Strącono cesarskiego orła
Dokładnie 5 lipca 1909 r. nastąpiło odsłonięcie pomnika wzniesionego dla upamiętnienia wizyty cesarskiej w mieście, ale gdy Polska odzyskała niepodległość, strącono cesarskiego orła z obelisku i usadowiono w jego miejsce orła polskiego. Pomnik, który początkowo stał przy cerkwi w parku, powstał z datków społecznych mieszkańców powiatu. Upamiętniał cara Mikołaja II i jego żonę, którzy przybyli do tego niewielkiego miasteczka nad Bugiem w 1903 r., przy okazji wizytacji odbywających się w okolicy manewrów wojskowych. Przyjazd Mikołaja II Romanowa i jego żony Aleksandry Fiodorówny oraz ówczesnego następcy tronu Michała Aleksandrowicza był wyjątkowym wydarzeniem w historii Włodawy - ocenia historyk i regionalista Tomasz Stańczuk.
– Rosyjskie władze miejskie starannie przygotowywały się do tej wizyty – stwierdza. – Chwilowo złagodzono antykościelną politykę w mieście i pozwolono włodawskim katolikom, z Augustem Zamoyskim na czele, rozpocząć odnawianie popadającego w ruinę kościoła św. Ludwika. Wcześniej przez wiele lat odmawiano zgody na remont. Magistrat przestraszył się, że zły stan zabytkowego kościoła może nie przynieść im chluby, a wręcz spotkać się z potępieniem carskiego dworu – dodaje.
Wśród okrzyków „hura!”
Opierając się na dokumentach z tamtych lat, T. Stańczuk podaje, że przyjazd carskiego pociągu na stację „Włodawa” po drugiej stronie Bugu zgromadził wiele osób: przedstawicieli władz gubernialnych, lokalnych i miejskich, a także okolicznych ziemian oraz tłumy mieszkańców Włodawy i ludności wiejskiej. Zgodnie z ówczesnymi relacjami, po drodze do miasta i okolicznych miejscowości ludność z ogromnym entuzjazmem witała parę carską jadącą w długim orszaku powozów. – Na rogatkach miasta, na dawnej ul. Różanieckiej, wzniesiono nawet łuk triumfalny z monogramami cesarskimi, imperialnym orłem i napisem. Miasto przyozdobione było flagami, girlandami roślin, dywanami, portretami Mikołaja II i transparentami z hasłami, jak „Boże chroń cara”. Mikołaj II i Aleksandra poruszali się przez miasto pośród dźwięku dzwonów, śpiewu dziewcząt, wznoszonych okrzyków oraz sypania kwiatów. Na powitania ludu para carska odpowiadała pochylaniem głów. Następnego dnia ponownie zjawili się we Włodawie, gdzie odbierali hołdy przedstawicieli władz chełmskich i lubelskich oraz tłumów zgromadzonych przy drogach – relacjonuje historyk pochodzący z Różanki.
W oficjalnych relacjach, jak zauważa T. Stańczuk, pominięto kwestie ucisku władz rosyjskich względem narodowości polskiej oraz prześladowań katolików, w tym ludności unickiej. – Podczas wizytacji we włodawskiej cerkwi miało dojść do pewnego incydentu. Ukryty mężczyzna miał nieoczekiwanie przedostać się w pobliże Mikołaja II i przekazać mu list ze skargą. Inna sytuacja miała wydarzyć się w Różance, gdzie przejeżdżający orszak carski zatrzymał się na skrzyżowaniu dróg, przy którym stały tłumy. Mikołaj II wyszedł z powozu, chwilę przemawiał, a potem zachęcił zgromadzonych do zabrania głosu. Z początku tylko jedna osoba zaczęła nieśmiało uskarżać się na ucisk religijny. Gdy tłum zauważył, że car słucha uważnie, jak lawina pojawiły się inne głosy i powstał chaos. Wkrótce Mikołaj II rozkazał wszystkie skargi pospisywać na kartkach i podawał je carycy, która podobno płakała – mówi regionalista, wyjaśniając, że wydarzenie to stało się niepowtarzalną okazją do przedstawienia panującemu sytuacji unitów na Chełmszczyźnie.
W pobliżu cerkwi
Prasa ówczesna relacjonuje dosyć obszernie wizytę cara wraz z żoną z okazji manewrów wojsk okręgu warszawskiego, jakie się odbyły w dniach 4-12 września 1903 r. Według tych relacji car z rodziną przybył do stacji Uhrusk 9 września i przebywał tam – z przerwami na wizytację manewrów oraz wizyty we Włodawie – do 13 września. W jednym z tygodników zamieszczona została wypowiedź ówczesnego wójta gminy Sobibór, który witając rodzinę carską, powiedział: „Wasza Cesarska Mości, racz przyjąć ten chleb i sól od gminy Sobieboru, której w udziale przypadło to szczęście, że wybrana została na pobyt Waszej Cesarskiej Mości”.
Z okazji tej wizyty na rynku miejskim we Włodawie, w pobliżu cerkwi, wzniesiono pomnik. Był to pięciometrowy obelisk zwieńczonego figurą czarnego dwugłowego orła, ozdobiony monogramami cesarskiej pary. Zbudowany z różowoszarego piaskowca imitującego marmur stał na postumencie, otoczony łańcuchem wspartym na słupkach z głowami lwów. Całości dopełniał emaliowany herb guberni siedleckiej. Na ścianach obelisku z czasem zapisano datę cesarskiej wizyty, a także jego odsłonięcia – 5.07.1909. Tego dnia w uroczystości udział wzięli mieszczanie oraz stacjonujący we Włodawie żołnierze, a także reprezentacja załogi Twierdzy Brześć.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pomnik został przebudowany: dwugłowego orła rosyjskiego zastąpił orzeł polski, usunięto monogramy pary carskiej, a na cokole umieszczono wykonany z brązu portret Kościuszki.
Ocalili pomnik
Oficjalne odsłonięcie pomnika miało miejsce 3 maja 1925 r. W czasie II wojny światowej Niemcy zniszczyli pomnik. Udało się jednak uratować niektóre elementy, co umożliwiło jego odtworzenie i ponowne odsłonięcie 1 maja 1948 r. Po wojnie odbudowany monument ustawiono w obecnym miejscu, na placu przed WDK.
Na to, w jaki sposób udało się ocalić fragmenty pomnika, światło rzuca relacja Aleksandra Bondarczuka i Antoniego Janczewskiego z 1966 r., udostępniona przez Zbigniewa Sierpińskiego na łamach „Tygodnika Chełmskiego” w 1984 r. Wiosną 1942 r. niemieckie władze okupacyjne wydały zarządzenie dotyczące zbiórki metali kolorowych – przedmioty z miedzi, mosiądzu, cyny i ołowiu miały być dostarczane do budynku magistratu. Burmistrz – Ukrainiec Jerzy Wanio nakazał rozebranie pomnika T. Kościuszki. Zdjęty został brązowy odlew dużego orła, wymontowana 50-kilogramowa tablica z popiersiem naczelnika i mniejsza z napisem „Tadeuszowi Kościuszce – Rodacy”. Przechodnie nazywali wykonujących te czynności sługusami niemieckimi, a gdy wieziono przedmioty pod magistrat przy ul. Solnej, ludzie zdejmowali czapki z głów, żegnając w ten sposób naczelnika.
Ukryć Kościuszkę
Na krótko przed terminem wywozu złomu do Chełma postanowiono ukryć popiersie Kościuszki. Wkrótce na gestapo został wezwany jeden z tych, którzy mieli zdemontować pomnik – A. Bondarczuk. Mężczyzna zapewniał Niemców, że brał udział w ładowaniu przedmiotów na wóz. Tablice zostały wywiezione z Włodawy. Brąz, jak tłumaczył, popękał i rozleciał się. Orła też widział na wozie, ale nie wie, co się z nim stało. Gestapo nie uwierzyło. – Bondarczuk przez 18 dni był w areszcie miejskim i piwnicach gestapo, nie przyznając się do schowania elementów pomnika. Przechowane one zostały w remizie strażackiej przy udziale Bondarczuka, gospodarza Ochotniczej Straży Pożarnej Józefa Nowickiego, kierowcy Stanisława Krygiera i komendanta miejscowej OSP A. Janczewskiego. Z czasem gestapo przestało interesować się losami pomnika.
Dopiero 26 kwietnia 1948 r. czterej mężczyźni: Bondarczuk, Janczewski, Krygier i Nowicki dostarczyli do starostwa powiatowego przechowane części: orła, popiersie Kościuszki i tablicę z napisem. Ocalały również słupki i łańcuchy. Starych elementów użyto do budowy nowego pomnika, który już wkrótce stanął przy dawnej al. Wyzwolenia, dzisiaj to al. Józefa Piłsudskiego.
Przez lata niepowodzeniem kończyły się próby przeprowadzania gruntownej renowacji pomnika. Dopiero w lipcu 2017 r. – dzięki porozumieniu władz miasta z Fundacją Laetitia i Stowarzyszeniem Renovabis – pomnik doczekał się remontu. W ramach prac niektóre elementy zostały zdemontowane i przewiezione do pracowni konserwatorskiej, wyjaśnia Edward Łągwa ze Stowarzyszenia Renovabis. – Monument został oczyszczony, uzupełniono też ubytki oraz odnowiono łańcuchy otaczające pomnik – mówi E. Łągwa. Odsłonięcie odrestaurowanego pomnika odbyło się 11 listopada 2017 r.