Rezydencja w królewskim stylu
Niewiele jest małych miast, które mogą pochwalić się obiektami należącymi niegdyś do drugiej osoby w państwie. A taka sytuacja ma miejsce w Mieście Orląt. Chociaż współcześnie tamtejszy pałac jest zwyczajowo określany mianem Jabłonowskich (czas jakiś do tej rodziny należał), jego przynależność rodowa powinna być lokowana gdzie indziej. Największe zasługi dla stworzenia rezydencji położyli bowiem Mniszchowie, jeden z najbogatszych rodów w Rzeczpospolitej rządzonej przez Sasów i Stanisława Augusta Poniatowskiego. O dawnych właścicielach pałacu i powstawaniu samego założenia architektonicznego opowiedziała w Muzeum Sił Powietrznych historyk sztuki dr Alina Barczyk, goszcząc w placówce w ramach cyklicznych spotkań „Bliżej historii”.
Z analizy dokumentów wyłaniają się głębokie związki rodziny Mniszchów z Dęblinem. – Pałac i tereny wokół należały co prawda początkowo do m.in. Tarłów. Ale już małżeństwo Jadwigi z Tarłów zapoczątkowało związek tamtejszego majątku z Mniszchami. Tarłówna wyszła za wojewodę sandomierskiego Jerzego Mniszcha. Zaś małżonkowie byli znani zwłaszcza z roli córki Maryny, która poślubiając Dymitra Samozwańca, została carycą Rosji – zauważyła historyk.
Po Jerzym pałac znowu przeszedł w ręce innych rodów. Taki stan trwał do 1726 r. – Wówczas tzw. klucz dębliński ponownie i na trwałe przejęli Mniszchowie. Historia wyraźnie odnotowuje Józefa Mniszcha, marszałka wielkiego koronnego przy Auguście II Mocnym i Auguście III Sasie. Będąc drugą osobą po królu, Józef dzierżył wielką władzę. – Miał nie tylko wpływ na politykę, ale i na decyzje personalne. To za jego pośrednictwem starano się uzyskać różne przywileje. A widocznym znakiem jego majestatu była laska marszałkowska. Ponoć jej koszt sięgał wartości kilku wsi. Zdobiło ją ponad 850 diamentów i wiele kamieni szlachetnych – zauważa A. Barczyk. Nie był to jednak blichtr dla samej sławy. Za nim szły mądre decyzje, który przynosiły świetność zarządzanym dobrom.
Dorównać randze postaci
Decyzja o zainwestowaniu w dębliński majątek nie zrodziła się z przypadku. J. Mniszech wybrał to miejsce ze względu na korzystne położenie. Dęblin znajdował się bowiem przy trakcie łączącym inne pałace Mniszchów. – Jadąc ze swych pałaców z Gdańska, Warszawy, na południe, np. do Dukli, gdzie też miał swe dobra, Józef miał okazję zatrzymać się Dęblinie. A przy okazji doglądać majątku, podejmować gości – z czego Dęblin słynął – i dokonywać inwestycji – zauważyła, goszcząc w Dęblinie, A. Barczyk.
To właśnie J. Mniszech podjął decyzję o ukształtowaniu na tym terenie reprezentacyjnej siedziby, która odpowiadałaby randze jego postaci. A ta ranga, jak i ambicje polityczne były duże, co widać po korzystnych mariażach. – Pierwszą żoną Józefa była przedstawicielka rodu Ogińskich, miecznikówna litewska. Ale dla dęblińskiego majątku i w ugruntowaniu w nim pozycji Mniszcha duże znaczenie miał drugi ślub. Po śmierci pierwszej żony Józef poślubił Konstancję z Tarłów, czyli przedstawicielkę rodu, który już wcześniej był odnotowywany w Dęblinie – zaznaczyła.
Erudyta i kulturoznawca
Po Józefie, który zmarł w 1747 r., klucz dębliński odziedziczył jego syn Jan Karol, a następnie wnuk Michał Jerzy. Ten ostatni gruntownie przebudował pałac w duchu klasycyzmu. – Michał Jerzy również był marszałkiem wielkim koronnym, a służył przy Stanisławie Auguście Poniatowskim. Z osobą króla była też powiązana żona Michała – Urszula z Zamoyskich – przypomniała A. Barczyk.
Syn Józefa zasłynął dużą erudycją i obeznaniem w dziedzinie kultury i sztuki, co miało wpływ na wygląd pałacu. Kształcił się w szkole pijarów w Warszawie, a następnie na studiach zagranicznych zwieńczonych edukacyjną podróżą (tzw. grand tour). – Odwiedzał wtedy gabinety historii naturalnej, spotykał się z uczonymi, myślicielami i filozofami. Już jako marszałek był natomiast pośrednikiem gromadzenia królewskich dzieł sztuki. Należał do Komisji Edukacji Narodowej. Zasłynął też z koncepcji Muzeum Polonicum, które miało gromadzić książki oraz kruszce, minerały i przykłady zasuszonych roślin, w celu przekazania tej wiedzy potomnym – opowiadała A. Barczyk.
Szczególnie paradna sień
Każdy z Mniszchów angażował się w wygląd pałacu. – Józef wznosił rezydencję w oparciu o wcześniejsze budowle, choć nie wiadomo, jak one wyglądały – zauważyła prelegentka. Bardziej dokładny opis jest znany z czasów Jerzego i Michała. – Z dokumentów wynika, że pałac posiadał prosty układ pomieszczeń składający się z dwóch traktów: jeden skierowany do dziedzińca, a druki ku ogrodowi – przyznała A. Barczyk.
Sam budynek był wzniesiony w konstrukcji murowanej, z dwiema kondygnacjami. Dłuższa elewacja miała ponad 55 m, więc jak na tamtą epokę należała do monumentalnych. Szczególnie paradny wygląd prezentowała duża sień, do której wkraczał odwiedzający pałac. Natomiast po brzegach budynku znajdowały się ganki i tarasy, później zniwelowane.
Najbardziej znaczną przebudowę pałac przeszedł około 1770 r. Powstało wtedy kilka projektów ściśle konsultowanych z Michałem Mniszchem. – Właściciel jako obeznany w sztuce był czynnie zaangażowany w przebudowę. To z jego czasów pochodzi istniejąca do dziś sala balowa na dolnej kondygnacji. Projektował ją Jakub Kubicki. Nowością był również portyk kolumnowy z boniowaniami, usytuowany w partii centralnej budynku – wyliczyła naukowiec.
Z relikwiami Krzyża Świętego
Dzięki odnalezionym dokumentom historykom udało się odtworzyć układ wnętrz pałacu. Z badań dr A. Barczyk wynika, że najobszerniejsza była sień. Nieopodal znajdował się pokój muzyczny z klawikordem, a do niego przylegała sala bilardowa. Poza stołem bilardowym znajdowały się w niej: kanapy z motywami roślinnymi, marmurowe stoliki, galeryjki z porcelaną oraz portrety.
Najlepiej udokumentowana jest sala ogrodowa, zwana ogrodem zimowym. Powstała z inicjatywy Michała Mniszcha i budziła podziw osób odwiedzających rezydencję. Były tu monumentalne okna, sięgające do samej posadzki i szereg fontann, co wynikało z zainteresowań Michała botaniką. W pomieszczeniu stała też duża ilość mebli, skrzyń na kwiaty i stojaki na donice. Wydzielono w nim nawet scenę na przedstawienia teatralne.
Uwagę w pałacu zwracała również klatka schodowa. Pierwotnie była usytuowana w bocznej części budynku. Jej cechą charakterystyczną był szereg płócien ukazujących życie carycy Maryny. Poza tym do chluby Mniszchów należała biblioteka z kilkuset woluminami. – Co więcej, w rezydencji nie brakowało też kaplicy z umieszczonymi relikwiarzami, w tym Krzyża Świętego. Mniszchowie zadbali, aby można było w niej odprawiać Msze – zaznaczyła historyk.
Ogrody, staw i świątynia
Analizując wygląd pałacu, nie można pominąć faktu, że był on tylko drobną częścią większego założenia przestrzennego. Oprócz niego znajdował się ogród, park i staw. Zachowało się wiele rysunków pokazujących, jak chciano ukształtować ten teren.
Pałac od zawsze należał do części centralnej; to on wyznaczał główną oś widokową. – Najbliższa pałacu partia ogrodowa sięgała czasów Jerzego Mniszcha. Zaś partia dalsza, o kompozycji nieregularnej, w stylu angielskim, była pokłosiem decyzji Michała – przypomniała A. Barczyk.
Ogrody pałacowe cechował przepych. Znajdowały się w nich pawilony: pomarańczarnia, altana chińska i świątynia wspomnień znajdująca się przy samym stawie. Ją także (jak salę balową) przygotował Jakub Kubicki. Warto się przy niej nieco zatrzymać. – Jej surowy, klasycystyczny wygląd był pochodną inspiracji Michała architekturą Florencji. Ciekawie też wyglądało wnętrze świątyni. W środku znajdowało się wyobrażenie śmierci św. Piotra oraz obraz przedstawiający tego apostoła – opowiadała historyk sztuki. Budynek można do dziś oglądać w pałacowym parku. A całość majątku współcześnie zajmuje rektorat Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie.