Komentarze
O ziemi, niebie i o filozofach

O ziemi, niebie i o filozofach

„Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy”. W taki sposób do złożonej przez Jarosława Kaczyńskiego podczas wizyty w Kijowie propozycji misji pokojowej na Ukrainie odniósł się były wicepremier Rosji, zaufany człowiek Władimira Putina - Dmitrij Rogozin.

Ten cyniczny wpis niekoniecznie musi być potwierdzeniem udziału Rosji w tragedii smoleńskiej. Ale na pewno jest cyniczną polityczną grą. Być może ta prowokacja to dobry moment, żeby do tematu Smoleńska powrócić. Bo że oddane Rosji w imię nowego polsko-rosyjskiego otwarcia śledztwo nic wspólnego - poza nazwą - z prawdziwym śledztwem nie miało, to oczywiste. Argumenty przeciwników powracania do tragedii z kwietnia 2010 r. o bezsensownym jątrzeniu zabliźnionych już ran należy, oczywiście, rozumieć, ale to potrzeba poznania prawdy o tej katastrofie powinna być nadrzędna.

Bo co najmniej dziwne może się wydawać niezłomne przekonanie o „pancernej brzozie”, która nie tylko zniszczyła samolot, ale też zderzenie z nią spowodowało porozrywanie ciał pasażerów, ta zajadłość, która nie pozwala na jakąkolwiek wzmiankę o wznowieniu śledztwa czy w ogóle wspominanie smoleńskiej tragedii. O ile można jakoś zrozumieć czy wytłumaczyć brak zaangażowania tzw. świata w tę sprawę, to już obywateli kraju, którego 96 rodaków – w tym urzędująca wówczas para prezydencka i ostatni prezydent RP na uchodźstwie – zginęło w dość tajemniczych okolicznościach, już nie.

Podobnie jak trudno uwierzyć w wymieniane w Smoleńsku „żółwiki” z ówczesnym premierem Rosji czy słowa o idealnej współpracy przy identyfikacji ofiar katastrofy. Albo w komentujące sytuację z Gruzji uwagi o ślepym snajperze czy prześmiewcze stwierdzenie, że „jaki prezydent, taki zamach”. Czy to podobne powody nakazały naszemu ówczesnemu premierowi zadeklarować po aneksji Krymu, że nie chciałby, „żeby Polska była w jakiejś awangardzie antyrosyjskiej czy krucjacie antyrosyjskiej”? Czy to ten sam pragmatyzm, to dbanie o własne interesy, czy może strach przed Moskwą zmusiły znaczących światowych polityków do odwołania zapowiedzianego wcześniej udziału w pogrzebowych uroczystościach pary prezydenckiej na Wawelu? A może to tylko wulkaniczny pył, który się akurat wtedy nad Europą rozpanoszył? Dokładnie tak, jak kilka dni wcześniej nad Smoleńskiem mgła.

Zaangażowana dziennikarka rodzimego mainstreamowego pisma mocno krytykuje „odgrzewanie kłamstwa o rzekomym zamachu smoleńskim”. I wykorzystywanie aktualnych zbrodni Putina dla doraźnych politycznych celów. Głównie jednak przekonuje, że dowodów na zamach „nie ma i nie będzie”.

I tu się może pomylić. Doświadczenie bowiem uczy, że w życiu to niczego do końca nie można być pewnym. Może więc warto sobie – przynajmniej od czasu do czasu – przypomnieć, że „Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”.

Anna Wolańska