Przy rąbaniu drewna
Niby od zawsze wiadomo, że po jesieni raczej nie wróci lato, ale jednak... Nie tylko drogowców zima zaskakuje. Wśród głosów rozpaczy, że tym razem to już na bank przyjdzie nam zamarznąć, pojawił się jednak jakiś promyczek nadziei. Dobrotliwy Aleksandr Łukaszenka, uważający się za baćkę (okazało się, że nie tylko) białoruskiego narodu, już we wrześniu pomyślał, jak tu się przed zimą ochronić i drwa na opał nie tyle dla siebie, co dla Europy rąbał. Ku większemu pożytkowi robił to razem z rodzimym biznesmenem. Oczywiście przed kamerą, żeby ten wiekopomny czyn przypadkiem światu nie umknął.
„Nie damy, Siarheju Siamionowiczu, Europie zamarznąć. Pomożemy naszym braciom, może i oni kiedyś nam pomogą” – wyjawił przyczynę rąbanych poczynań, czyli zademonstrował swoje wielkie serce białoruski prezydent. Niejako przy okazji wykazał się zarówno znajomością właściwości różnych rodzajów drewna („Drewno świerka jest bardzo ciągliwe”), jak i sytuacji w Europie („Słuchaj, Europa nie ma już wyboru między świerkiem a brzozą”) oraz dobrodusznością („Świerk, brzoza – najważniejsze, żeby było ciepło”). Plus przyjacielskim oraz wybaczającym nastawieniem („Najważniejsze, żeby w Polsce Duda i Morawiecki nie zamarzli. Przecież to nasi sąsiedzi. Może się opamiętają.”).
A kiedy już chłodem na wschodnich rubieżach powiało, czyli zupełnie niedawno, wziął udział w mistrzostwach w rąbaniu drewna. Tam zademonstrował startującym w zawodach dziennikarzom, „jak prawidłowo rąbać drewno”. Tłukł – posiłkując się siekierą i kowalskim młotem – zarówno kłody wielkie, jak i kłodziki pomniejsze – tym razem demonstrując rębaczy kunszt wyłącznie przy pomocy siekiery. Nie omieszkał dołożyć do tego prezentacji słownej, słusznie zauważając, że aby wygrać z kłodą, „szukamy pęknięcia i szukamy punktu, w który chcemy uderzyć. I wzdłuż pęknięcia w kierunku środka. Wskazane jest cięcie tak, aby kłoda nie spadła z bloku”. Przy okazji wykazał się też świadomością, że „teraz u sąsiadów nie wszystko jest łatwe z zasobami energetycznymi”. Oraz ogrooomnym sercem. Zapewniając o swoim pokojowym nastawieniu, zaprosił „zmagających się z energetycznym kryzysem” sąsiadów do rąbania drewna. Mało tego! Zadeklarował, że Białoruś – w dobroci serca – może nie tylko zawieźć im drewno na granicę, ale też wspólnie rozpalić ogień i usmażyć szaszłyki. Niech wszyscy wiedzą, gdzie dobrzy, pokojowo nastawieni ludzie mieszkają.
Wiemy, wiemy. Wszak na granicę to baćka nam całkiem niedawno przywiózł nawet gromadę dobrych ludzi. A że czasy są ciężkie? Też wiemy, dlaczego.
Anna Wolańska