Komentarze
Na chłodno o cieple

Na chłodno o cieple

Węgiel to koks, to antracyt... od którego wziął się polski paszport. To nie wszystko. Bareja po raz kolejny okazał się prorokiem. „Przywieźli węgiel. Węgiel jest we wiosce. (...) Przed wojną też był” - przypominali w „Misiu” mieszkańcy jednej z wsi.

I rzeczywiście przed wybuchem wojny na Ukrainie węgiel był. Obecnie ten surowiec energetyczny, wróg numer jeden wszystkich ekologów, to symbol luksusu. Udało mu się nawet zdetronizować czereśnie, które przez krótki czas plasowały się na podium. Według najnowszych prognoz węgiel tej zimy będzie wyjątkowo drogi. A to jeszcze i tak pół biedy. Bo do tego będzie trudno dostępny. Na wszystko jednak jest sposób... Po wprowadzeniu sankcji na rosyjski węgiel na rynku zaczęła się panika. Choć do zimy jeszcze daleko, zakup „czarnego złota” w dobrej cenie jest mission impossible. Dodatkowo sprzedaż już zaczęła być reglamentowana.

Na przykład z kopalni „Bogdanka” niedaleko Lublina, przed którą – jak donosiły kilka dni temu media – ciągnie się sznur kilkudziesięciu samochodów, jednorazowo można zabrać jedynie trzy tony. W reakcji na rosnące ceny surowca przedstawiciele rządu ostatnio przypomnieli, że w lesie można na własny użytek zbierać chrust. Trzeba jedynie leśniczemu zapłacić drobną kwotę. W sieci już krąży mem, że stwierdzenie: „Każdy emeryt dostanie sześć patyków” nabiera nowego znaczenia.

Węgla nie będzie? To chyba w sumie dobrze… Wszakże tak chciała Unia Europejska. Gorzej, że jednocześnie skończymy z programami typu „Czyste Powietrze” czy „Zielony Ład”. Nie oszukujmy się, ogrzewający swoje gospodarstwa węglem do najzamożniejszych nie należą. A są prognozy, że przed zimą za ten surowiec trzeba będzie zapłacić nawet 5 tys. zł za tonę. Co to może oznaczać? Że będą palić wszystkim, czym się da. Walkę ze smogiem i innymi zanieczyszczeniami środowiska możemy odłożyć do lamusa. Są i tego dobre strony – poznikają nielegalne wysypiska w lasach. Ludzie wyzbierają wszystko, co dadzą radę wrzucić do pieca: stare opony, plastikowe butelki czy opakowania po jedzeniu. Oby tylko w poszukiwaniu chrustu nie wykarczowali całych lasów.

Pozostanie tylko uporać się ze strażą miejską, której zdarza się robić naloty, gdy zaniepokoi ją dym wydobywający się z komina. Chociaż na początku łańcuszka zazwyczaj są najbliżsi sąsiedzi, którzy jako pierwsi odczuwają dyskomfort, o czym powiadamiają odpowiednie służby. Może wystarczy im – sąsiadom, nie służbom – coś, nomen omen, odpalić, żeby zgasić w zarodku chęć spełnienia obywatelskiego obowiązku? Za to system segregacji odpadów zostanie uproszczony. Z obecnych podstawowych czterech frakcji pozostaną tylko dwie: palna i niepalna. Ale skoro, zdaniem naukowców, mamy do czynienia z globalnym ociepleniem, to może niedługo nie będzie nam potrzebne ogrzewanie zimą.

Cóż, tanio i ciepło już było.

Kinga Ochnio