Dobro, które dzieje się po cichu
Coraz więcej uchodźców wojennych z Ukrainy znajduje dach nad głową także w naszej diecezji. Wielu zostało przyjętych na plebaniach oraz w budynkach parafialnych. W parafii św. Jana Pawła II w Siedlcach gości rodzina spod Kijowa. - Trafiły do nas dwie kobiety - siostry, dorosła córka jednej z nich i dwie jej córeczki w wieku półtora roku i pięć lat. Mąż tej młodej matki pozostał na miejscu. Walczy za ojczyznę, służy na tyłach frontu, zaopatrując wojsko ukraińskie - mówi ks. Jarosław Oponowicz, proboszcz parafii. - Na początku kobiety były bardzo przestraszone.
Kiedy tylko do nas przyjechały, ostrzegłem je, że w pobliżu znajduje się jednostka wojskowa i gdy usłyszą strzały, żeby się nie bały, bo to nie wojna, tylko ćwiczenia. Dziękowały, że im o tym powiedziałem. Dzięki temu spokojnie spały, mimo że każdy wystrzał może być przypomnieniem tego, co przeżyły – podkreśla proboszcz.
Goście z Ukrainy mają do dyspozycji salkę z dostępem do aneksu kuchennego i łazienki. – Panie są już po wstępnej rejestracji. Pozostaje jeszcze nadanie numeru PESEL. Szukają pracy, jedna z kobiet ma perspektywę zatrudnienia w pieczarkarni k. Siedlec. Mamy nadzieję, że miasto znajdzie dla tych pań jakieś lokum, bo to na plebani jest tymczasowe – tłumaczy ks. J. Oponowicz. I dodaje, że u rodzin mieszkających na terenie parafii schronienie znalazło 55 Ukraińców. – Staramy się dbać o nich także duchowo. Katolików i grekokatolików zapraszamy na nabożeństwa. Prawosławnym przypominamy, że istnieje cerkiew – zaznacza proboszcz parafii św. Jana Pawła II.
Ośmioosobowa rodzina z Równego od kilku tygodni mieszka w siedleckiej parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Do ich dyspozycji przygotowano trzy pokoje, kuchnię i łazienkę. Do tej pory spotykała się tutaj młodzież z KSM, schola dziecięca oraz ministranci. ...
HAH