Świętowanie czas zacząć!
Ta historia do dziś wzbudza niedowierzanie i zaskoczenie. Pierwowzorem obrazu Matki Bożej Kodeńskiej była figura. Legenda głosi, że wyrzeźbił ją sam św. Łukasz, ewangelista. Trafiła ona do Konstantynopola uważanego za stolicę chrześcijańskiego Wschodu. Tam zobaczył ją młody mnich benedyktyński Grzegorz i - kiedy został papieżem - sprowadził do Rzymu, zaś po czasie ofiarował swojemu przyjacielowi Leandrowi, biskupowi hiszpańskiemu z Sewilli. Zanim jednak to uczynił, poprosił o namalowanie jej na płótnie. Obraz Maryi zawieszono w prywatnej kaplicy papieskiej. Wzbudzał podziw nie tylko swoim pięknem, ale też rozmiarami. Płótno miało 223 cm wysokości i 128 cm szerokości.
Matka Boża i towarzyszący Jej Jezus zostali przedstawieni w królewskich szatach. Wizerunek zdobił papieską kaplicę do 1631 r., do momentu, gdy modlił się przed nim książę Mikołaj Sapieha. Czwarty właściciel Kodnia przybył do Wiecznego Miasta z pielgrzymką, błagając o powrót do zdrowia. Traktował ją jak ostatnią deskę ratunku…
Z Rzymu do Kodnia
Mikołaj, zwany Pobożnym, cierpiał na swego rodzaju paraliż. Choroba dotknęła zarówno jego ciało, jak i duszę. Uzdrowienie przyszło w czasie Mszy św. sprawowanej przez papieża Urbana VIII przed wizerunkiem namalowanym według wzorca z figury. Uradowany Sapieha poczuł pragnienie posiadania tego wielkiego i pięknego obrazu na własność. Uprzejme prośby nie przyniosły skutku, więc – jak mówią przekazy – przekupił zakrystiana, aby ten po kryjomu wyciął wizerunek z ram i dostarczył go do jego rąk. „Pobożny” Mikołaj, skoro tylko otrzymał to, co chciał, rzucił się do ucieczki. Sprytnie zgubił ścigających go ludzi i szczęśliwie dotarł do Kodnia. Granice miasta przekroczył 15 września 1631 r. ...
Agnieszka Wawryniuk