Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Kosmiczne ceny i brak surowca

Na składach ceny węgla szybują w górę albo w ogóle brakuje towaru. Czy surowca wystarczy na tegoroczny sezon zimowy?

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, węgiel to najpopularniejsze, zaraz po ogrzewaniu sieciowym, źródło ciepła. Na trzecim miejscu jest gaz ziemny. Do tej pory składy węgla sprzedawały surowiec pochodzący przede wszystkim z polskich kopalń oraz importowany z Rosji. Dzięki temu towaru nie brakowało, a ceny w różnych składach były podobne. Wojna na Ukrainie i embargo na węgiel sprowadzany z Rosji wprowadziły zamieszanie na rynku. Rok temu tona surowca kosztowała 700-800 zł, obecnie trzeba zapłacić 2,5-3 tys. zł. W dużej część składów odczuwalny jest deficyt w zakresie dostaw. - Węgiel u mnie jest dwa razy droższy niż przed wojną na Ukrainie. Rosyjski surowiec sprzedawałem po 1,1 tys. zł za tonę, teraz trzeba zapłacić 2,3 tys. zł. I to już resztki w tej cenie. Zainteresowanie jest niewielkie, bo strasznie drogo. Towar jednak jakoś schodzi i zaraz go zabraknie - przyznaje właściciel jednego ze składów opału w Łukowie.

– Handluję pelletem, brykietem, ale węgiel to dwie trzecie mojej działalności. Sytuacja trochę mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że w międzyczasie zadzieje się coś dobrego – dodaje.

Właściciel składu węgla nie może kupić towaru bezpośrednio od kopalni, tylko od tzw. licencjonowanego dilera, który ma prawo zakupu surowca z kopalni należących do Polskiej Grupy Górniczej oraz Tauron Wydobycie i sprzedaje go dalej. – Aktualnie żaden z dilerów, z którymi współpracowałem, nic dla mnie nie ma. Cen polskiego węgla nie znam, bo i brakuje towaru. Firmy, od których brałem albo go nie mają, albo trzymają dla siebie, bo też mają swoje składy. Rosyjski węgiel, który przyjechał przed embargiem wprowadzonym 15 kwietnia, można kupić, ale jego cena w hurcie zbliża się do 3 tys. zł za tonę – tłumaczy właściciel składu z Łukowa.

 

Listy kolejkowe

Choć do sezonu grzewczego jeszcze daleko konsumenci już teraz robią zapasy na zimę. Obawiają się, że będzie jeszcze drożej albo że węgla zabraknie. Zdarzają się sytuacje, że w oczekiwaniu na dostawę wśród klientów tworzone są listy kolejkowe. – Ostatnio sprzedawaliśmy węgiel za 2,8 tys. zł za tonę, dla porównania w marcu cena wynosiła 1,5 tys. zł. Na razie w ogóle go nie mamy, bo nie mają go dilerzy. Zakupy prowadzone są przez sklepy internetowe, na które trudno się zalogować – wyjaśnia Krystyna Skolimowska, właścicielka składu opału w Siedlcach. – Zainteresowanie jest cały czas. Jedna starsza pani pytała, czy mamy węgiel po 1 tys. zł, bo tak reklamują w telewizji. Niestety, ale węgiel za 1 tys. zł był dwa lata temu. Zazwyczaj klienci już nie pytają, ile będzie kosztował, najważniejsze, aby w ogóle go dostać. Zapisujemy chętnych i czekamy na dostawę – dodaje K. Skolimowska. – Nasi klienci najczęściej biorą od 1,5 do 3 ton – przyznaje właścicielka składu opału w Siedlcach. Na ogrzanie 100 m domku jednorodzinnego potrzeba ok. 2 ton. Dziś to oznacza wydatek nawet do 6 tys. zł.


Nie zabraknie opału

PYTAMY Krzysztofa Tchórzewskiego, posła Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącego sejmowej komisji gospodarki oraz szefa Zespołu Doradców Politycznych Premiera Mateusza Morawieckiego.

 

Panie Pośle, w ostatnich dniach tematem numer jeden jest cena węgla, która wciąż rośnie. Z czego to się bierze?

Z analizy sytuacji wynika, że problemem jest duża spekulacja na rynku, a nie tylko brak węgla. Do sezonu grzewczego jeszcze daleko, a już obserwujemy wzmożony popyt z obawy, że jesienią może być problem z dostępnością surowca. W efekcie już ponad ok. 30% konsumentów kupiło opał na przyszłą zimę, podczas gdy we wcześniejszych latach o tej porze zrobiło to ok. 10-15%. Widać więc wyraźnie, że ta zła atmosfera udziela się konsumentom. A spekulantom chodzi właśnie o to, by kupujących było jak najwięcej. Cena węgla zaczęła dochodzić już do 3 tys. zł za tonę, a kopalnie sprzedają go po ok. 1-1,2 tys. zł/t. Rozpoczęła się bardzo nieuczciwa gra na rynku. Dlatego apeluję, aby nie spieszyć się z zakupem węgla, wtedy ceną spadną. A jeśli ktoś chce, żeby od niego kupić, niech sprzedaje poniżej 2 tys. zł. Węgiel jest cały czas wydobywany, sprzedawany nie tylko internetowo, ale też licencjonowanym odbiorcom, od nich kupują dilerzy, którzy teraz podbijają ceny. Chciałbym uspokoić – nasze państwo jest na tyle silne i zorganizowane, że zimą nikomu nie zabraknie opału. Najbiedniejszym, których nie stać na zakup węgla, pomagały gminy. Nadal tak będzie. Jednocześnie rząd przygotowuje działania osłonowe. Takich nieuczciwych cen nie należy płacić. Gdyby okazało się, że wydobycie będzie mniejsze, węgiel przypłynie statkami z innych rejonów świata. Jeżeli więc chodzi o zaopatrzenie w ten surowiec na jesieni, to możemy być spokojni.

 

Jak zapobiec spekulacjom na rynku węgla?

Jeśli ktoś chce, żeby mu płacić 3 tys. zł za tonę, to trzeba powiedzieć: „Za taką cenę nie kupię. Mogę zapłacić 1,8 tys. zł”. A to też jest bardzo wysoka cena, ale jeśli ktoś chce być spokojny, czuć się bezpiecznie… Myślę, że cena spadnie nawet do 1,5-1,8 tys. zł za tonę.

 

Skąd pochodzi węgiel sprzedawany w Polsce?

60% węgla na potrzeby ludności pochodzi z naszych kopalń. W przygranicznych miejscowościach wschodniej Polski był sprzedawany węgiel rosyjski, który był tańszy od polskiego. Niższa cena wynikała z tego, że u nas są wyższe płace górników oraz wyższa jakość. W niektórych latach mieszkańcy przygranicznych miejscowości kupowali ok. 6-8 mln t węgla, który był sortowany bezpośrednio na granicy. Obecnie w związku z embargiem będziemy musieli uzupełnić to zapotrzebowanie na surowiec z jednej strony zwiększonym wydobyciem na Śląsku, a z drugiej importem węgla za pośrednictwem portów polskich, a w sytuacjach kryzysowych i europejskich.

 

Czy nadal zakup węgla będzie prowadzony tylko przez pośredników?

Kopalnie sprzedają węgiel składami, czyli jest to pociąg, w którym znajduje się kilkadziesiąt wagonów. W każdym jest ok. 24 t węgla. Małe składy węgla nie są w stanie przewieźć do siebie i zagospodarować takiej ilości surowca, stąd pośrednicy. I tak to funkcjonowało. Tylko teraz nagle niektórzy wykorzystują sytuację wojny na Ukrainie i embarga na Rosję, żeby więcej zarobić. To nieuczciwe. Jest szansa na poprawę sytuacji. Polska Grupa Górnicza rozpoczęła sprzedaż węgla na zamówienia internetowe i wysyłkę tak kupionego węgla kurierem za cenę dużo niższą od proponowanej przez pośredników. Będzie coraz lepiej.

HAH