Kultura
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

W poszukiwaniu mistycyzmu

9 lipca w Centrum Kultury Chrześcijańskiej w Wisznicach odbył się wernisaż wystawy sztuki sakralnej - malarstwa Marka Leszczyńskiego i twórczości rzeźbiarskiej Mariana Korczyka.

Na ścianach dawnej cerkwi unickiej zawisło około 50 obrazów przedstawiających Madonny, Jezusa, sceny biblijne i świętych. M. Leszczyński tworzy w technice olejnej. Artysta przyznaje, że w twórczości sakralnej inspiruje się Starym i Nowym Testamentem, apokryfami i żywotami świętych. - Natchnienie daje też to, co spotykam na Podlasiu, a więc przydrożne kapliczki i krzyże, a także opowieści zasłyszane od miejscowych osób. W swoim dorobku mam około setki obrazów sakralnych. Przemawia do mnie tutejsza ziemia, na której spotkał się Wschód ze swoim mistycyzmem i Zachód z własną racjonalną filozofią. Nie sposób tego nie zauważyć i się tym nie inspirować.

Pochodzę stąd. Podlaską ziemię obszedłem niemal na klęczkach, napotykając na niesamowite rzeczy. Zawsze podkreślam, że bardziej lubię dzieła prowincjonalne, które wymykają się kanonom, niż te klasyczne. Odkąd pamiętam, interesowała mnie sztuka trochę naiwna – przyznaje M. Leszczyński.

 

Optymistyczna sztuka

Malarz pochodzi z Międzyrzecza Podlaskiego. Zapytany o wyjątkowość ziemi ojczystej podkreśla: „Nie zrodziła się tu wielka cywilizacja, gdyż ziemia ta była niespokojną. Tu zawsze ktoś kogoś gonił, ktoś przed kimś zawsze uciekał. To, co powstało pięknego i wielkiego, powstało w sercach ludzi”. Podczas wernisażu nie ukrywał, iż woli tutejsze malarstwo unickie niż dzieła Sykstyny czy Luwru.

– Tylko u nas ukrzyżowany Jezus ma podgoloną głowę i sarmacki wąs. Zawsze interesowała mnie sztuka, którą można umieścić na obrzeżach dobrego smaku, i coś, co jest zalążkiem między wstydem a zachwytem. Niektórzy nazywają to sztuką szczęścia. Ja w swoim malowaniu staram się stworzyć autorską ikonografię oraz system znaków i symboli. Za ich pomocą tworzę obrazy. Są one optymistyczne, tu wszystko dobrze się dzieje: ucieczka kończy się powrotem, woda zamienia się w wino, a po śmierci następuje zmartwychwstanie – wyjaśnia M. Leszczyński.

Artysta jest zadnia, że malarstwo powinno się podobać, powinno być jasne i przemawiające, a do tego ambitne, otwarte i zawierające niedopowiedzenia.

Na szczególną uwagę w dorobku międzyrzeckiego malarza zasługują obrazy ukazujące Madonny, a także przedstawiające Jezusa cierpiącego, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Zarówno rysy postaci, ich pozy czy dobór kolorów sprawiają, że odbiorca chce się zatrzymać i przyjrzeć temu, co namalował artysta.

 

Nie tylko rzeźby

Z kolei pochodzący z Radzynia Podlaskiego rzeźbiarz Marian Korczyk, absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie, od ukończenia szkoły zajmuje się rzeźbą sakralną i świecką. Dodatkowo projektuje i tworzy ołtarze, a także inne elementy wystroju kościoła.

– Nie wiem, z jakiego powodu zająłem się rzeźbą. Może dlatego, że mi za to płacili? Ale to nie jest cała prawda. To chyba moje powołanie. Widzę, że od początku ktoś mnie „z góry” popychał w tym kierunku. Inspiruje mnie średniowiecze ze swoim sacrum i mistyką. Tam nie była najważniejsza proporcja, ale mistycyzm. Są tacy, którzy zarzucają mi w rzeźbach gotyk. Ja nawiązuję do niego świadomie – mówi M. Korczyk.

Artysta ma na swoim koncie kilka potężnych krucyfiksów. Jego krzyże zdobią m.in. siedlecką katedrę (w ołtarzu głównym), kościół bł. Honorata w Białej Podlaskiej, sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim i kościół pw. Miłosierdzia Bożego w Siedlcach.

 

To jest potrzebne!

– Jezus z moich krucyfiksów ma otwarte dłonie. Dla mnie to symboliczny gest mówiący o otwartości Chrystusa na ludzi i gloryfikacji Jego śmierci. Kiedyś pewien kapłan, oglądając wyrzeźbionego przeze mnie Jezusa ukrzyżowanego, zapytał: „Jak pan to robi, że w tym wizerunku widać nie tylko cierpienie, ale i Boską godność?”. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Pracę nad rzeźbami zaczynam od szkicowania. Takie robocze rysunki pokazuję dziś na wystawie. Rzeźbię przeważnie w drewnie lipowym, choć zdarzało mi się tworzyć także w drewnie dębowym i akacjowym. To ciężka praca – podkreśla artysta.

Ktoś kiedyś zapytał M. Korczyka, którą rzeźbę woli: sakralną, czy świecką, kameralną. – Pierwsza powstaje na zamówienie, druga rodzi się w sercu. Odpowiedź przyszła, kiedy któregoś dnia poszedłem do mojego kościoła. Był wypełniony ludźmi i modlitwą. Gdy spojrzałem na ten trzymetrowy krzyż i towarzyszące mu figury, zrozumiałem, że to jest potrzebne, że służy, a rzeźba kameralna… jest, bo jest – wyjaśnia M. Korczyk.

 

Na Podlasiu i w Polsce

Radzyński artysta przywiózł ze sobą także projekty ołtarzy, które wykonał. Jego projekty można oglądać m.in. w kościele w Motwicy, Sokołowie Podlaskim, kaplicy domu rekolekcyjnego w Siedlanowie i Bezwoli. Warto dodać, że M. Korczyk odpowiadał też za zaprojektowanie i wykonanie ołtarza papieskiego w Drohiczynie podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1999 r. Artysta rzeźbi także figury świętych i wykonuje elementy snycerskie. – Najstarszym obiektem sakralnym, do którego tworzyłem rzeźbę (św. Antoniego) był romański XI-wieczny kościół pw. Imienia Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu. Tamtejszy proboszcz zadzwonił do mnie i powiedział, że szuka rzeźbiarza. Przyznał, że o podpowiedź prosił miejscową panią konserwator zabytków. Specjalistka podała trzy nazwiska ze szczególnym wskazaniem na mnie… – wspomina artysta.

Wystawa będzie gościć w wisznickim Centrum Kultury Chrześcijańskiej do połowy września. Można ją zwiedzać w tygodniu i w niedziele. Wystarczy zapowiedzieć się telefonicznie, dzwoniąc do Gminnego Ośrodka Kultury i Oświaty w Wisznicach.

AWAW