Kultura
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Nikt nie bierze się znikąd

Dla jednych to pasjonująca wyprawą w głąb historii, inni widzą w niej sposób na poznanie rodzinnych tajemnic. Genealogią - bo właśnie o niej mowa - interesują się zarówno młodsi, jak i starsi. Pasję tę pomaga rozwijać działający przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej Klub Genealogiczny.

Ponoć zdecydowana większość Europejczyków może wywieść swój rodowód od Karola Wielkiego, z kolei znaczna część mieszkańców Polski ma wśród swoich przodków potomków Mieszka I. Znawcy tematu twierdzą, że nie ma bardziej pasjonującego zajęcia niż odkrywanie zagadek genealogicznych. Potwierdza to również liczba uczestników spotkań założonego dziewięć lat temu z inicjatywy Beaty Zacharuk bialskiego Klubu Genealogicznego. - Rzeczywiście coraz więcej osób szuka swoich przodków i swoich korzeni. Inni chcą dowiedzieć się więcej o historii miejscowości, regionu. To nowa fala związana zapewne z dostępnością źródeł online, bowiem księgi urzędu stanu cywilnego czy parafialne zostały dzisiaj zdigitalizowane.

Grupy genealogów prowadzą też tak zwaną indeksację, czyli spisują konkretne akty, gdzie możemy w bardzo prosty sposób w wyszukiwarce odnaleźć konkretne nazwisko – mówi Robert Soldat, opiekun klubu, dodając, iż wcześniej na spotkania przychodzili głównie ludzie starsi, ale od dwóch, trzech lat pojawiają się także młodsi mieszkańcy. Ich wspólną cechą jest ciekawość i niesłychana wręcz wiedza na różne tematy. Wielu napisało artykuły naukowe czy książki o swoich miejscowościach, rodzinach. Poza tym są specjalistami z historii regionu, miasta, etnografii, geografii, wojskowości i wielu innych dziedzin – podkreśla R. Soldat.

Jednym słowem – członkowie klubu to prawdziwi pasjonaci, którzy twierdzą, iż wystarczy, że tylko raz zagłębisz się w przeszłość własnej rodziny, miejscowości, a będziesz chciał wiedzieć więcej i więcej. Poza tym genealogia – jak zaznaczają pasjonaci – jest niczym smaczny owoc: im wolniej i dokładniej się nim delektujesz, tym większe uzyskujesz efekty i satysfakcję.

 

Niekończąca się przygoda

– Coś w tym jest – zgadza się opiekun bialskiego koła, który prowadzi je od dwóch lat. Wcześniej sam brał udział w jego spotkaniach. – Opiekunem zostałem, kiedy dwa lata temu rozpocząłem pracę w dziale wydawnictw bialskiej MBP. Jednak historia pasjonowała mnie od najmłodszych lat. Odkąd pamiętam, ciekawiło mnie, co było kiedyś – dodaje R. Soldat. Jako nastolatek spisywał wspomnienia dziadków, zbierał informacje na temat przodków, zapisując je na pierwszych genealogicznych drzewkach. Zainteresowanie przeszłością obudził w nim tata, który chociaż z wykształcenia był polonistą, przez wiele lat pracował jako nauczyciel historii. – Najpierw chciałem zostać informatykiem i tak się stało. Jednak uznałem, że to nie do końca jest to, czym chciałbym zajmować się w życiu. W tym czasie w internecie zaczęły pojawiać się różne źródła genealogiczne, a ja otrzymałem związaną z tym tematem propozycję pracy na rzecz innych. Zajmowałem się m.in. indeksowaniem ksiąg diecezji pelplińskiej. Odwiedzałem archiwa państwowe w Lublinie, Radzyniu, a także jezuickie i Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie. Fotografowałem wszystko, co mogło się przydać – opowiada.

W tzw. międzyczasie R. Soldat zainteresował się przeszłością swojej rodzinnej miejscowości – Hrudem. – Siłą rzeczy wiązało się z tym wiele kwestii, takich jak: geografia, historia, etnografia, genealogia rodzin tam żyjących itp. I tak szedłem krok po kroku, poszerzając swoją wiedzę i doświadczenie, tworząc jednocześnie drzewo genealogiczne własnej familii – mówi, dodając, że zajmuje się tym od 20 lat. Dziś jego drzewo zawiera 154 przodków w linii prostej, w niektórych gałęziach do dziesięciu pokoleń wstecz. Najstarszy z odnalezionych członków rodu urodził się w 1656 r. Podczas badań opiekunowi bialskiego koła udało się też potwierdzić, że rodzina o jego nazwisku wywodzi się z Czech. – Wcześniej była to bardziej legenda niż fakt – przyznaje. – Poza tym połączyłem trochę osób – które podejrzewałem, że są kuzynami – aż do wspólnego przodka, często bardzo odległego w czasie – zaznacza, dopowiadając, iż nie spoczywa na laurach, a jego poszukiwania wciąż trwają, bo bycie genealogiem to nie tylko rysowanie drzewek, ale znacznie większa przygoda. – Są jeszcze obszary w ogóle nieznane, np. mam pradziadka, o którym prawie nic nie wiem. Jedynie, że był kolejarzem i pracował krótko jako zawiadowca stacji w Białej Podlaskiej. Zmarł w Brańsku, na terenie dzisiejszej Rosji. Rodzina natomiast wróciła do Polski tuż przed rewolucją na początku XX w. Chciałbym dowiedzieć się o nim więcej – zaznacza.

 

Bez ściemy

Dziś swoim doświadczeniem i wiedzą R. Soldat dzieli się z klubowiczami. – Choć, moim zdaniem, są lepsi ode mnie. To wręcz specjaliści w tej dziedzinie. Nie można im po prostu pościemniać czy pogadać o byle czym, bo natychmiast wyłapią błędy – zapewnia. – Dlatego zapraszamy zainteresowanych genealogią na nasze spotkania. Można tam uzyskać wiele cennych porad na temat poszukiwań rodzinnych korzeni czy historii miejscowości i regionu – dodaje.

Najbliższe spotkanie Klubu Genealogicznego. Odbędzie się 26 stycznia, o 15.00, w dziale wiedzy o regionie MBP. Temat:

„Czy badania genetyczne mogą pomóc w poszukiwaniach genealogicznych?”. Obowiązują zapisy pod nr. tel. 83-341-60-11.


3 PYTANIA

Robert Soldat, opiekun Koła Genealogicznego

 

Od czego powinien zacząć początkujący badacz familijnych dziejów?

Od rozmów z rodzicami, dziadkami, żyjącymi członkami rodziny. Warto też odwiedzić cmentarz, gdzie na nagrobkach wyryto wiele cennych wskazówek, jakimi są daty urodzin i śmierci. Następnie przeglądamy dokumenty, zdjęcia rodzinne. Informacje znajdziemy też w archiwach: państwowych, gdzie przechowywane są ponadstuletnie akta stanu cywilnego, parafialnych i diecezjalnych. W przypadku starszych dziejów, sprzed XIX w., przydatne będą inwentarze dóbr, akty notarialne.

 

Z pewnością w poszukiwaniach dużym ułatwieniem jest dzisiaj internet?

Jeszcze kilkanaście lat temu odnalezienie interesujących nas dokumentów było naprawdę trudne. Dzisiaj mamy miliony skanów ksiąg dostępnych online, dzięki czemu możemy usiąść w domu przed komputerem i od ręki zacząć poszukiwania. W sieci można znaleźć mnóstwo stron i serwisów, które pomagają w zbudowaniu własnego drzewa genealogicznego. Dla mieszkańców naszego regionu przydatna będzie strona lubelskie korzenie, która znajdziemy pod adresem lubgens.eu. Warto również odwiedzić witrynę geneteka.pl. To baza indeksów ksiąg, do których wpisywano akty chrztów, małżeństw i zgonów. Polecam także serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego – genealodzy.pl.

 

Dlaczego warto szukać swoich korzeni?

Przede wszystkim żeby odpowiedzieć na pytanie: kim jestem?

Bo historia, szczególnie rodziny, ma na to olbrzymi wpływ. Poza tym nikt nie bierze się znikąd i warto wiedzieć, skąd się pochodzi. Szukanie korzeni to jednocześnie próba znalezienia swojego miejsca na ziemi.

MD