Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Rodzina w drodze

Pielgrzymowanie można mieć we krwi - to oczywiste dla tych, którzy rozsmakowali się w wędrowaniu na Jasną Górę ze swoimi bliskimi.

Zrozumieć pielgrzyma może tylko drugi pielgrzym. Dlatego tak dobrze idzie się w grupie. A jeśli częścią pielgrzymiej rodziny są mąż, żona, dzieci…, trudy szybciej rozpraszają się w pyle drogi, a modlitwa nabiera mocy. Jest radość - potwierdzają ci, którzy nie wyobrażają sobie pielgrzymowania w pojedynkę. - Zostawiałem wszystko Bogu... i szedłem. To motto: „zostaw wszystko Panu Bogu” naprawdę się sprawdza. Gorąco polecam! - mówi przedsiębiorca z Siedlec Andrzej Bujalski. Pielgrzymuje od 25 lat - pierwszy raz, kiedy na rodzinę spadła choroba - i co roku, z tym że raz Częstochowę „zamienił” na Wilno, a w 2020 r., kiedy pandemia zmusiła większość pątników do pozostania w domu, dwa dni przeznaczył na pielgrzymkę biegową.

– Ja zaczynałam w szkole średniej. Dwa razy szliśmy jako małżeństwo. Potem ze względów na młodsze dzieci zostawałam w domu, a mąż wychodził na szlak ze starszymi. Teraz najczęściej towarzyszę bliskim w drodze do Częstochowy etapami, dojeżdżając – dopowiada Ewa Bujalska. Dzisiaj starsi synowie zabierają już swoje dzieci. Rodzinna grupa tworzona przez trzy pokolenia rośnie w siłę i liczy ok. 12 osób. W liczącej ok. 130 osób siedleckiej „trójce” są widoczni.

– To fajna sprawa, że idą synowie z dziećmi, co daje okazję do tego, żeby się zintegrować. Mamy zostają w domu, mają trochę czasu dla siebie; oni – muszą liczyć w trudnych sytuacjach na siebie. Nie ma rozczulania się i cackania, jest za to posmak przygody pod okiem taty, co cementuje więzi – zaznacza pani Ewa z uwagą, że dzisiaj dzieci nie mają szansy poznać twardego życia. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł