Renesansowe pamiątki
Badania prowadzono przy okazji budowy hali sportowej. Inwestycji towarzyszył nadzór archeologiczny, ponieważ spodziewano się, że w trakcie prac będzie można natrafić na pozostałości z poprzednich epok. Od XV do XVII w. Janów Podlaski był największym ośrodkiem miejskim na Podlasiu. - To miasto o bogatej historii. Wystarczyło kilka ruchów koparki i już natrafiono na duży obiekt mieszkalny będący pozostałością po jakimś domostwie. Na jego terenie, w palenisku, natrafiono na srebrną, pozłacaną paterę z wizerunkiem Maksymiliana II Habsburga, który ubiegał się o polski tron. Ostatecznie, po sprzeciwie naszych możnowładców, wycofał się ze swoich zamierzeń. Korona dostała się wtedy Stefanowi Batoremu. Patera z podobizną Maksymiliana II mogła być jednym z elementów, który miał przybliżyć jego postać biskupom albo możnym. Naczynie było pewnie formą prezentu - wyjaśnia Mieczysław Bienia, kierownik ekipy archeologicznej, która badała teren przy szkole.
Wzdłuż ul. Siedleckiej
Archeolog w rozmowie zwraca też uwagę na fragmenty dwóch kielichów mszalnych. – Są wykonane ze złotej blachy i wyjątkowo bogato zdobione. Jeden jest bardzo mocno pogięty. Cieszymy się, że zachowała się ich ornamentyka. Być może uda się je choć częściowo zrekonstruować. Kielichy na pewno służyły celom sakralnym – podkreśla M. Bienia. Dopowiada, że pierwsze znaleziska spowodowały wstrzymanie prac budowlanych. Odbyło się ono na wniosek konserwatora zabytków. Nie było innego wyjścia, ale zarówno sam inwestor, jak i dyrekcja szkoły podeszli do tego faktu ze zrozumieniem, zdając sobie sprawę z wagi odkryć.
– Teren, który przyszło nam badać, miał ok. 10 arów. Odkryliśmy pozostałości po pięciu budynkach mieszkalnych wraz z zapleczem gospodarczym (m.in. z piwniczkami). Obiekty były ulokowane wzdłuż ul. Siedleckiej. Zaobserwowaliśmy, że wchodziły pod znajdujące się tam ogrodzenie. Wnioskujemy więc, że dawniej ul. Siedlecka musiała być węższa. Podczas badań przeszkadzał nam wysoki poziom wody. W XVI i pierwszej połowie XVII w. był on pewnie znacznie niższy, ponieważ nikt nie zakładałby piwnic na terenie zagrożonym zalaniem – wyjaśnia.
Oryginalna ceramika
Wydobyte z ziemi zabytki wskazują na majętność obywateli ówczesnego Janowa. – Ciągle zastanawiamy się, czy badany teren w tamtym czasie należał już do Kościoła czy jeszcze do mieszczan. Podczas prac natrafiliśmy na bogate wyposażenie tych budynków. Oprócz patery i kielichów mamy też dużo kafli oraz całe, choć zniszczone piecowiska, z których pozyskaliśmy sporo kafli garnkowych i płytowych. Znaleźliśmy też przepiękne kafle renesansowe z wizerunkami mieszczan. Ceramika była zdobiona bardzo specyficznie. Nie natrafiłem na taką nigdzie indziej, nawet gdy prowadziłem badania na terenie południowego i północnego Podlasia, czy północno- wschodniego Mazowsza. Na wylewie była ona „szczypana”. Ten falisty ornament to pierwsze tego typu znalezisko na południowym Podlasiu. Być może taka ceramika była specjalnością jakiegoś janowskiego warsztatu garncarskiego z przełomu XVI i XVII w. – zastanawia się M. Bienia.
Dodaje, że w odkrytych zabytkach są także piękna gliniana skarbonka oraz wiele ozdobnych kafli wieńczących piec. Na jednym z nich, niestety zachowanym tylko częściowo, widać Pietę. Można na nim dostrzec kolana Matki Bożej i fragment zwisającego z nich ciała Jezusa. Ten kafel jest pięknie zdobiony, zawiera wiele szczegółów anatomicznych.
Bogactwo naczyń
Archeolodzy podczas badań wydobyli także sporo monet i plomb. – Jedna z nich pochodzi z materiałów tkackich przywiedzionych do Janowa z Anglii. Jest sygnowana różą Tudorów, czyli herbem królewskim. To typ ozdoby zakładanej na tkaniny. Druga, także ciekawa, została ozdobiona herbem Wieniawa (głowa byka). W czasie wykopalisk wychodziły również fragmenty szkła i dachówek. W jednym z budynków natrafiliśmy na elementy stopionej blachy miedzianej. Jeżeli dom był pokryty taką blachą, musiał w nim mieszkać znaczący i bogaty kupiec. Wspomniana plomba angielska wskazuje na handel międzynarodowy, np. zbożem lub tkaninami – tłumaczy M. Bienia. Zwraca też uwagę na pozyskane naczynia. – Po wyklejeniu powinniśmy zyskać kilkadziesiąt całych przedmiotów: miniaturowych kubeczków, dzbanków, talerzy, mis, garnków i dużych naczyń zasobowych. Mają różną wielkość. Cześć z nich jest pokryta kolorową polewą. Naczynia są wykonane z gliny, choć natrafiliśmy też na przedmioty z tzw. białej glinki (importowane z terenu Iłży) – wylicza kierownik ekipy badawczej.
Rekordowe wyniki
M. Bienia zaznacza, że rozpoczynając badania w Janowie, liczył na ciekawe odkrycia, ale nie przewidywał, że prace zaowocują ponad 50 tys. zabytków ruchomych. Liczba zaskoczyła wszystkich. Większość wydobytych przedmiotów to raczej fragmenty kafli, naczyń czy innych obiektów. W nomenklaturze archeologicznej każdy kawałek to jedna sztuka.
Prace na terenie szkoły trwały równo miesiąc. – To rekord. Aby wyrobić się w wyznaczonym czasie, pracowaliśmy po 12 godzin, od 5.00 rano do 17.00. Wynik jest niesamowity. Mówiąc o tym, ciągle przywołuję przykład Pałacu Saskiego. Tam podczas rocznych prac archeologicznych wydobyto 29 tys. zabytków. U nas w miesiąc pozyskaliśmy aż 50 tys. To pokazuje, jak ciekawym i znaczącym miastem był Janów Podlaski. Szykowałem się do większej publikacji na jego temat. Dobrze, że nie zdążyłem, bo ostatnie badania radykalnie zmieniają naszą wiedzę. Teraz przyszedł czas na oczyszczanie i opracowywanie tych zabytków. Pozyskane zbiory wystarczą na dwie bogate wystawy – podsumowuje archeolog. Wzbogacą one zasoby Muzeum Południowego Podlasia. Część z nich na pewno zostanie pokazana także na czasowej wystawie w janowskim Zespole Szkół.
AWAW