W stronę Disneylandu
Pokazuje dzieła Norwida, Mehoffera, Wyspiańskiego, a nawet Rembrandta. Ekspozycja ma być czynna do końca marca nadchodzącego roku. Warto pójść i obejrzeć, bo kto wie… Jak zawsze, kiedy zaczyna się Adwent albo Wielki Post, tak i w tym roku diabeł mocniej macha ogonem. Tym razem majta Komisją Europejską i ryczy, żeby zakazać używania słów i zwrotów, których, jego zdaniem, używać się nie powinno. Bo zamiast łączyć - dzielą. Należy więc „Boże Narodzenie” - zastąpić „okresem świątecznym”, bo rani innych wyznawców, wyrzucić słowo „homoseksualista”, bo obraża, a także „pan” i „pani”, bo „czyni niewidzialnymi osoby interpłciowe lub queer”. W ogóle to używanie określeń „kobieta” i mężczyzna” „antagonizuje nasze myślenie o osobach, które nie wpisują się w stereotypowe wyobrażenie”. Zatem zalecaną formą jest „Mx”. Żadnego obraźliwego „Ladies and Gentlemen”!
Dotyczący komunikacji inkluzywnej, czyli – rzekomo – przeznaczonej dla wszystkich, przewodnik Komisji Europejskiej nakazuje wbić sobie do głów, że „nasza komunikacja nigdy nie powinna zakładać, że ludzie są heteroseksualni, identyfikują się z płcią przypisaną przy urodzeniu lub identyfikują się w sposób binarny”.
Nie należy też używać imion takich jak „Maria i Jan”. Czyli „typowych dla religii”. Za to sugerowane „Malika i Juliusz” nikomu się na pewno z żadną religią nie skojarzą. Podobnie jak słowa „ramadan” albo „szabat”. Przewodnik troszczy się też o bezpaństwowców i imigrantów i nakazuje wyrzucenie określenia „obywatel”. W ogóle to najlepiej używać słowa Anybodys – Ktokolwiek. Pokazywać brodatą Maryję i homoseksualną Świętą Rodzinę. To jest cool. Nikogo nie obraża. No chyba że homofobów. Wędrujmy w tę właśnie stronę. Tak się dokona „mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”.
Wygląda na to, że w nieobrażające nikogo europejskie hasła zdążył się już wpisać tegoroczny warszawski plakat dotyczący okresu świątecznego. Nijak nie dojdziesz po malunku, z jakiej racji ogłoszono te święta. Raczej są zimowe, bo łyżwiarze się w ekwipunku zimowym prezentują, ale nie uwidzisz tu „magii świąt”, o której tak kochają mówić zwolennicy niewykluczania. Ale życzenia, zgodnie z brukselskim trendem, inkluzywne są: „Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego”. No chyba że są to wyznawcy „religii pisowskiej”. Dla nich w prezencie migające na plakacie gwiazdki: pięć białych i trzy czarne.
A dla całej Europy albo i świata: Disneyland w odbudowywanej katedrze Notre Dame.
Jednak póki co, niech mi będzie wolno zasugerować, że opublikowana czarna(!) lista wyrażeń nieinkluzywnych nie może być respektowana, albowiem nie tylko zaprzecza idei inkluzywności, ale już z samej nazwy całkiem wykluczająca jest.
Anna Wolańska