Węglozagadka
Najbardziej utkwił mi w pamięci ten, w którym tekst zapisany w dymku jako wypowiadany przez prezydenta Ukrainy brzmi: „Nie martw się, Andrzej, jeszcze odbudujesz swój kraj”. Po kilku tygodniach od owej wizyty przytoczone zdanie nabrało realnego znaczenia. Jeden ze skutków wojny toczącej się na Ukrainie, jakie obserwujemy w naszym kraju, to drogi i niedostępny węgiel oraz wizja braku dostatecznej ilości prądu, co może w najgorszym scenariuszu grozić blackoutem. Z pomocą naszemu krajowi ma ruszyć nie kto inny, jak... Ukraina. To nie jest żart! Rozmowy dotyczące wsparcia ze strony naszych wschodnich sąsiadów toczą się na najwyższym szczeblu.
Wszyscy zapewne pamiętamy początek agresji Rosji na Ukrainę. I reakcję Polaków, którzy zaraz po wybuchu wojny ruszyli z pomocą. Tysiące naszych rodaków przyjęło pod swój dach uciekających przed wojną Ukraińców. Nie było chyba miasta, gdzie nie przeprowadzono by zbiórek darów rzeczowych dla uchodźców przebywających w Polsce. Pomoc humanitarna trafiła także do tych, którzy zostali w objętym wojną kraju. Z kolei uchodźcy otrzymali finansowe wsparcie, a ich dzieci trafiły do szkół. Od początku inwazji Polska przekazała i nadal przekazuje Ukrainie sprzęt wojskowy.
Polska pomoc spotkała się ze strony naszych wschodnich sąsiadów z ogromną wdzięcznością. W sumie więc nic dziwnego, że nasze władze zwróciły się w stronę Ukrainy po pomoc w obliczu kryzysu energetycznego. W ramach podziękowań za udzielone wsparcie otrzymamy ze Wschodu węgiel, a może nawet i prąd. Chociaż określenie „otrzymać” nie zawiera całej istoty sprawy, bowiem Ukraina może nam surowce – uwaga – odsprzedać. Tak po przyjacielsku. I to od ręki – przede wszystkim węgiel, bo ma go spore zapasy. Niewykluczone, że trafił tam wcześniej z Polski. Za darmo. Na prąd będziemy musieli trochę poczekać, bo Rosjanie wysadzili w powietrze linię przesyłową prowadzącą do jednej z elektrowni. Prezydent Ukrainy stwierdził jednak, jak onegdaj bohater „Rozmów kontrolowanych” po zawaleniu się Pałacu Kultury, że „to się odbuduje”. A wtedy szerokim strumieniem popłynie do Polski potrzebna ilość energii. Oprócz zapłaty premier Morawiecki potwierdził, że Polska jest silnym rzecznikiem Kijowa w Unii Europejskiej i będzie wspierać unijne ambicje naszych sąsiadów.
Wspaniale, że na wschód od Polski jest taka potęga. Nie dość, że od ponad 200 dni walczą z rosyjskim najeźdźcą, to jeszcze nas wspomogą. Ciekawe tylko, dlaczego Ukraina w czasie wojny jest bardziej stabilna energetycznie niż Polska. To dopiero zagadka…
Kinga Ochnio