Kultura
Źródło: ARCH
Źródło: ARCH

Wypatrzeć detal

Twórczość Marianny Pawłowskiej to celebrowanie tego, co minęło - lat dziecinnych i młodzieńczych, historii własnej rodziny oraz losów ludzi z Podlasia.

Urodziła się w latach 50 XX w. we wsi Siliwonki w powiecie łosickim. Dziś mieszka w Niemojkach. Z zawodu nauczyciel matematyki, z zamiłowania - poetka. Za swoje teksty nagradzana była w ogólnopolskich konkursach literackich, a jej utwory drukowano w antologiach, m.in. „Podlaskie Hosanna” i „Nadbużańskim Podlasiu wierszem pisanym”. Wydała tomik „Grafiki duszy”. Pod koniec 2021 r. zdobyła drugie miejsce w XXVI Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Romualda III Mikoszewskiego „Ziemia najbliższa”, w którego jury zasiedli uznani twórcy i krytycy literaccy: Ernest Bryll, Waldemar Michalski, Agnieszka Polak, Joanna Obrępalska i Grzegorz Michałowski. Poetce z Niemojek przyznano także tytuł najlepszego literata z powiecie łosickiego.

M. Pawłowska podkreśla, że pisze poezję, aby „zdjąć z siebie ciężkie emocje, jakie przynosi życie” i utrwalić świat, który przemija. Wspomnień jest wiele, chociaż – jak zauważa – „brakuje dziś tej beztroski co kiedyś i zdrowia”. Silnie związana z podlaską ziemią przenosi na papier obrazy z dawnych lat: cenne momenty spędzane na łonie przyrody w otoczeniu najbliższych. W jednym z tekstów poetyckich, zatytułowanym „Łąka”, opisała – jak mówi – samą siebie. „Każde źdźbło, każda trawka oddzielnie/, a wszystko razem – wonna łąka./ Po oceanie spokoju/ płynie fala za falą zielona,/ wiatr unosi łopianowe łodzie/ z masztem kobylaków do wysp,/ gdzie czas stanął i nie mija./ Bezradna pamięć odnajduje obrazy/ odrzucone niegdyś przez wzrok”. Są to wspomnienia z rodzinnej wsi Siliwonki, a także refleksy przyrodnicze – z jesionem, przy którym stał dom pradziadków, z wiekową brzozą, orzechem i świerkiem…

 

Kraj unitów

W tekstach poetyckich M. Pawłowska przywołuje m.in. dziadka Jana, z którym łączyła ją bliska więź. – Dziadkowie przyszli na  świat w 1900 r.. Dzięki nim poznałam kawał historii – wyznaje. – Babcia chodziła do kościoła aż do Huszlewa, dziadek zaś do Mostowa, gdzie była cerkiew. Należał do rodziny bieżeńców, która w 1914 r. wyjechała w okolice Kijowa. Przebywali tam trzy lata. Wrócili po wybuchu rewolucji. Utkwił mi w pamięci widok klęczącego dziadka, który modlił się zawsze przed śniadaniem. Świetnie znał język rosyjski i posługiwał się dawnymi zwrotami. Te słowa, zapamiętane przeze mnie z dzieciństwa, przywołuję w swoich tekstach. Określenia: „batiuszka”, „nie brechaj”, „swołocz” pojawiają się również przy wspomnieniu „babuszki” – kobiety z mojej rodzinnej wsi, która ich używała – dodaje.

W listopadzie ubiegłego roku w Niemojkach otwarto szlak turystyczny Stefana Żeromskiego. Jego inicjatorkami były M. Pawłowska wraz z Marią Krawczyk i Barbarą Gąsewicz. Pomysł na szlak pojawił się 30 lat temu, kiedy do Łysowa przyjechała Barbara Wachowicz promująca swoją książkę „Ogród młodości”. Opowiada o pobycie pisarza na ziemi łosickiej. Podczas spotkania w szkole podstawowej pytała o potomków Leoniuka, prawosławnego chłopa, syna unity – bohatera noweli Żeromskiego. Zgłosił się chłopiec z pierwszej klasy, a kiedy zapytany przez pisarkę, czy zna pacierz, odpowiedział przecząco, został upomniany. – Wachowicz przypomniała jego przodka – unitę, który bronił wiary, innych uczył modlitw, a spowiadać się chodził aż pod Warszawę. Zgromiła ucznia, że nie zna pacierza. Od tamtego czasu zaczęłam zgłębiać wiedzę o unitach i powstała myśl, aby wskrzesić szlak Żeromskiego – mówi pani Marianna.

Licząca 11 km trasa rozpoczyna się przy kapliczce z 1937 r. w Niemojkach, wiodąc do Łysowa i Patkowa. Jest na niej dziewięć przystanków, m.in. las zwany Rogaczem, kościół św. Apostołów Piotra i Pawła w Niemojkach, cmentarz oraz ruiny dworu Kopciów. To miejsca związane z pobytem S. Żeromskiego na ziemiach łosickich – początkujący literat zatrudnił się w Łysowie na posadzie guwernera, gościł w patkowskim dworze, bywał w niemojskim kościele. – Żeromski, kiedy jechał w te strony, pisał: „Kraj unitów, kraj chłopskiego moskalom oporu” – cytuje Pawłowska.

 

Osobiste szlaki

Poetka ma również osobiste szlaki, które prowadzą do Leśnej Podlaskiej czy wzdłuż rzeki Bug do Kodnia, Jabłecznej i Włodawy. To miejsca, gdzie spotykały się różne kultury. – Jest też droga S19 do Międzyrzeca, którędy podążały kiedyś tabory cygańskie – opowiada. To bogata inspiracja dla poetki, która lubi zanurzyć się w lekturę książek opowiadających dzieje rodzinnej ziemi. – Niedawno czytałam „Wspomnienia z trzech światów” Noacha Lasmana – zapis dramatycznych doświadczeń Żyda z okresu II wojny światowej i po niej. Część jego życia to pobyt w Łosicach, gdzie rodzina miała nadzieję spokojnie przeczekać wojnę. Chciałam przedstawić tę historię w swoim utworze i tak powstała proza poetycka doceniona w konkursie im. R. Mikoszewskiego – zaznacza.

W twórczości M. Pawłowskiej historia zadomowiła się na dobre. Nie brakuje refleksji nad upływającym czasem, ale i zachwytu nad człowiekiem i przyrodą” „Dla ciebie to zwykła poręba/ zeschnięte liście,/ ścięte stare drzewa/ słoje świadczą o co najmniej półwieczu./ Dla mnie to pustka, /którą próbuję wypełnić wyobraźnią”.

 

Podlasianka z krwi i kości

Do zaprezentowania swoich wierszy szerszemu gronu czytelników zachęcili panią Mariannę inni twórcy, których spotkała na swojej poetyckiej drodze. Od Ryszarda Chojeckiego wyszła propozycja wydania tomiku, opracowaniem utworów profesjonalnie zajął się promujący poetów z Podlasia Grzegorz Michałowski. W 2016 r. powstał zbiorek „Grafiki duszy”, do którego wstęp napisał o. Eligiusz Dymowski OFM. Są to poetyckie obrazy tego, co M. Pawłowska dostrzega w świecie przyrody i bogactwie wydarzeń, w żywotach świętych i losach ludzkich, zaznaczając obecność Boga i „linie papilarne Stwórcy”. O jej utworach wypowiedział się także prof. Józef Fert, który napisał: „Podlasianka z krwi i kości. W swych wierszach daje miejsce podlaskim krajobrazom, dramatycznym wydarzeniom tej ziemi z perspektywy osoby, która pamięta i przeżywa”.

Swoją twórczość Pawłowska odnosi także do dwóch innych obrazów: upadku mitycznego Ikara i kuszenia św. Antoniego, na którego obraz wiele razy spoglądała w kościele w Huszlewie. – Moje motto życiowe brzmi: „Wymódl mi, św. Antoni to, o co w życiu się staram – wypatrzeć w morzu szczegółów detal: piętę Ikara”.

Joanna Szubstarska