Rozmaitości
Źródło: KGW Bubnowskie Baby
Źródło: KGW Bubnowskie Baby

Bubnowskie Baby

Na kobiety dawniej mówiono tutaj baby. Obecnie również spotykamy się z takim określeniem, ale my się nie obrażamy - mówi Małgorzata Dąbrowska, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich Bubnowskie Baby.

Na stoiskach podczas jarmarków częstują „polesiakami”, organizują zajęcia dla dzieci i młodzieży oraz warsztaty rękodzieła artystycznego, także z osobami, które przybyły z Ukrainy. KGW Bubnowskie Baby rozpoczęło działalność na wiosnę 2019 r. i wciąż wychodzi z nowymi inicjatywami aktywizującymi lokalną społeczność. Nazwa koła, prowadzonego przez M. Dąbrowską - sołtys wsi Sęków w gm. Urszulin, nawiązuje do krainy jezior, bagien i torfowisk. Kompleksem dwóch torfowisk zlokalizowanych w obrębie Pojezierza Łęczyńsko- Włodawskiego jest Bagno Bubnów - obszar objęty specjalną ochroną ptaków, leżący na terenie Poleskiego Parku Narodowego.

Poprowadzona ścieżka „Czahary”, którą dojdziemy do tego obszaru, to wizytówka tych terenów.

KGW Bubnowskie Baby zawiązało się z inicjatywy mieszkańców trzech wsi: Sękowa, Wielopola i Przymiarek. Pomysł pochodził od sołtys Sękowa, która zachęciła mieszkańców do aktywności i przekazywania dziedzictwa kulturowego. Bubnowskie Baby, jak mówi M. Dąbrowska, to pierwsze koło, które zawiązało się na terenie gminy. Nieco później powstało kolejne – o nazwie Wereszczynianki.

Członkowie KGW Bubnowskie Baby zaznaczyli swoją obecność m.in. w trakcie Dni Urszulina czy Jarmarku Holeńskiego. Wystawili na stoiskach swoje wyroby kulinarne, np. pierogi polesiaki. – Robimy pierogi z rozmaitym nadzieniem, ale te z farszem ziemniaczanym, zwane polesiakami, kojarzone są z naszą okolicą – podkreśla przewodnicząca koła. – Do przygotowania farszu używamy oprócz ziemniaków boczku i cebuli, i doprawiamy ziołami. Na festynach czy jarmarkach wystawiamy również chleby, np. z siemieniem lnianym, własnoręcznie wypiekane ciasta – te tradycyjne, świąteczne, a także pasztety z żurawiną. Na naszym stole podajemy też wiejski smalec oraz roladę kresową, którą przyrządza się ze słoniny przyprawionej ziołami. Po raz pierwszy spróbowałam tej rolady we Włodawie i bardzo mi smakowała, dlatego w naszym kole postanowiłyśmy ją przygotowywać.

Pani Małgorzata mówi, że furorę w kole robiły pączki babci Krysi, smażone przez członkinię KGW, która mimo swoich ponad 70 lat, robiła takich pączków kilkadziesiąt.

 

Polsko-ukraińskie spotkania

Na prowadzenie działalności nie było szans w czasie pandemii. Dopiero po ograniczeniu obostrzeń epidemicznych koło na nowo podjęło społeczne inicjatywy. Pierwszą z nich była organizacja ferii zimowych dla dzieci i młodzieży, m.in. z propozycjami zajęć z rękodzieła. – Rozpoczęły się 21 lutego, a już 24, w dniu wybuchu wojny na Ukrainie, musieliśmy się zmierzyć z nową rzeczywistością. Napływać zaczęły informacje o uchodźcach, którzy przyjeżdżali do naszego kraju. Wtedy pojawiła się inicjatywa, aby wspomóc te osoby. Dzień później mieliśmy już plan działania, tj. zorganizowanie w dwóch sklepach zbiórki produktów żywnościowych i higienicznych z myślą o wsparciu uchodźców. Wydrukowaliśmy plakaty informacyjne i rozwiesiliśmy je na terenie gminy Urszulin – opowiada przewodnicząca koła.

Okazało się, że w okolicy spora liczba mieszkańców zaczęła przyjmować rodziny ukraińskie. Przez gminę przechodziły osoby, które udawały się dalej, na tereny zachodniej Polski oraz Europy. – We współpracy z lokalnym samorządowcem Adamem Panasiukiem zaczęliśmy przygotowywać tym ludziom żywność na dalszą drogę, np. naleśniki i bułki. I tak wraz z KGW Wereszczynianki rozpoczęło się wielkie gotowanie – mówi pani Małgorzata.

Bubnowskie Baby zadbały również o Ukraińców, którzy zatrzymali się na terenie gminy, proponując warsztaty rękodzieła. – Zaczęły zawiązywać się przyjaźnie, zarówno między kobietami, jak i dziećmi – zaznacza M. Dąbrowska. – Integracja jest bardzo ważna. Właściwie nie ma barier językowych. Polskie i ukraińskie dzieci rozumieją się bardzo dobrze, choć komunikacja często odbywa się „na migi”. Obserwuję, jak mój trzyletni syn świetnie porozumiewa się z rówieśnikami z Ukrainy. Przy okazji wspólnych spotkań pojawiły się głosy, że niektóre z kobiet ukraińskich chętnie włączyłyby się w działalność KGW. Na pewno wspólne przygotowania i świętowanie Wielkanocy, zarówno świąt w obrządku katolickim, jak i prawosławnym było dobrą okazją do poznawania zwyczajów i obrzędów obu narodów. Spotkania we wspólnym polsko-ukraińskim gronie potwierdzają, że działalność Bubnowskich Bab jest potrzebna w lokalnej społeczności.

 

Wciąż zdobywają nowe doświadczenia

– Na kobiety dawniej mówiono w tych okolicach baby. Obecnie również spotykamy się z takim określeniem, ale my się nie obrażamy – mówi przewodnicząca. W gronie KGW przeważają kobiety młode, towarzyszą im mężowie, którzy również są członkami koła. Pomagają przy organizacji warsztatów, np. dostarczając niezbędne materiały czy przygotowując drewniane podstawy do kompozycji. W grupie Bubnowskich Bab są panie po 60 roku życia, jak i te po 70, od których można czerpać wiedzę na temat zanikających obrzędów. W sumie aktualnie jest 25 osób. – Każda z pań chętnie dzieli się swoimi umiejętnościami. Jedna szydełkuje, inna robi kompozycje kwiatowe, jeszcze inna wykonuje kwiaty z krepiny – mówi pani Małgorzata.

Wciąż zdobywają wiedzę o życiu wsi, pracy i tradycji, i dzielą się swoimi doświadczeniami, zawiązując nowe znajomości wśród innych kół gospodyń wiejskich. We własnym gronie spotykają się przy okazji wspólnie realizowanych inicjatyw i warsztatów. – Na zajęciach najważniejsze nie jest perfekcyjne wykonanie np. stroika, pająków ze słomy, papieru i bibuły czy ozdób świątecznych, ale liczy się przede wszystkim panująca wśród nas wyjątkowo dobra atmosfera – podkreśla przewodnicząca koła.

Joanna Szubstarska