Drodzy Diecezjanie!
Po krótkiej obecności na parafii w Bayamo nadal nie jestem w stanie obiektywnie opisać, co tutaj się dzieje i jak funkcjonuje ten kraj. Jestem na Kubie po prostu za krótko, a wszystkie problemy są bardzo złożone i mają długą historię. Po trzech miesiącach pobytu na wyspie cały czas się uczę, poznaję nowy świat i wiem, że ten proces będzie jeszcze trwał długo. 16 grudnia 2021 r. wylądowałem w stolicy Kuby - Hawanie. Po wielogodzinnych kontrolach na lotnisku udało mi się opuścić terminal. Po drugiej stronie czekał na mnie mój przyszły proboszcz - ks. Adam, wraz z jego kubańskim kolegą, który zawiózł nas na plebanię, gdzie spędziłem pierwszą noc.
Po krótkim odświeżeniu się, udaliśmy się na kolację do pobliskiej restauracji. Ks. Adam zaprosił na nią również studentów pochodzących z naszej parafii w Bayamo. Następnego dnia udałem się autobusem do wspomnianego Bayamo. Po kolejnych 15 godzinach podróży dotarliśmy do celu. Na miejscu okazało się, że nasza plebania pod nieobecność proboszcza została okradziona. Na szczęście po krótkim dochodzeniu i zastawionej pułapce udało się złapać złodzieja i odzyskać część ukradzionych rzeczy.
Do parafii katedralnej pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela, poza samą katedrą, należy jeszcze siedem kaplic dojazdowych. Cztery z nich – w samym Bayamo – są osiągalne pieszo lub rowerem. Do trzech dojeżdżamy parafialnym samochodem. Nasze kaplice odwiedzamy przynajmniej raz w tygodniu. W tym celu przejeżdżamy ok. 150 km po kubańskich, dziurawych drogach. Dużym problemem na Kubie jest przemieszczanie się. Nawet jeśli ktoś ma samochód, to bywały miesiące, że na stacjach benzynowych brakowało paliwa albo nie było zezwolenia na zatankowanie pojazdu. Kuba słynie ze starych samochodów. Ten niebezpieczny stan rzeczy niezwykle utrudnia naszą pracę duszpasterską i uniemożliwia spotkania misyjne. Ryzyko, że samochód po prostu nie dojedzie do celu, jest bardzo duże. Z wiarą wyruszamy na misyjne szlaki.
Przyjechałem tutaj tuż przed Bożym Narodzeniem i z wielką radością poznawałem i odwiedzałem nasze kaplice; cały czas spotykam nowych ludzi. Po homilii w uroczystość św. Rodziny na całą długość kościoła ustawiły się pary i odnowiły swoją przysięgę małżeńską. Był to naprawdę wspaniały widok żywego Kościoła i wiary. Wspólnota na Kubie dopiero budzi się po Covid-19. Przez długi okres wszelkie spotkania były zabronione. Ludzie mogli wyjść na trzy godziny, aby poszukać czegoś do jedzenia, a od 12.00 panowała godzina policyjna. W samym tylko okresie Bożego Narodzenia w parafii odbyło się 16 ślubów, zostało też ochrzczonych wiele dzieci i dorosłych. Po dwóch miesiącach pobytu sam miałem możliwość ochrzcić pierwsze dzieci.
Na Kubie nie ma lekcji religii w szkole, wszystko odbywa się przy parafii. Podobnie jak katecheza dla dzieci, młodzieży, starszych, kursy przygotowujące do chrztu dla dorosłych, próby chóru, wszelkie spotkania. Już w najbliższych tygodniach sam będę prowadził katechezę dla dzieci i uczestniczył w formacji młodzieży i dorosłych. Nie zapominamy o chorych, których odwiedzamy regularnie. W diecezji pracuje zaledwie 15 kapłanów; tylko dwóch z nich urodziło się na Kubie, a reszta to misjonarze z Europy, Ameryki Południowej i Środkowej oraz Afryki. Jesteśmy i służymy najbardziej potrzebującym.
Pierwszego dnia usłyszałem, że przyjechałem nie do kraju Trzeciego Świata, tylko do kraju Piątego Świata. Na każdym kroku widać, co zrobiły tu 64 lata komunizmu. Cały czas trwa rewolucja, obserwuję to na plakatach i w telewizji. Jak już się zakończy, to Kuba będzie na pewno krajem miodem i mlekiem płynącym… jak z niej jeszcze coś zostanie.
Głosimy Ewangelię słowem i czynem. Udzielamy sakramentów. Przez Caritas działający przy parafii pomagamy najbardziej potrzebującym. Organizujemy produkty spożywcze takie jak ryż, fasole, sól, warzywa. Naszych studentów, a jest ich ok 15, wspieramy małym stypendium (ok. 500 CUP/5 €), pomagamy również dwóm klerykom. Podczas pobytu w Hawanie, Holguin czy Santiago de Cuba, staramy się z nimi spotkać i porozmawiać. Ks. Adam zna ich doskonale, bo wszyscy latami związani byli z parafią i katechezą. W sklepach brakuje zwykłych rzeczy, np.: zeszytów, długopisów, kredek, papieru. Dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym udało się przygotować drobne paczki z materiałami szkolnymi. Wdzięczność i radość na twarzach najmniejszych i ich rodziców jest po prostu bezcenna. Inną formą pomocy są leki. Apteki świecą pustkami. Witaminy, środki przeciwbólowe, coś na przeziębienie czy antybiotyki są na wagę złota. Jak tu przyjechałem, to pół walizki miałem wypełnione lekami. Gdy słyszałem, że w wakacje przyjechało trzech nowych misjonarzy, którzy mieli ze sobą 17 walizek, to się śmiałem pod nosem. Teraz już to rozumiem.
Bez pomocy z zewnątrz życie i praca na Kubie są praktycznie niemożliwe. Sporo Kubańczyków uzyskuje wsparcie ze strony rodziny, której udało się uciec do Stanów Zjednoczonych czy Europy. Inni, niestety, takiej pomocy nie mają. Marzeniem wielu jest przyjechać na urlop na Kubę. Marzeniem mieszkańców wyspy jest stąd wyjechać. Ja dostaję pensję z kurii w wysokości 2500 CUP (ok. 25 $). Tyle wydajemy w miesiącu na samo paliwo. Nasze pensje oddajemy dwóm księżom z Afryki, bo oni nie mają żadnej pomocy z zewnątrz.
My, Polacy, radzimy sobie dzięki wsparciu płynącemu z ojczyzny czy innych krajów. Będąc na urlopach, odwiedzamy parafie i zbieramy ofiary do puszek na naszą pracę misyjną. Wielu misjonarzy zostało duchowo i finansowo zaadoptowanych w Polsce. Duże grono osób modli się za nas i wspiera materialnie Kościół na Kubie. Za to pragnę Wam z całego serca podziękować! Bez Was nie byłoby nas tutaj. Jeden człowiek powiedział mi, że dzięki nam pragnie dalej mieszkać na Kubie i walczyć każdego dnia o lepsze jutro. Opuściliśmy wszystko, aby być tutaj, wiec on też chce pozostać.
Dziękuję Wam wszystkim z całego serca w imieniu swoim i w innych misjonarzy. Proszę o modlitwę. Zachęcam do duchowej adopcji drogą oficjalną przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie misje.pl. Prywatnie kontakt ze mną jest możliwy przez facebook (RadoslawLydkowski) lub drogą mailową: radekencuba@yahoo.com. Na facebooku umieszczam od czasu do czasu informacje i zdjęcia z misji.
Aktualnie Kuba katolicka modli się za Ukrainę i Rosję. Nas też bardzo dotknęła inwazja Rosjan na niepodległą Ukrainę. Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i tak wielu naszych sióstr i braci otwiera swoje serca i domy dla najbardziej potrzebujących. Wielki Post, modlitwa, post, jałmużna są wielką siłą. Oddajemy wszystko w ręce Boga i Maryi.
Ze swojej strony obiecuję modlitwę i Msze św. w intencji wszystkich wspierających mnie w jakikolwiek sposób. Z całego serca Wam błogosławię.
ks. Radosław Łydkowski