Tyś jest mój syn umiłowany!
Rozstaliśmy się wówczas z Matką Jezusa rozważającą w sercu tajemnicę, w którą została wciągnięta w dniu Zwiastowania, a której ogromu sama jeszcze nie rozumie. I tak upływa osiemnaście lat. Jakby wszystko było po staremu. Jakby w ogóle nic nie zaszło. Słowo, które stało się Ciałem, mieszka pośród swoich, ale swoi o tym nie wiedzą. Podobnie jak każdy z nas ociera się codziennie o Boga, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28), w ogóle o tym nie pamiętając, nie ciesząc się ani z tego nie korzystając. Trzydzieści lat Jezus pozwala sobie być niezauważonym. Jednak po upływie naznaczonego przez Boga czasu czuje, że wybiła Jego godzina. Idzie nad Jordan. I właśnie tam przenosi nas dzisiaj liturgiczny wehikuł czasu. Stajemy za Jezusem pokornie czekającym na swoją kolej do Janowego chrztu. Gdy wydaje się, że jest już po wszystkim, nagle nad wychodzącym z wód Jordanu Jezusem jawi się Duch Święty w widzialnej postaci gołębicy. Pismo Święte poucza, że jest On obecny wszędzie tam, gdzie rodzi się Wielkie i Nowe, a więc przy stwarzaniu świata, przy Wcieleniu Syna Bożego czy też narodzinach Kościoła. Tu również nad głową Jezusa zwiastuje początek nowych czasów – panowania Boga.
W Niedzielę Chrztu Pańskiego każdy z nas powinien gorliwie pomodlić się, by biała gołębica Ducha Świętego ocieniła swoimi skrzydłami także nasze życie, być może wyjałowione duchowo, i zrobiła z nim coś Wielkiego i Nowego, czyniąc je zgodne z Ewangelią i godnym Ewangelii. I jeszcze głos Ojca! W godzinę tego chrztu potrzebny jest on zarówno Jezusowi, jak i nam! Już niebawem nadejdzie moment, że z ust Jezusa wyrwie się to niezrozumiałe dla człowieka: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, ale wspomnienie słów Ojca znad Jordanu podtrzyma wiarę w to, że od początku całą swoją powagą i miłością stoi za swoim Synem. A wówczas będzie mógł Jezus spokojnie wyszeptać: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Bo Ojciec będzie zawsze po Jego stronie. Podobnie i my, doświadczając dziś lęku przed niepewnym jutrem czy też przeżywając traumę po stracie bliskich, możemy poczuć gorzki smak poczucia opuszczenia. Niech gęstniejący w duszy mrok rozświetlą słowa powtarzane sercem, niczym koronka, wypowiedziane także nad nami w godzinie chrztu Boże wyznanie: „Tyś jest mój syn umiłowany!”.
ks. Wojciech Hackiewicz