Ideologia górą!
Kartę przygotował Instytut Ordo Iuris. Potwierdza ona konstytucyjne gwarancje praw rodzin i praw rodziców. Wprowadzenie dokumentu od początku spotykało się w mieście z falą krytyki, która narastała z każdym miesiącem. We wrześniu próbę uchylenia karty podjęli lewicowi działacze z bialskiego przyczółka Inicjatywy Polskiej. Nie udało się, bo głosowanie zakończyło się remisem. Teraz projekt uchylenia karty złożył klub Koalicji Obywatelskiej. Dokumentu z ramienia Zjednoczonej Prawicy bronił radny Sławomir Potocki, który zachęcał zgromadzonych do lektury „Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej” Marguerite A. Peeters. Cytował także wypowiedź Jolanty Dobrzyńskiej z Narodowej Rady Rozwoju. - Rodzice mogą dbać o dobro dzieci. Błędem byłoby bagatelizowanie zagrożeń, które w Polsce jako kraju katolickim niektórym mogą wydawać się nierealne.
Losy katolickiej Irlandii czy Malty powinny być dla nas ostrzeżeniem. Błędem byłoby też opuszczenie rąk, mamy bowiem do czynienia z działaniami destrukcyjnymi na skalę globalną. Sytuację należy traktować jako wojnę ideologiczną, jako neomarksistowską ofensywę, której celem jest wyalienowanie człowieka przez zniszczenie rodziny, religii i kulturowej tożsamości – przekonywał radny S. Potocki.
Wyraz skostniałych poglądów
Innego zdania byli przedstawiciele KO. – Jesteśmy za rodziną, ale brońmy każdej, bez względu na to, kto ją tworzy i kim są jej członkowie. Nie chciałabym, abyśmy uzurpowali sobie prawo do definiowania tego, kto składa się na członków danej rodziny. Nie chciałabym, abyśmy z powodu podjętych wcześniej decyzji, wykluczali z niej ludzi, którzy myślą i zachowują się inaczej, którzy są inni – tłumaczyła radna Marta Cybulska-Demczuk (KO), dodając, iż SKPR powiela zapisy, które znajdują się w aktach wyższego rzędu, takich jak chociażby ustawa o prawie oświatowym. – Polska od zawsze była krajem tolerancyjnym. Miejmy oczy otwarte na drugiego człowieka. Ta karta niczego nie wnosi i nikogo nie chroni. Stanowi wyraz naszych skostniałych poglądów. Uchylenie nie jest pomysłem jednego ugrupowania. Wcześniej o wycofanie dokumentu wnioskowała Inicjatywa Polska, która zebrała bardzo dużo podpisów wśród mieszkańców miasta. W podobnym tonie wypowiadali się też radni z różnych opcji – dodała.
W trosce o … mniejszość
Radny Mariusz Michalczuk (KO) radził, by zamiast tworzyć akty prawne, które nie mają wiążącego charakteru, dawać dobry przykład i świadectwo tego, jak walczyć o dobro rodziny.
– Najpierw dawajmy przykład postępowaniem, a nie pisaniem, bo napisać można wszystko. Po co tworzyć przepisy, które już funkcjonują w różnych dokumentach? – pytał M. Michalczuk. – Jeśli padają słowa, że zlikwidowanie karty jest kontynuacją wojny ideologicznej, to ja pytam: kto ją zaczął? Czy nie zrobili tego inicjatorzy tej uchwały? Od początku mówiłem, że samorząd powinien być wolny od jakiekolwiek ideologii. Na tym polega demokracja: większość nie narzuca woli mniejszości, bez względu na to, co ta mniejszość myśli. Kiedy na komisjach pytałem, komu ta karta pomogła, usłyszałem, że nikomu nie zaszkodziła. Uważam, że każda z uchwał powinna pomagać miastu i jego mieszkańcom w rozwiązywaniu problemów, w szukaniu takich rozwiązań, które będą satysfakcjonowały szczególnie mniejszości. Uchylenie karty to koniec ideologicznych sporów – podsumowywał przewodniczący rady Bogusław Broniewicz.
Za wycofaniem SKPR opowiedziało się 12 radnych z Koalicji Obywatelskiej i klubu Biała Samorządowa. Zjednoczona Prawica (11 głosów) była przeciwna. W ten sposób uchwała dotycząca karty została uchylona.
AWAW