Komentarze
Odbierz list, bo strzelam?

Odbierz list, bo strzelam?

Po wybuchu wojny na Ukrainie i z obawy przed zagrożeniem płynącym ze Wschodu polskie strzelnice przeżywają prawdziwe oblężenie.

Zdarza się, że chętni do nauki posługiwania się bronią i trenowania celności wpisywani są na listy kolejkowe. Na tę nagłą wzmożoną chęć nabycia proobronnych umiejętności ministerstwo sportu postanowiło odpowiedzieć programem polegającym na upowszechnianiu strzelectwa. Broń wraca również do szkół. Ministerstwo obrony chce wprowadzić obowiązkowe lekcje przysposobienia obronnego - każdy absolwent szkoły średniej ma potrafić strzelać z broni krótkiej i długiej. W ten militarny trend postanowiła wpisać się Poczta Polska, która uruchamia specjalny program. Jego autor to chyba miłośnik twórczości Ernesta Hemingwaya, bo nazwał go - parafrazując tytuł jednej z powieści pisarza - „Powitanie z bronią”. W skrócie: spółka chce nauczyć swoich pracowników strzelać.

Na szkolenie może się zapisać każdy pracownik: zarówno listonosz, jak i osoba z okienka czy zatrudniona w sortowni. W oświadczeniu rzecznika spółki można przeczytać m.in. że Poczta Polska „pragnie wykształcić lub wzmocnić niezbędne kompetencje wśród swoich pracowników na wypadek sytuacji kryzysowych”.

Rozumiem, że mamy bogate tradycje wśród pracowników tejże instytucji w obchodzeniu się z bronią – choćby obrona Poczty Polskiej w Gdańsku. Jednak wizja potencjalnego spotkania uzbrojonego listonosza otwiera szerokie pole do popisu dla wyobraźni. Już nawet słowa piosenki Skaldów: „Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie…” nabierają nowego znaczenia. Czy będziemy potrafili odmówić, kiedy pracownik poczty poprosi o pokwitowanie wezwania do sądu czy innego poleconego? A taka stanowcza postawa może przyczynić się do skrócenia procedur sądowych. Ze strachu przestaniemy też kozaczyć albo udawać, że nikogo nie ma w domu, kiedy doręczyciel przyjdzie sprawdzić, czy płacimy abonament RTV. Stawiany przez nas opór będzie zupełnie bezzasadny, gdyż listonosz, zamiast, jak zawsze, dzwonić dwa razy, zyska prawo, by od razu zacząć strzelać. Wyposażenie w broń pracowników poczty może także przyczynić się do zmniejszenia kolejek. Pamiętam taki dowcip z czasów PRL: „Spotyka się dwóch milicjantów. – O, pomarańcze! Pewnie długa kolejka była? – Nie, tak na jeden magazynek”. Poza tym broń może przydać się do zrobienia porządku z awanturującymi się klientami, tymi bez krawata, ma się rozumieć. Co poskutkuje tym, że już nikt nie odważy się narzekać na opieszałość pań w okienku. Gorzej, kiedy niezadowolony z urozmaicenia profilu działalności pracownik poczty dojdzie do wniosku, że zamiast karabinu do ręki wolałby podwyżkę…

A teraz wyobraźmy sobie, że szkolenia z posługiwania się z bronią zorganizuje urząd skarbowy… Wtedy dopiero padnie na nas blady strach.

Kinga Ochnio