Głos, znak i wezwanie
Dodatkowo jesteśmy też duchowo pozamykani. Zagłuszamy i odrzucamy głos wołający o nawrócenie. Nie potrzebujemy Boga, bo mamy co jeść, gdzie mieszkać, cieszymy się względnym zdrowiem i dobrobytem. Po co nam Jezus, skoro mamy wszystko? Uparcie powtarzamy: Przecież mamy wybór! Po co nawrócenie? Po co wiara? Po co Msza św., spowiedź i Komunia? Przecież można się bez tego obejść!
Dlaczego jesteśmy tak ślepi i nierozumni? Aby dostrzec w sobie potrzebę nawrócenia, trzeba najpierw spotkać Jezusa i Mu uwierzyć, trzeba przyjąć Jego miłość i słowo. W przeciwnym wypadku nasze nawracanie będzie sztuką dla sztuki. Informacja o tym, że Jan Chrzciciel żył na pustkowiu, żywił się szarańczą i był ubrany w szorstkie skóry, wbrew pozorom jest bardzo istotna. Syn Zachariasza jest przykładem człowieka, który ma dystans do życia, ludzi i do siebie, który potrafi odnaleźć się w ciszy i nie być przywiązanym do dóbr materialnych i ludzkich opinii, który umie cieszyć się tym, co ma, który w pierwszej kolejności szuka Boga, a potem całej reszty. My hołdujemy innej zasadzie. Żyjemy według hasła: im więcej (rzeczy, doświadczeń, sukcesów, tytułów, przyjemności), tym lepiej. Tylko że w tym „więcej” nie ma najważniejszego – samego Boga.
Nawrócenie to zmiana myślenia, to proces, a nie chwila. Tu nie wystarczy jednorazowa decyzja. Jan zachęcał: wydajcie owoc nawrócenia! Co woła o zmianę w moim życiu? Jeśli się na nią nie zdobędę, okażę się tylko pustą plewą, która nadaje się na wyrzucenie i spalenie. Nie wystarczy sama spowiedź, choć to ogromnie ważny krok w nawróceniu. Trzeba jeszcze chęci, i samozaparcia, by zacząć inaczej myśleć o sobie, drugim człowieku, Bogu i świecie. Prośmy o janowy radykalizm, o wiarę, która niczego się nie boi, o miłość, która daje siłę i o nadzieję, która umacnia w przekonaniu, że z Bogiem będziemy naprawdę szczęśliwi. Jezus jest dla nas znakiem. Nie omijajmy Go obojętnie. Zobaczmy w Nim znak miłości Boga Ojca do każdego z nas, znak zbawienia i odkupienia. Nie sprzeciwiajmy się Chrystusowi. On chce, byśmy się Go nie bali, ale kochali, a miłość polega przecież na bezwarunkowym przyjęciu tego, kogo się miłuje.
Agnieszka Wawryniuk