
Błaganie o pomoc
Katarzyna ma 17 lat. Zewnętrznie nie wyróżnia się spośród innych nastolatek. Jej tajemnicę zakrywają długie rękawy bluzy. - Dobrze, że już robi się chłodniej. Najgorzej jest latem, kiedy pojawia się problem z ukryciem blizn - opowiada. Kasia dwa lata temu poszła do łazienki i żyletką nacięła kilka razy skórę nadgarstka. Potem robiła to kilka razy w tygodniu. Po kłótni z rodzicami czy sprzeczce z przyjaciółką, gdy przychodził kiepski nastrój, przygnębienie, którego nie mogła się pozbyć. - To mnie uspokajało. Uciekało napięcie, wszystko, co do tej pory bolało, oddalało się - przekonuje. Dla 16-letniej Joanny kaleczenie się to lek na rzeczywistość, której nie akceptuje. - Przychodzi euforia. Ale tylko na chwilę, bo zaraz po niej pojawiają się wyrzuty sumienia - przyznaje.
Justyna kaleczyła się, gdy czuła się bezradna. – Nie radziłam sobie z doświadczaniem emocji, nie umiałam ich nazywać, wyrażać ani prosić o pomoc. Nikt mnie tego nie nauczył. Rany i blizny były błaganiem o to, by ktoś się mną zaopiekował, by dostrzegł, jak bardzo cierpię i jestem w tym bezradna. Paradoks polegał jednak na tym, że równocześnie odczuwałam silny wstyd i robiłam wszystko, by nikt się nie dowiedział. Wyobrażałam sobie, że ktoś odkrywa moją tajemnicę i otrzymuję od niego wsparcie. Oddałabym wtedy wszystko za jedno słowo: „rozumiem” – wspomina 18-latka.
Wewnętrzna pustka, przygnębienie lub poczucie winy i przemożna chęć usunięcia tych uczuć. Znikają na chwilę problemy i uczucia, które były nie do zniesienia – tak wygląda większość opowieści o samookaleczeniach.
Negatywny obraz siebie
Badania i eksperci jednogłośnie potwierdzają fakt, że od lat stan psychiczny dzieci i młodzieży jest w bardzo złej kondycji. Depresja i autoagresja to problem, który dotyczy coraz większej liczby uczniów. ...
HAH