Komentarze
Taka potęga

Taka potęga

Kolejne zimowe igrzyska olimpijskie przeszły do historii. Blisko 60 reprezentantom Polski, którzy walczyli w Chinach o medale poszło… No…, nieważne.

Nie chodzi o to, by kogoś kopać, tym bardziej że - jak wynika z najnowszych przekazów medialnych - nikt nigdy nie twierdził, że Polska jest zimową potęgą sportową. Tak czy inaczej każdy z naszych reprezentantów robił, co mógł. Starał się, podejmował ryzyko, zaciskał zęby, walczył z pogodą, własnymi słabościami i przeciwnościami losu. Ostatecznie zawodnicy znad Wisły zdobyli wiele nowych doświadczeń, nabrali sportowej ogłady, na własnej skórze przekonali się, że wpadka dopingowa - w przeciwieństwie do pozytywnego testu na Covid-19 - nie eliminuje z udziału w rywalizacji.

Poza tym przywieźli jeden medal, zajęli kilka miejsc blisko podium, a także kilkanaście lokat określanych przez znawców tematu jako dobre, bardzo dobre, wręcz rewelacyjne. Podsumowaniem zmagań polskich sportowców w Państwie Środka niech będą słynne słowa opublikowane kilka lat temu przez ówczesnego szeregowego posła PiS z okręgu krakowskiego Andrzeja Dudę: „Stan polskiego sportu, zwłaszcza gier zespołowych, jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa”.

No dobrze, ale tak źle było kiedyś – za rządów koalicji PO-PSL (gwoli przypomnienia: w 2010 r. z Vancouver oraz w 2014 r. z Soczi polscy sportowcy przywieźli po sześć medali). A dziś… Dziś, jak powszechnie wiadomo, stan polskiego państwa jest o niebo lepszy. Mamy opiekujące się sportowcami ministerstwo, dobrą aurę w kręgach władzy, licznych mecenasów i sponsorów nie tylko wśród przedsiębiorców. Nasi reprezentanci fotografują się chętnie również na tle logotypów różnych spółek skarbu państwa. Gdy pojawi się jakiś sukces, działacze związków sportowych wraz z politykami z entuzjazmem opowiadają o nim w mediach, widząc w tym również swoją zasługę. Wreszcie szeregowy poseł, który kilka lat temu dostrzegał problemy w polskim sporcie, jest dziś prezydentem państwa, który w wolnych chwilach – jak mawia mały synek moich znajomych – uwielbia się posportować.

No ale gesty, słowa i zapewnienia to jedno, zaś proza życia – zupełnie co innego. A rzeczywistość ostatnich dni pokazuje, że dzięki wprowadzanym naprędce w życie różnym „nowym ładom” znacznie podrożał choćby osobisty kontakt obywatela ze sportem. Utrzymanie basenów, hal, kortów, boisk, wyciągów czy lodowisk za sprawą horrendalnych podwyżek cen energii i gazu wzrosło w niektórych miejscach kraju nawet o kilkadziesiąt procent i natychmiast zostało przerzucone na osoby korzystające z tego typu dobrodziejstw. Wszystko to sprawia, że i tak już ograniczony do minimum dostęp do wspomnianych dóbr za chwilę stanie się osiągalny tylko dla nielicznych elit. A to z kolei może sprawić, że po następnej olimpiadzie będziemy z rozrzewnieniem wspominać tylko słowne występy redaktora Babiarza… No bo przecież nikt nigdy nie twierdził, że Polska jest sportową potęgą.

Leszek Sawicki