Być jak Maryja
Ulice przyozdobione są lampkami, w supermarketach wózki wypchane po brzegi zakupami potrzebnymi do przygotowania wigilijnej wieczerzy i do zastawienia świątecznego stołu. W galeriach tłumy pędzących gdzieś ludzi, zapewne tych, którzy na ostatnią chwilę odłożyli szukanie prezentów dla swoich bliskich. Ale to tylko komercja. Często też przymus w myśl zasady: zastaw się, a postaw się. W tej przedświątecznej gorączce łatwo przegapić przesłanie – bądź co bądź – trwającego jeszcze Adwentu będącego czasem intensywnego przygotowywania siebie wewnętrznie, duchowo. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o Maryi, która jest w pewien sposób w tych dniach podobna do nas: jest zabiegana. Dowiedziawszy się o tym, że jej kuzynka Elżbieta spodziewa się dziecka, przynaglona chęcią pomocy i okazania serdeczności, bez zastanowienia rusza do Ain-Karim, aby pomóc Elżbiecie. Ta dyspozycyjność Maryi to konsekwencja przyjęcia Chrystusa. Od momentu Zwiastowania w Jej życiu nie może być inaczej; Ona musi być „dla”. Po tym również poznajemy człowieka, który jest blisko Jezusa i Maryi. Nie hołduje on swoim egoistycznym pragnieniom, nie jest zapatrzony w siebie. Stara się żyć dla drugiego. Nie kalkuluje, czy pomocna dłoń się opłaca, czy tak wypada. Taki człowiek zawsze jest wiedziony odruchem miłosierdzia.
Co dzieje się dalej? Maryja, przekraczając próg domu Elżbiety i Zachariasza, wprowadza tam swoją obecnością Bożą łaskę. Mały Jan Chrzciciel „zatańczył” w łonie matki, tak jak niegdyś król Dawid przed Arką Przymierza. Elżbieta zaś zostaje napełniona Duchem Świętym, wydając okrzyk wyrażający onieśmielenie i radość zarazem. To znak dla nas, że Boży człowiek, naśladujący Matkę Zbawiciela, roztacza wokół siebie aurę świętości. W jego otoczeniu dzieją się cuda. Jak więc we własnym życiu doświadczyć, kim była Maryja? Jak być Jej żywym odzwierciedleniem? Sekret ten tkwi w zawołaniu Elżbiety: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci przez Pana!”. Boże słowo, podobnie jak w życiu młodej dziewczyny z Nazaretu, to depozyt złożony w skarbonie serca człowieka. Bóg każdemu z nas dał swego rodzaju obietnicę. Jeśli uwierzymy temu słowu, jeśli damy mu się poprowadzić, sprawimy, że Bóg narodzi się w wielu ludzkich sercach.
ks. Rafał Soćko