Nie ja, lecz Ty
Każdego człowieka traktujemy inaczej: dla jednej osoby „Jezu, ufam Tobie” będzie momentem startu do przejścia przez kolejne etapy choroby, dla drugiej pojawi się dopiero w połowie tego maratonu, a jeszcze inni wyszeptają te słowa na mecie. Jesteśmy z człowiekiem na każdym etapie jego życia - ale to nie jest automatyczne działanie, a wspierające towarzyszenie. Jedyna uniwersalna recepta to umiejętność słuchania i słyszenia chorych oraz ich rodzin, umiejętność wrażliwego czekania. Nie można nikomu narzucić całego pakietu naszych usług. Na ile ktoś się przed nami otworzy, na tyle w tę jego przestrzeń możemy wejść. Nasze pomaganie jest byciem, milczeniem, słuchaniem i działaniem. W hospicjum ważne jest - i nad tym pracujemy - by w człowieku pojawiło się jego „wiem”, jego „tak”. Ono może być różnorako wyrażone, ale chodzi o „wiem i tak” skierowane przede wszystkim do siebie, do swojego życia, przeszłości, do relacji z innymi.
Podobno jako mała dziewczynka wymyśliła sobie Siostra, że zostanie… księdzem?
Byłam zafascynowana kapłanem, który przygotowywał mnie do Pierwszej Komunii św. Zawsze miał czas zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. To był ksiądz, przy którym człowiek czuł się szczęśliwy. Gdy klęczał przed Najświętszym Sakramentem, świat dla niego nie istniał. W moim dziecięcym sercu czułam, że to właśnie świętość. Dlatego pewnego dnia, gdy wróciłyśmy z mamą z Mszy św., oświadczyłam, że jak dorosnę, zostanę księdzem, takim jak nasz ksiądz. Odparła, że dziewczynka nie może być kapłanem. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o siostrach zakonnych. Nie wiedziałam, kim są do momentu, gdy mama zabrała mnie do Szczecina i pokazała zakonnice, opowiadając, kim są, czym się zajmują, dlaczego noszą habit, czym różną się od kobiet świeckich. Bardzo mi się to spodobało. Pomyślałam, że w zasadzie mogłabym być taką siostrą zakonną. Po skończeniu liceum poszłam jednak na studia o rodzinie na Akademii Teologii Katolickiej oraz na prawo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Ale potem miała Siostra zostać żoną. Był pierścionek zaręczynowy, sukienka i kandydat na męża, ale do tamtego ślubu nie doszło. Był inny i z innym Oblubieńcem…
Rzeczywiście chciałam być żoną, matką, mieć rodzinę. Poznałam chłopaka. ...
Jolanta Krasnowska