Historia unickiego listu
Placówka należy do Diecezjalnej Rodziny Szkół noszących imię Unitów Podlaskich, w której realizuje swój program wychowawczy. Jak mówi A. Kowalczyk, szkoła idzie śladem wezwania, jakie zawarte zostało w liście z 1862 r. - Nadając Zespołowi Szkół imię w 2004 r., bazowaliśmy na kopiach tego listu, które w latach 70 ubiegłego wieku zostały zrobione z oryginału przez lokalnego historyka i malarza Edwarda Jarmosiewicza. Oryginał zaginął - tłumaczy. Kościółek na Bezwoli, jak dzisiaj mówi się na dawną cerkiew unicką św. Nicety, został wzniesiony ok. 1728 r. staraniem Eustachego Potockiego, późniejszego właściciela Radzynia Podlaskiego. Na początku XIX w. cerkiew wzbogacono o dekorację malarską zdobiącą nawę i prezbiterium. W 1862 r. była remontowana, w 1875 została przejęta przez prawosławnych i zaadaptowana na ich potrzeby z zachowaniem formy architektonicznej i wyposażenia.
W 1919 r. rekoncyliowano ją na kościół rzymskokatolicki. W trakcie remontu przeprowadzonego w latach 30 XX w. przemalowano unickie malowidła. Tuż po wojnie wymieniono na nowe gontowe pokrycie dachu, a na początku lat 50 wyremontowano podłogi, sufit i zewnętrzny szalunek. W 1966 r. obiekt został wpisany do rejestru zabytków. W trakcie prac remontowych prowadzonych w latach 70 odnaleziono list z 1862 r. ze świadectwem prześladowania unitów przez rząd carski. Spisany został w Bezwoli 23 sierpnia 1862 r., gdy proboszczem tutejszej parafii był ks. Jan Herman, który zebrał środki na remont unickiej świątyni. W celu uwierzytelnienia podpisy złożyli pod nim czterej włościanie: Andrzej Krupski, Stefan Jędruszczak, Aleksander, Dominik i Dawid Panasiuk.
Odnaleziony… i zaginiony
Odnalezienie listu pamięta E. Jarmosiewicz, historyk. Ukryty był w zalakowanej butelce włożonej pomiędzy deski w kopule kościółka. Odnalazł go blacharz o nazwisku Burczaniuk. List wędrował z rąk do rąk i budził oczywiste zainteresowanie. – Pismo wskazywało na to, że pisała go osoba wykształcona – wspomina E. Jarmosiewicz. W poczuciu, że treść listu jest ważna i wymaga ocalenia, zadbał o sfotografowanie go. Z odbitek zrobiono w późniejszych latach wiele kserokopii.
Trudno dzisiaj powiedzieć, dlaczego nie zatroszczono się o sam list. Być może nie sprzyjały temu czasy albo okoliczności. Niewykluczone, że pamięć o unickiej pamiątce, której wartości nie da się oszacować, przesłoniły dramatyczne koleje losu kościółka na Bezwoli. W 1993 r. podjęto generalny remont, a odsłonięte wtedy unickie malowidła na sklepieniach naw bocznych uznano za ewenement. We wrześniu 1995 r., dzień przed zakończeniem prac remontowo-konserwatorskich, kościół spłonął; zniszczeniu uległy m.in. barokowe ołtarze. Ostatecznie z inicjatywy wohyńskiego proboszcza ks. Czesława Andrzejuka zabytek został zrekonstruowany. Zrezygnowano jednak z odtwarzania dekoracji malarskiej wnętrza.
List żył w pamięci
Dla wohyńskiej szkoły kopie listu wykonane przez E. Jarmusiewicza stanowiły punkt odniesienia. M.in. w październiku 2015 r. od odczytania jego treści rozpoczęto uroczystości z okazji wprowadzenia relikwii bł. Męczenników z Pratulina do kościoła św. Anny w Wohyniu oraz poświęcenia pomnika patronów szkoły – przestawiającego unicką rodzinę.
– Planując obchody Dnia Patrona w 2019 r., będące też dobrą okazją do podsumowania 15-lecia nadania Zespołowi Szkół imienia Unitów Podlaskich, postanowiliśmy zachęcić mieszkańców do sprawdzenia, czy przypadkiem nie mają w swoich zasobach oryginału listu. W związku z tym na zamówienie Zespołu Szkół i Fundacji Dziedzictwo Unickie powstał obraz. Jego autorem jest Marek Jarmosiewicz, syn pana Edwarda. Przedstawia on scenę pisania tego listu 23 września 1862 r., w dniu św. Tekli obchodzonym w Wohyniu jako odpust – mówi A. Kowalczyk.
Obraz był prezentowany przez trzy miesiące w kościele w Wohyniu, a następnie zawieszony w szkole obok sztandaru. Cel – choć wydawał się trudny do osiągnięcia – został zrealizowany: oryginał listu trafił do dyrekcji Zespołu Szkół. Odnalazła go Grażyna Maksymiuk, porządkując rzeczy po ojcu, śp. E. Maksymiuku, wieloletnim dyrektorze szkoły w Wohyniu.
Do renowacji
List liczący prawie 160 lat wymagał zabezpieczenia. – Bałam się oddać oryginał, ale ze świadomością, że wymaga troski, przekazałam do renowacji w dobre ręce. Pomogła nam Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. Prace nad zabezpieczeniem listu nadzorował dyrektor Tadeusz Sławecki. Prace konserwatorskie prowadzone były w bibliotece i archiwum KUL. List został odgrzybiony, oczyszczony z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń i zakonserwowany – wyjaśnia A. Kowalczyk.
17 października 2021 r. oryginał listu został udostępniony do obejrzenia wszystkim chętnym w kościele parafialnym w Wohyniu.
Żebyście stałemi byli w wierze
„W jakich czasach żyliśmy nie zostawimy wam żadnych dowodów, ale odsyłamy Was do historii z roku 1861 i 1862, a tam dowiecie się dlaczego, a pomimo tego staraliśmy się o ozdobę Przybytku Pana Zastępów i w Imię Tego zaklinamy was, jako naszych następców, abyście nie zapominali również o tej Świątyni Pańskiej, która za wielkim staraniem naszem tak rozpoczęta była ozdobioną, że służyła współczesnym za wzór. (…) Nie mieliśmy żadnej opieki ze strony rządu moskiewskiego. Świątynie nasze wszędzie prawie były poopuszczane, a wiara grekokatolicka prześladowana” – czytamy w liście.
„Gdy znajdziecie takowe pisemko, zapewne kości naszych w ziemi nie będzie” – zauważają autorzy, udzielając w dalszej części listu wskazania dla potomnych: „Zaklinamy was Imieniem Boga, żebyście stałemi byli w wierze świętej unickiej, na wzór waszych poprzedników, z obu stron uciśnionych i prześladowanych, a gdybyście i wy doczekali takich czasów, a może i gorszych, czego Boże uchowaj, gdyby przyszło do tego, żeby syzmatycy [schizmatycy – przyp. red.] zmuszali do przyjęcia ich błędnej i fałszywej wiary, bądźcie trwałemi i nie odstępujcie nigdy swej wiary świętej, znoście prześladowania cierpliwie i mężnie na wzór naszego Świętego Józefata, który za stałość w wierze świętej unickiej był od Moskali zabity. O! oby Bóg odwracał od was takie klęski, jakich my doznawali. Oby Bóg natchnął w was ducha pobożności, cierpliwości i męstwa. Oby Wam ta Matka Boska Królowa Nieba i Ziemi błogosławiła, wami się zaopiekowała i w nieszczęściach, smutkach i utrapieniach pocieszała, i łzy smutku ocierała, a wy żebyście ze swej strony nie ustawali nigdy w nabożeństwie ku Niej (…)”.
Trzeba wracać do korzeni
– List przypomina ducha czasów, w jakich powstał, ale jest też stale aktualny. Zawiera przesłanie i zadanie, by to dziedzictwo, które jest fundamentem tożsamości tutejszych parafian – obrona wartości, wiary, polskości, przywiązanie do Kościoła – nie zostało zapomniane – mówi ks. kan. Henryk Kalitka, proboszcz parafii św. Anny w Wohyniu. Zaznacza, że dobrym przykład daje Zespół Szkół w Wohyniu. – Wielki ukłon w ich stronę. Nie tylko noszą tytuł Unitów Podlaskich, ale pielęgnują wszystkie wartości, o których mowa w liście.
W niedzielę 17 października 2021 r., z racji 25-lecia beatyfikacji Męczenników Podlaskich, w wohyńskim kościele na każdej Mszy św. list został odczytany. Został też po raz pierwszy wystawiony do obejrzenia. – Trzeba nam stale wracać do korzeni. Jeżeli chcemy iść dalej, musimy wiedzieć, skąd pochodzimy. List uświadamia nam te prawdę. Przypomina też niezwykle dzieje kościółka na Bezwoli, który jest nieustannie użytkowany, stanowiąc kaplicę dojazdową. W każdą niedzielę, o 7.30, sprawowana jest w nim Msza św. Ma grono sympatyków, przeważnie ludzi starszych, którzy niezależnie od pory roku właśnie tutaj uczestniczą w Eucharystii – dodaje ks. H. Kalitka.