Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Sytuacja bez wyjścia?

Bialczanie muszą pogodzić się z kolejną podwyżką za ciepło i podgrzewanie wody. Radni miejscy dyskutowali o tym na nadzwyczajnej sesji. Obrady ograniczyły się do szukania winnych tego stanu.

Czterogodzinne posiedzenia zakończyło się e bezowocnie. Na początku o kondycji bialskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej mówił prezydent miasta Michał Litwiniuk. Przypominał, że ubiegły rok spółka zakończyła z wynoszącą 8 mln zł stratą. Podkreślał, że problem nie leżał w złym zarządzaniu spółką, ale w braku zakontraktowanych od Polskiej Grupy Górniczej realizacji dostaw węgla. - PEC musiał więc kupować węgiel po droższych cenach od innych kontrahentów. Tona zakontraktowana w PGG kosztowała 350 zł, jednak na rynku za tę samą ilość trzeba było płacić najpierw ponad 500 zł, a potem 1 tys. zł. Nasz PEC rocznie zużywa 32 tys. ton węgla.

Kolejnym powodem podwyżek jest dramatyczny wzrost kosztów funkcjonowania spółki. Ta sytuacja dotknęła wszystkie przedsiębiorstwa ciepłownicze w Polsce. Biała Podlaska nie jest tu wyjątkiem – podkreślał prezydent.

 

Szalejąca drożyzna

Włodarz wskazywał, że winny jest także skokowy wzrost cen praw do emisji dwutlenku węgla. Opłata z tego tytułu trafia do budżetu państwa. – W zeszłym roku rząd uzyskał w ten sposób 25 mld zł. W tym roku kwota ta wzrośnie do 40 mld zł. Czy choć złotówka z tych opłat trafi z powrotem do spółek ciepłowniczych, by zneutralizować nieco koszty opłat za ciepło? Nie! Odpowiedź na szalejącą drożyznę powinno dać państwo, a nie samorząd! Jeśli chcecie przyjąć stanowisko w formie uchwały, to trzeba je kierować do ministra klimatu i środowiska oraz do ministra aktywów państwowych, a nie do samych siebie czy do mieszkańców. Inne działania będą tylko uprawianiem lokalnej polityki – przekonywał M. Litwiniuk.

Potem o funkcjonowaniu PEC i podwyżkach mówił jego prezes Sebastian Paszkowski. Przypominał, że Polska boryka się z ogromnym deficytem węgla. Do tej pory sprowadzany był z Rosji, teraz, po wprowadzeniu embarga, trzeba będzie przywozić go z Australii, RPA i Kolumbii. Tona tego materiału na giełdach kosztuje 275 dolarów. Kiedy doliczymy marżę i koszt transportu, za tonę zapłacimy 1,8 tys. zł. Tłumaczył, że węgiel z polskich kopalń nie spełnia parametrów kotłowni PEC, ponieważ charakteryzuje się wysokim poziomem popiołu i siarki. Aby z niego korzystać, spółka musiałaby ponieść kosztowną wymianę filtrów.

Apel do rządu

Nadzieją bialskiego PEC była ciepłownia na biomasę. Niestety obiekt, choć jest już wybudowany, nie pracuje. Stoi nieczynny od dwóch lat z powodu braku odbioru. Teraz pojawił się problem z zakupem tzw. zrębki, którą miał być opalany. – Aż ⅔ światowej produkcji zrębki pochodziło z Białorusi i Rosji. Teraz ten kierunek jest zamknięty. Po przetargu mamy materiał na trzy miesiące. Żadna firma nie jest w stanie zapewnić dostaw na dłużej. Polskie Lasy Państwowe produkują tylko 50% potrzebnej w kraju zrębki. Nie wiemy, skąd ją brać i jaka będzie jej cena – zaznaczał S. Paszkowski. Dodał, że Polska Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie od dłuższego czasu apeluje do polskiego rządu o reakcję i powołanie zespołu kryzysowego oraz o podjęcie działań systemowych, a także o pomoc ze środków publicznych.

Radni z prawicy w odpowiedzi wytykali prezydentowi i zarządowi PEC złe zarządzanie spółką. Krytykowali zerwanie umowy z PGG i niezabezpieczenie kolejnej również długoterminowej umowy, a także opóźnienia w uruchomieniu ciepłowni na biomasę.

 

Patowa sytuacja

– Błędem było budowanie ciepłowni, a nie elektrociepłowni oraz to, że w momencie budowy nie mieliśmy zapewnionej biomasy. Pisanie pism od ciepłowników czy innych osób do jednego czy drugiego ministra również nie rozwiąże sprawy. Jesteśmy samorządem i sami w dużej mierze powinniśmy decydować o tym, co się u nas dzieje. To my powinniśmy decydować, jak żyjemy i za jakie pieniądze. Ciągle nie widzę żadnych pomysłów, oczekuję deklaracji ze strony organu wykonawczego dotyczącej budowy nowej instalacji, najlepiej w kogeneracji – radził przewodniczący rady Bogusław Broniewicz. Niestety PEC nie może teraz budować niczego nowego, bo jest zablokowany pięcioletnim okresem trwałości projektu związanego z ciepłownią. Taka inwestycja kosztowałaby 100 mln zł.

Po kilkugodzinnych obradach radni przygotowali dwa stanowiska. Jedno wyszło od Zjednoczonej Prawicy. Czytamy w nim m.in.: „Przyczyną zaistniałej sytuacji jest brak kompetencji osób zarządzających i błędne decyzje władz spółki. Częstotliwość i zasadność wprowadzanych podwyżek wymaga sensownego uzasadnienia, którego rada dzisiaj nie znajduje. Dalsze utrzymywanie i tolerowanie takiego nieudolnego zarządzania przedsiębiorstwem może doprowadzić do utraty płynności finansowej a w konsekwencji do upadłości spółki”.

Radni z Kolacji Obywatelskiej w swoim stanowisku apelowali do władz rządowych o wdrożenie działań systemowych i popierały apele izby ciepłowników.

Głosowanie nad stanowiskami zakończyło się niczym, bo żadne z nich nie uzyskało większości. Zadecydowały o tym głosy radnych z klubu Biała Samorządowa, którzy wstrzymali się od głosu.

AWAW