Podziel się zamiast wyrzucać
Kiedy jedni próbują, inni zakasują rękawy i biorą się do roboty. Na początku maja jeden z radnych miejskich zaapelował o powstanie w mieście jadłodzielni i złożył stosowny wniosek do prezydenta miasta. Andrzej Sitnik odpowiedział, że w tym roku nie ma na to szans, bo inicjatywa nie została uwzględniona w budżecie miasta i obiecał zająć się sprawą w przyszłym roku lub przekazać do organizacji pozarządowych. Mimo to 23 maja w mieście pojawiły się dwie lodówki. Inicjatywa wpisuje się w akcję ogólnopolską, jaka działa pod szyldem Foodsharing już w kilku miastach.
To zasługa osób z nieformalnej grupy Nadzieja dla Siedlec, czyli studentów z Siedlec, Lublina i Warszawy, którym nie jest obojętny los miasta, oraz Grzegorza Orzełowskiego i Siedleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Pod koniec stycznia odezwała się do mnie młodzież z Nadziei dla Siedlec w kwestii parkingów w mieście, a przy okazji poruszyliśmy inne tematy – opowiada G. Orzełowski. – Pojawił się temat zniczodzielni i jadłodzielni. Nadzieja dla Siedlec już od jakiegoś czasu próbowała przebić się z tym pomysłem, a ponieważ ja też myślałem o tym od lat, podjęliśmy współpracę, do której zaprosiliśmy SSM – dodaje, tłumacząc, dlaczego właśnie na jej terenie staną lodówki: przy ul. 3 Maja oraz w administracji nr 1 przy ul. Sobieskiego 18. To tam każdy może wstawić jedzenie, którego nie wykorzysta. Trzecia zostanie zlokalizowana w miejscu, jakie wskażą mieszkańcy – swoje propozycje można zgłaszać przez profil fb Nadzieja dla Siedlec lub G. Orzełowskiemu. Przy lodówkach umieszczone są regulaminy oraz informacja, co można w nich umieścić, a czego nie, oraz w jaki sposób opisywać pozostawianą w nich żywność. Ważne, by nadawała się do konsumpcji i była opisana: czym jest i kiedy została przygotowana, jeśli to posiłek domowy, ewentualnie jaki ma termin przydatności (w przypadku produktów ze sklepu).
Potrzeba czasu i informacji
Pojawiły się zarzuty, że taka inicjatywa powinna być na bieżąco nadzorowana przez sanepid, ponieważ nie wiadomo, czy pozostawiane w lodówkach jedzenie będzie nadawało się do spożycia itp. Organizatorzy przedstawiają jednak opinię pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który podkreśla, że „opisany projekt dzielenia się żywnością nie jest w rozumieniu przepisów prawa żywnościowego miejscem wprowadzania do obrotu środków spożywczych ani też zakładem żywienia zbiorowego”.
Na razie bez odpowiedzi pozostaje również pytanie, czy jadłodzielnie się sprawdzą? Czy mieszkańcy są na nie gotowi? – Jak każdej nowej idei, tak i tej trzeba dać trochę czasu – podkreślają jej pomysłodawcy. – Do pewnych rzeczy trzeba się przygotować, a problemem może być to, iż darczyńców będzie więcej niż potrzebujących. Dlatego informacja o akcji musi dotrzeć do osób w potrzebie, by płynność jadłodzielni nie została zachwiana – dodają.
– Magazyn społeczny przy ul. Sobieskiego pokazał nam, że ludzie w potrzebie nie wstydzą się i, jeśli wiedzą o takiej możliwości, po prostu przychodzą – podkreśla G. Orzełowski, dodając, że problemem może być właśnie niewiedza potrzebujących o takiej formie wsparcia. – Dlatego musimy nagłaśniać informację o możliwości dzielenia się jedzeniem w każdym możliwym miejscu. Bo internet to za mało, gdyż osoby potrzebujące najczęściej nie korzystają z tej formy informacji – zauważa.
3 pytania
Aleksandra Matlakowska
Nadzieja dla Siedlec
Skąd pomysł, by jadłodzielnia ruszyła w Siedlcach?
Przede wszystkim z obserwacji innych miast. O jadłodzielniach stopniowo zaczyna robić się coraz głośniej, także i u nas. Z racji braku jasnych kroków podejmowanych w ostatnim czasie przez kogokolwiek innego, wskazujących na rychłe powstanie jadłodzielni w Siedlcach, zdecydowaliśmy się wziąć sprawy we własne ręce.
Mimo trudności nie poddaliście się.
Ogólnie przebijanie się kiełkujących ruchów bądź pojedynczych mieszkańców z pomysłami w naszym mieście jest bardzo trudne i wielokrotnie zbywane przez urzędników, czego doświadczyliśmy na własnej skórze. To niebywale przykre, gdyż mamy w Siedlcach wielu ludzi chcących angażować się na rzecz miasta. Dlatego też zdecydowaliśmy się, początkowo luźno, przy okazji rozmowy, zarzucić ten pomysł państwu Orzełowskim, a projekt dokończyliśmy już wspólnie.
Macie kolejne pomysły?
W zanadrzu mamy wiele kolejnych przedsięwzięć. Od sprzątania miasta, aż po reprezentację interesów mieszkańców na komisjach rady i wyżej. Urzędników się nie boimy. W najbliższych miesiącach planujemy skupić się na sferze komunikacji miejskiej i szeroko pojętego transportu. Chcemy na bieżąco wsłuchiwać się w potrzeby mieszkańców, każdy swobodnie może się z nami skontaktować przez maila lub nasz fanpage na fb. Nadzieja dla Siedlec ma być platformą umożliwiającą ludziom w różnym wieku efektywnie działać dla miasta. Od zainteresowanych pragniemy jedynie szacunku do drugiego człowieka i pozytywnego zapatrywania na nasze założenia obracające się wokół trzech filarów: edukacji, społeczeństwa i ekologii.
JAG