Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Seminarium w kadrze

Dziesięciominutowy film „Seminarium bez tajemnic” pokazuje codzienne życie kleryków, w którym jest wszystko, czym żyją: modlitwa, praca, wypoczynek. I jest radość.

Autorem filmu jest alumn czwartego roku Kacper Pawluczuk. - Jednym z punktów Kongresu Służby Liturgicznej, który odbył się 7 maja, była prezentacja życia kleryckiego. Ponieważ w tym dniu mieliśmy być poza seminarium, ojciec duchowny ks. Maciej Majek rzucił wcześniej hasło, żeby przygotować film. Koledzy, wiedząc, że to moje klimaty, scedowali to zadanie na mnie. W założeniu miał to być filmik dla ministrantów. Skończyło się na tym, że opublikowany został w sieci w Niedzielę Dobrego Pasterza, wpisując się w Tydzień Modlitw o Powołania - tłumaczy. - Zastanawiałem się na początku, jak ugryźć temat. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że zrobię film, jaki sam chciałbym obejrzeć, gdybym zastanawiał się, czy to miejsce dla mnie.

Stereotypowy obraz seminarium? To budynek, w którym zamknęło się – nie wiadomo po co – kilkudziesięciu chłopa. Siedzą, modlą się i tak wygląda sześć lat ich życia. Pomyślałem, że trzeba pokazać, jak naprawdę wygląda życie kleryków i że jesteśmy normalnymi chłopakami. A jedyną „nienormalną” rzeczą, jaką zrobiliśmy, było zawierzenie życia komuś innemu niż sobie – tłumaczy autor. I dodaje po chwili: – Gdyby taki film ktoś mi pokazał cztery lata temu, na pewno mocno bym się zdziwił.

 

W kaplicy i na siłowni

W dziesięciominutowym obrazie trudno zmieścić dużo treści. – Ale jest tu wszystko: codzienność, która składa się z modlitwy i pracy – to widać najbardziej, ale też czas wolny – tłumaczy K. Pawluczuk. Oprócz krótkich wywiadów z klerykami z różnych roczników, nagrywanych w różnych miejscach seminarium, m.in. w bibliotece, sklepiku, siłowni czy w lesie obok gmachu WSD, są też ujęcia z kleryckiego życia zarejestrowane w ciągu roku przy różnych okazjach – modlitwy w kaplicy, zmiany kół czy uprzątania gruzu… Jak zastrzega reżyser, poza wywiadami, specjalnie z myślą o filmie zrobiona była tylko jedna „przebitka”, nakręcona w bibliotece.

Najbardziej intryguje scena przejazdu diakonów w sutannach na przyczepie ciągnikowej… – Co roku kandydaci do święceń prezbiteratu i diakonatu wyjeżdżają na tygodniowe rekolekcję, zwykle do Kodnia. Dwa lata temu ze względu na pandemię rekolekcje odbywały się w skrzydle rekolekcyjnym naszego seminarium. Ale diakoni stwierdzili, że tradycji musi stać się zadość. Koledze, który prowadzi ciągnik, kazali podczepiać przyczepę, oznajmili: „Jedziemy na rekolekcje!” i zrobili trzy przejazdy wokół seminarium – wyjaśnia ze śmiechem alumn Kacper.

 

Dwa tysiące wyświetleń

Zanim film pojawił się w sieci, po zmontowaniu został najpierw obejrzany przez rektora seminarium. – Byłem trochę zaskoczony, że – koniec końców – nie trzeba nic zmieniać ani wycinać – stwierdza K. Pawluczuk.

Premierowy seans dla chętnych autor zorganizował w kawiarence. Kolegom spodobał się na tyle, że kiedy w związku z przeprowadzką klerycy musieli się przekwaterować, na drzwiach pokoju reżysera pojawił się napis: „Kacper Pawluczuk – videomaker”. – Jeśli film, ktory już żyje swoim życiem, przyczyni się do tego, że choć jedna osoba zmieni myślenie o seminarium, warto było – podsumowuje K. Pawluczuk.

Po trzech tygodniach film „Seminarium bez tajemnic” ma prawie 2 tys. wyświetleń.


Od strategii powołaniowej jest Pan Bóg

 

PYTAMY ks. Macieja Majka, ojca duchownego w WSD Diecezji Siedleckiej

Proszę Księdza, koniec roku akademickiego, kiedy kolejny rocznik opuszcza mury seminarium, to bardziej czas radości z neoprezbiterów czy refleksji nad tym, co przyniesie kolejny nabór?

Największą radością każdej rodziny jest to, kiedy rodzice są dumni ze swoich dzieci, kiedy owocuje trud, jaki wkładają w wychowanie swoich dzieci. Analogia między rodziną a seminarium jest kluczowa, bo nie ma szczęśliwszego momentu w życiu rodziny, od tego, gdy ci, którzy są najmłodsi, stają się naszymi zastępcami i stają się naszą chlubą. Od ośmiu lat, odkąd jestem ojcem duchownym, pochłania mnie nie tyle myśl, ilu studentów przyjdzie na pierwszy rok, co pytanie, czy ci, którzy ukończyli seminarium, są szczęśliwi.

 

Seminarium ma swoje metody pozyskiwania studentów?

Każdy zakon i każda forma życia konsekrowanego ma swoją specyfikę, na którą składają się reguły, konstytucje, zasady życia duchowego. My jako seminarium możemy udostępnić przestrzeń i ludzi do tego, by wspierali kandydatów i im towarzyszyli, ale też nie zamazali w ich sercach tego, że pierwszym, który powołuje, jest Bóg. Zależy nam na tym, by w odpowiednim czasie, dzieje się to właśnie teraz, do wszystkich parafii skierować zaproszenia – przede wszystkim do księży proboszczów, bo to oni najbardziej powinni znać swoich parafian, przejawiać największą troskę o ich zbawienie, jak też o to, by część z nich odkryła w sobie głos powołania do życia konsekrowanego czy kapłańskiego. Najlepszą formą „reklamy” powołań jest szczęśliwy ksiądz, którego się ma na wyciągnięcie ręki. Jeżeli proboszcz, prefekt, katecheta jest nieszczęśliwym człowiekiem, wiecznie skrzywionym i niespełnionym, to czy można się rozkochać w takim powołaniu?

 

Czemu służą rekolekcje powołaniowe, jakie siedleckie WSD organizuje w w dniach 24-26 czerwca?

Na pewno ich celem nie jest wyłuskanie czy wyznaczenie, kto ma zostać księdzem, kto mężem, a kto pozostać osobą samotną. Najważniejsze jest to, aby każdy z uczestników tych rekolekcji odnalazł głębszą relację z Panem Bogiem. Temu ma służyć wspólnota, adoracja, Msza św., możliwość sakramentalnej spowiedzi. W anonimowych ankietach uczestnicy na koniec rekolekcji piszą, że dużo daje im przykład kleryków, którzy dbają o zagospodarowanie czasu, razem z rekolektantami idą na siłownię, jedzą pizzę, grają w piłkę, rozmawiają. Staramy się wprowadzić w naszą wspólnotę bez tajemnic i bez wielkich słów.

 

Czy film, jaki nakręcili klerycy, wpisuje się w program powołaniowy?

Jest on zrobiony w bardzo właściwy im sposób, dlatego musimy zaufać autorom – to przecież ich pokolenie będzie odbiorcą tego filmu. Kluczem do tego, by do kogoś trafić, jest posługiwać się tym samym językiem i sposobami przekazu treści. Bogu dziękować za to, że młodzi ludzie szukają młodych księży, kleryków, języka adekwatnego do ich możliwości percepcji, zapamiętywania, kojarzenia, zadawania pytań. Filmik wydobywa na światło dzienne nasze codzienne seminaryjne życie, o którym ludzie wiedzą bardzo mało.

 

Św. Jan Paweł II pisał, że historia powołania człowieka to historia dialogu między Bogiem a człowiekiem. Czy fakt topniejącej liczby kandydatów do seminarium świadczy o tym, że młodzi ludzie nie wchodzą w ten dialog?

Polemizowałbym ze stwierdzeniem o topniejącej liczbie powołań. Nie jest to przecież kwestia procentów czy stopnia wypełnienia seminarium. To bardziej lęk przed tym, kto nas zastąpi, jak sobie poradzimy. Pan Bóg zawsze daje adekwatną do potrzeb ilość powołań. Jeśli tylko powodowani lękiem mamy czynić jakiekolwiek programy powołaniowe, to nie jest to właściwe. Pan Bóg używa naszego języka również w kwestii powołań, tzn. mamy pozbyć się lęku, myślenia, że to my jesteśmy procesorem, który ma w tym momencie opracować strategię powołaniową. Od strategii jest Pan Bóg, my od tego, by Mu nie przeszkadzać. Najlepszym tego wyrazem jest ochocze przyjęcie daru powołania przez nas samych, refleksja, ile emanuje ze mnie radości z faktu, że jestem księdzem, mężem, żoną, matką, ile radości jest w naszych rodzinach z pójścia do kościoła, z uczestnictwa w rekolekcjach, ze spowiedzi, z tego, że dzieci są pobłogosławione przez rodziców, a nie słyszą tylko przekleństwa, z tego, że umiemy spotkać się przy stole i przyjąć ten czas i ludzi, których Bóg nam daje.

 

Pozytywna odpowiedź na powołanie do służby Bożej nasuwa myśl o ofierze, której nie ma dzisiaj na liście życiowych priorytetów.

Odpowiedzią na miłość może być tylko i wyłącznie ofiara. Człowiek, który chciałby w małżeństwie czy kapłaństwie nie ofiarować niczego, nie wstaje codziennie z myślą o innych – o dzieciach, którym trzeba zrobić kanapki do szkoły, czy o ludziach czekających na poranną Mszę, nigdy nie będzie szczęśliwy. Ofiara to składanie swego życia innym z miłości.

LI