Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Sztuka, szyk… majstersztyk

Grafiki Kazimierza Wiszniewskiego ujmują troską o detale. To miniaturowe dzieła sztuki, dalekie od schematu. Nad każdą z prac trzeba się zatrzymać, pochylić, wczytać w jej treść i w jej artyzm.

26 listopada, otwierając wystawę, zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego Krzysztof Chaberski powiedział, że ekspozycja planowana była na 60 rocznicę śmierci artysty w 2020 r., ale uniemożliwiły to obostrzenia związane z pandemią. Warto było czekać, tym bardziej że od pierwszej wystawy twórczości K. Wiszniewskiego w siedleckim muzeum, które jest w posiadaniu imponującej kolekcji prac artysty, minęło 30 lat. Kurator wystawy Agnieszka Pasztor przypomniała okoliczności, w jakich zrodziła się idea ponownego pokazania grafik szerszej publiczności. - Instytut Historii Głuchych Surdus Historicus z Warszawy zwrócił się do nas z prośbą o udostępnienie drzeworytów, których jesteśmy właścicielami. Dostaliśmy informację, że jest przygotowywana dość duża publikacja poświęcona K. Wiszniewskiemu.

Włączyliśmy się w pracę nad nią. Publikacja powstała, ale z bogatym materiałem ilustracyjnym można również zapoznać się na stronie Surdus Historicus. Zdążyłam się zorientować, że największe zasługi w propagowaniu twórczości K. Wiszniewskiego w Polsce miała pracująca u nas Anna Ambroż, historyk sztuki, która pod kierunkiem prof. Andrzeja Roszkiewicza na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim napisała pracę magisterską poświęconą działalności graficznej artysty. Kupowała też jego prace dla siedleckiego muzeum – dodała A. Pasztor.

 

Uczył się przez całe życie

K. Wiszniewski żył w latach 1894-1960. We wczesnym dzieciństwie został osierocony przez oboje rodziców, a opieki nad nim podjął się straszy brat Aleksander. W wieku dziesięciu lat Kazimierz rozpoczął naukę w Instytucie Głuchoniemych w Warszawie. W tym czasie zaczął przejawiać zainteresowanie sztuką. Kształcił się w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, m.in. pod okiem Ignacego Pieńkowskiego. W 1915 r. przerwał studia z powodu działań wojennych i zamieszkał z rodziną w Nowogródku na Litwie. Studia podjął na nowo w 1919 r. pod kierunkiem Stanisława Lentza. Po jego śmierci przeniósł się do prywatnej szkoły Konrada Krzyżanowskiego. Od 1922 r. kształcił się w Miejskiej Szkole Sztuk Zdobniczych w Warszawie, a dzięki Władysławowi Skoczylasowi zainteresował się drzeworytem, który do końca życia pozostał jego ulubioną techniką – stworzył w niej ok. 500 prac. Na różnych etapach życia artysta mieszkał w Lublinie, Węgrowie, Kielcach, Krakowie, stąd zarówno motywów architektonicznych, jak i przyrodniczych związanych z tymi miastami i ich okolicami odnajdujemy w jego sztuce najwięcej.

 

Dumny z Polski

Grafiki K. Wiszniewskiego ujmują troską o detale. To miniaturowe dzieła sztuki, dalekie od schematu. Nad każdą z prac trzeba się zatrzymać, pochylić, wczytać w jej treść i artyzm. Zdumiewa precyzja wykonania i to, jak dużo udało się artyście pokazać na niewielkich formatach. Prostsze, bardziej statyczne są wcześniejsze prace – jak zaprezentowane na wystawie wyobrażenia świętych: Krzysztofa czy Huberta. W późniejszych grafikach wprawne oko zaobserwuje dążenie do ukazania perspektywy, ruchu, motywów roślinnych czy krajobrazowych, znikają też wyraziste kontury tak charakterystyczne dla początkowej twórczości. – W jego pracach można zauważyć dużo elementów oddających polskość, jak np. architektura. Zależało mu też na pokazywaniu mocnych wewnętrznie i zewnętrznie postaci. Widać to także w exlibrisach, które chętnie tworzył – wyjaśnia A. Pasztor.

Na wystawie zaprezentowano jedną akwarelę, w której posiadaniu jest MR. – W swoim dorobku K. Wiszniewski ma prace akwarelowe i olejne. Ich bogaty zbiór można obejrzeć w Muzeum Narodowym w Lublinie. – To dowód na to, że był dobrym artystą, chociaż on sam tak nie myślał, tzn. ktoś nie dodał mu skrzydeł, a on uznał, że w dziedzinie malarstwa nie osiągnie tak dużo, ile może w dziedzinie grafiki – zauważyła A. Pasztor.

 

Ciekawa postać

Spotkanie z twórczością głuchoniemego grafika zachęca też do zapoznania się z jego biografią. Bo to postać nietuzinkowa. – Na mnie duże wrażenie robi to, że wiedzę zdobywał przez swoje całe niełatwe życie. Wcześnie umarli jego rodzice, potem został osierocony przez swoich profesorów, a mimo to szedł przed siebie, ciągle się rozwijał i dokształcał, często podróżował. Dbał o kulturę języka polskiego, bo chociaż jako osoba głuchoniema mówił niewyraźnie, jednak pięknie pisał. Żył w skromnych warunkach materialnych, ale zawsze był elegancki. Lubił porządek. Uwielbiał tańczyć; rytm wyczuwał stopami. Był osobą bardzo uzdolnioną i wykorzystał to niezależnie od swojej niepełnosprawności. Dużo zrobił dla rozwoju środowiska osób głuchoniemych, a największą radość sprawiało mu wystawianie dla nich swoich prac – mówi A. Pasztor. Dodaje, że Wiszniewski przez całe życie musiał mierzyć się z ogromną biedą. Wychodzić z niej pomagały mu tworzone na sprzedaż exlibrisy. Projektował je, jak wyjaśnia kustosz wystawy, nie znając osobiście osoby. W ten sposób powstały piękne exlibrisy m.in. prezydenta Ignacego Mościckiego czy prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. W dużej liczbie zostały zaprezentowane na wystawie, którą  można oglądać w Muzeum Regionalnym do końca stycznia 2022 r.

LI