Czarna Madonna nie odpoczywa
Oo. paulini, którzy od 1382 r. opiekują się Jasną Górą, przechowują świadectwa o zdarzeniach sprzed stuleci, ale także z ostatnich kilku lat. Kroniki są pełne świadectw uzdrowień, ratunku od śmierci, poczęć, nawróceń. I choć nigdy nie odnotowano tutaj żadnych objawień maryjnych, jak to miało miejsce w innych sanktuariach świata, za sprawą Matki Bożej Częstochowskiej naprawdę dzieją się tu cuda.
W kaplicy odzyskał wzrok
Najstarszy odnotowany cud uzdrowienia na Jasnej Górze pochodzi z 1386 r. Pochodzący z Litwy malarz Jakub Wężyk podczas modlitwy przed cudownym obrazem odzyskał wzrok. Dowiedziała się o tym królowa Jadwiga, która, będąc bardzo związana z Matką Bożą, zabrała malarza na Wawel. Tam J. Wężyk pracował aż do swojej śmierci.
Cudami słynący
Z kolei przez Stolicę Apostolską jako cudowne zostały zatwierdzone dwa wydarzenia. W 1767 r. na Jasną Górę przywieziono sparaliżowaną córkę magnata. Wniesiono ją na noszach do kaplicy i podczas Mszy św. dziewczyna odzyskała władzę w nogach. Obowiązywały wówczas już nowe papieskie kryteria zatwierdzania cudów. Oo. paulini zwrócili się więc do krakowskiej kurii z prośbą o zbadanie autentyczności uzdrowienia. Ojciec z córką udali się więc do Krakowa. Od tamtej pory obraz „słynący łaskami” stał się obrazem „cudami słynącym”.
Szybciej, jestem głodna!
Drugi zatwierdzony cud był jednocześnie cudem zgłoszonym do beatyfikacji o. Honorata Koźmińskiego. Jedna z sióstr z założonego przez niego zgromadzenia zachorowała na nowotwór i nie mogła pracować. Przewieziono s. Dominikę Maruszewską z Łodzi do Częstochowy. Tam wyznała swojemu spowiednikowi, że choroba jest dla niej tak bardzo bolesna, że modli się o śmierć. ...
DY