Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Zapisał się w pamięci i w sercach

Życzliwością i szacunkiem darzył seniorów. Szczególną troską otaczał koła misyjne, a strażacy traktowali go jak pasterza i ojca. Minęła pierwsza rocznica śmierci proboszcza parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Leopoldowie ks. kan. Bogdana Kozioła.

Lata pasterzowania księdza kanonika w Leopoldowie w sposób szczególny były naznaczone pracą na rzecz misji. I z tego został najlepiej zapamiętany. Już podczas pogrzebu ówczesny dyrektor krajowych dzieł misyjnych dziękował zmarłemu za tę posługę. - W tym, co robił, ks. Bogdana wyróżniała jedna rzecz: kochając swój siedlecki Kościół, nigdy nie zapomniał, że Kościół jest powszechny - mówił rok temu ks. prałat Tomasz Atłas. Współpracę z dawnym proboszczem w zakresie misji - chodzi zwłaszcza o kolędników misyjnych - wciąż pamięta dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Leopoldowie. - Dzięki ks. Bogdanowi w 2008 r. w naszej szkole powstało koło misyjne. Dzieci co roku w okresie świąt Bożego Narodzenia wychodziły do mieszkańców Leopoldowa z jakąś tematyczną scenką.

A zebrane ofiary przekazywały na rzecz misji – wyjaśnia Małgorzata Jaszczyk. Do dziś tradycja kolędników misyjnych jest w szkole żywa. Na pewien czas powstrzymała ją pandemia, ale władze placówki mają nadzieję, że w tym roku dzieci znów odwiedzą mieszkańców.

 

Pamiętał o strażakach

Swojego wieloletniego duszpasterza z rozrzewnieniem wspominają strażacy. Ks. B. Kozioł był bowiem przez lata powiatowym kapelanem Ochotniczych Straży Pożarnych. Chociaż obejmował opieką wszystkie jednostki z terenu powiatu, szczególnymi względami darzył druhów z Leopoldowa, czemu dawał wyraz niejednokrotnie. – Każdego roku z jego inicjatywy w naszej parafii odprawiane były Msze w intencji zmarłych strażaków. Zbierały się wtedy ze sztandarami delegacje wszystkich jednostek z powiatu. Tworzyły w kościele szpaler, a jeszcze przed Mszą zostawiali przed krzyżem w Leopoldowie znicze. Miały one symbolizować druhów, którzy w ostatnim roku odeszli na wieczną wartę – opowiada prezes OSP Tomasz Polak. Szef leopoldowskich strażaków nie ukrywa, że taka działalność księdza byłą powodem do dumy dla całej miejscowości.

Przyjaźń między duszpasterzem a strażakami kwitła też w innych aspektach. Druhowie zapraszali swego kapłana na zebrania. Ten z kolei odwzajemniał się zaproszeniami na uroczystości kościelne. – Zawsze starał się, żebyśmy byli – przyznaje prezes OSP.

 

Aniołek w prezencie

Ks. Bogdan dbał o relacje z Domem Pomocy Społecznej. Powiatowa jednostka od lat działa na terenie Leopoldowa i świadczy pomoc seniorom. Dyrektor placówki wciąż pamięta liczne kontakty z ks. Koziołem. – Był nie tylko naszym częstym gościem, ale i przyjacielem. Troszczył się o mieszkańców DPS, czyli osoby starsze i niepełnosprawne. Doceniał też pracę personelu – zaznacza kierownik DPS Justyna Szabłowska.

W pamięci pracowników i mieszkańców placówki zachowały się spotkania z ks. Bogdanem. Kapłan odwiedzał placówkę zwłaszcza w okresie świątecznym. – Nigdy nie odmówił przyjścia na spotkanie opłatkowe. Zawsze je organizujemy pod hasłem „Przylecieli Anieli”, więc ksiądz kanonik rozdawał w prezencie anioły. Były niepowtarzalne. A dostający je już któryś raz z kolei, z dumą mówili, że mają już całą ich kolekcję. Na zawsze zapamiętamy też donośny głos ks. Bogdana, którym intonował kolędę „Wśród nocnej ciszy”. Dopiero po nim włączaliśmy się my – przyznaje J. Szabłowska.

 

Wpadał i pytał, co słychać

Nie ma chyba osoby, która nie wypowiadałaby się o zmarłym rok temu kapłanie w samych superlatywach. Tym, co urzekało w kontakcie z ks. B. Koziołem, było jego wewnętrzne ciepło. – Potrafił dodać otuchy i zainteresować się drugim człowiekiem. Nieraz bez zapowiedzi wpadał do naszej szkoły specjalnie po to, by zapytać, co słychać. Nigdy nie zapomniał przyjść też na jasełka – wspomina dyrektor ZPO w Leopoldowie.

– Ksiądz kanonik był niezwykle miłym człowiekiem. Jako kapelan i proboszcz miał wspaniałe podejście do ludzi. Nigdy nie odmawiał wsparcia. A jego mocny głos zyskiwał posłuch i uznanie. Dzięki temu mógł zrealizować wiele ze swoich zamierzeń – zauważa prezes OSP.

Proboszcza swojej parafii ze wzruszeniem wspomina również rycki starosta. – Był wielkim autorytetem. Zapisał się nie tylko w pamięci, ale i w sercach parafian. Z ogromną troską dbał o rozwój życia duchowego i religijnego, w prosty sposób odkrywając tajemnice wiary i wskazując drogę do zbawienia. Chętnie i cierpliwie słuchał naszych problemów i pomagał je skutecznie rozwiązywać. Zapamiętamy go jako wspaniałego gospodarza. Zrealizował wiele inwestycji, a miał i wiele planów – podsumowuje Dariusz Szczygielski.

Tomasz Kępka