidzianych jest pięć czterogodzinnych sesji. Jak zaznacza diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej ks. Tomasz Koprianiuk, z jednej strony uczestnicy będą mieli okazję poznać istotę posługi słowa Bożego, z drugiej szkoła uwzględnia zajęcia warsztatowe – naukę prawidłowego czytania wyrazów i fraz oraz ćwiczenie dykcji. Wykłady będą prowadzić księża, a także osoby zawodowo zajmujące się kulturą słowa: poloniści i instruktorzy.
Szkoła – niezbędna
Pierwszym dekanatem, który wyraził gotowość zorganizowania szkoły lektora, był dekanat rycki. – Jak tylko się dowiedziałem, że jest taka inicjatywa ogólnodiecezjalna, potwierdziłem nasz udział – mówi dziekan rycki ks. kan. Stanisław Chodźko. Dodaje, że w parafiach, w których pracował, sam prowadził takie szkolenia dla starszych ministrantów. – Wiem, jak ważne i potrzebne jest przygotowanie. Jeśli ktoś czyta ładnie, wyraźnie, z namaszczeniem, uroczyście, widać ważność słowa Bożego. Przygotowanie jest potrzebne samemu czytającemu: poznaje, czym jest Pismo Święte, uczy się postawy ascetycznej, modlitewnej. Dowiaduje się, jak ważne są intonacja, wymowa. Uczy się pracy z mikrofonem, co wcale nie jest łatwe, bo akustyka w kościołach bywa różna, trzeba się do tego dostosować – podkreśla. W ryckim kościele informacja o szkole lektora została odczytana w niedzielnych ogłoszeniach. Teraz – czas na indywidualne rozmowy i zachęty.
Kto do szkoły lektora?
Od 18 października do 13 marca 2022 r. zaplanowane będą w naszej diecezji sesje szkoły lektora, zaś 26 marca, o 12.00, w katedrze siedleckiej nastąpi uroczyste upoważnienie kandydatów do posługi lektora przez biskupa siedleckiego. Kolejne otwarcie szkoły lektora nastąpi w 2024 r.
W szkole lektora może wziąć udział ministrant od klasy VIII wzwyż, mający przynajmniej trzy lata stażu ministranckiego i szczere pragnienie bycia lektorem w parafii. Zgłoszenia kandydatów na lektorów proboszczowie bądź parafialni opiekunowie służby liturgicznej muszą dokonać poprzez formularz zamieszczony na stronie duszpasterstwa służby liturgicznej naszej diecezji: ddsl.siedlce.pl lub bezpośrednio do dekanalnego duszpasterza ds. liturgii. Do zgłoszenia należy dołączyć zaświadczenie z parafii stwierdzające, że kandydaci na lektorów spełniają formalne wymogi uczestnictwa w szkole lektora.
Funkcja lektora nie spada z nieba
PYTAMY ks. Tomasza Koprianiuka, diecezjalnego duszpasterza służby liturgicznej, koordynatora szkoły lektora w diecezji
Jak formacja lektorów wyglądała do tej pory?
Był to problem. Księża, którym zależało na tym, by mieć w parafii dobrze przygotowanych lektorów, organizowali takie szkolenia we własnym zakresie. W innych proponowano czytanie tzw. lekcji starszemu ministrantowi bez żadnego przygotowania. Wybierano takie rozwiązanie, żeby lektorów mieć.
Kim jest lektor?
Zasadniczo w nomenklaturze kościelnej lektor jest stopniem w formacji kapłańskiej – tytuł lektora otrzymują klerycy po trzech latach studiów seminaryjnych. Powszechnie używany termin lektor odnosi się do osób upoważnionych do włączania się w czytania liturgiczne. Ma on przekazywać słowo Boże – przede wszystkim powinno ono zaistnieć w jego sercu i w jego życiu wydawać owoce. Dlatego powinien przejść stosowną formację i zostać upoważnionym do misji lektorskiej przez biskupa. Nadaje to także rangę tej funkcji, dzięki czemu lektor zyskuje przekonanie, że nie dostaje się jej z automatu, tylko wymaga ona refleksji i przygotowania.
Każdy chłopak służący przy ołtarzu może być lektorem?
Najważniejsze jest mieć w sercu takie pragnienie. Trzeba jednak zwrócić uwagę na umiejętność czytania i przekazywania treści, kulturę bycia oraz strój. Funkcja ma korespondować z tym, jak lektor żyje na co dzień. Myślę, że chłopcy, którzy zgłaszają gotowość do czytań, mają świadomość, że jest to pewien prestiż, a proboszczowie czy opiekunowie służby liturgicznej wiedzą, że sam warunek odnośnie wieku i stażu ministranckiego to za mało. Trzeba wziąć pod uwagę, czy kandydat na lektora jest dobrym, gorliwym ministrantem, systematycznie chodzi na zbiórki, odnajduje się w tej posłudze. Jeśli chłopak nie ma dykcji, to jest szansa, że szkoła lektora odpowiednio go ukształtuje.
Kto w kościele najbardziej korzysta na tym, że słowo Boże jest właściwie proklamowane?
Ponieważ to lektorzy są pierwszymi, którzy głoszą Dobrą Nowinę, zyskują przede wszystkim oni. Przekłada się to, oczywiście, na jakość samej liturgii, która staje się zróżnicowana i bogatsza. W niektórych parafiach ciągle pokutują pewne schematy: to ksiądz czyta pierwsze czytanie, śpiewa psalm itd. Jest tak, ponieważ nie ma komu włączyć się w posługę słowa. Dzięki Bogu, w naszej diecezji widać zmianę na plus – w większości parafii są zespoły lektorskie, coraz częściej do posług są kierowane osoby, które mogą je wykonywać. I dobrze, bo Kościół to nie ksiądz i ludzie, tylko wspólnota ludzi, wiernych chcących mieć w niej swoje miejsce. W takiej wspólnocie, która jest przyzwyczajona, że i czytania, i psalm, i modlitwa wiernych spoczywają na księdzu, liturgia jest bardzo uboga.
Szkoła lektora nauczy też pewności siebie przy mikrofonie? Dość często zdarza się, że przypisanie ministrantowi czytań przerasta go, w związku z czym rezygnuje ze służby przy ołtarzu.
Działo się tak, bo zjadała go trema, miał problem z zaakceptowaniem nowej funkcji, gdyż dowiadywał się o czytaniu pięć minut wcześniej… Przygotowanie lektora powinno przebiegać stopniowo. Jestem też zdania, że jak ktoś ma przeczytać byle jak, lepiej żeby wcale się za to nie brał. Z drugiej strony, by proboszcz mógł cieszyć się wsparciem w posłudze i miał kadrę ludzi, na których zawsze może liczyć, musi się zaangażować albo on, albo jeden z wikariuszy. Praca z lektorami czy ministrantami ma ten plus, że zawsze są to chłopcy, którzy nie przychodzą z przymusu, tylko sami odnajdują w tym sens. Wystarczy dać im więcej światła i wprowadzić w tajemnicę takiej posługi.
W trakcie zajęć szkoły lektora znajdzie się czas na rozmowy. Ponieważ uczestniczyć w niej będą chłopcy mający już doświadczenia w czytaniu, na pewno chętnie opowiedzą, jak radzić sobie ze stresem, zachować się w razie przejęzyczenia czy błędu. Lektor staje przed żywym zgromadzeniem, nie należy się więc dziwić, że dopada go stres. Mogę zapewnić, że w szkole lektora będziemy pomagać, by lektor poczuł się narzędziem w ręku Boga, a nie jak ktoś, kto „występuje” i w związku z tym musi wypaść jak najlepiej.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Lipińska