Region
Źródło: I
Źródło: I

Restrukturyzacja kosztem rolników

Przetwórnia Kampol-Fruit jest winna rolnikom pieniądze za dostarczone owoce i warzywa. Zadłużona na setki milionów złotych spółka zapłacić nie chce, proponując układ, na mocy którego dostawcy mieliby otrzymać zaledwie połowę należności. Oburzeni rolnicy liczą na pomoc rządu i wzięcie ich pod skrzydła Krajowej Grupy Spożywczej.

Firma Kampol-Fruit z siedzibą w Białej Rawskiej skupuje świeże owoce i dostarcza je na rynek polski i zagraniczny, m.in. do sieci handlowych. Przedsiębiorstwo posiada kilka zakładów produkcyjnych: w Milejowie, Nasielsku i w Rykach. Ten ostatni powstał w lipcu 2020 r., gdy spółka należąca do Piotra Furmańskiego odkupiła tutejszy Hortex. Nowa firma rozpoczęła też produkcję koncentratów, co sprawiło, że wielu rolników z Lubelszczyzny chętni dostarczało owoce i warzywa. Po pewnym czasie na współpracy pojawiła się rysa. Chodziło o opóźnienia w płatnościach. Jednak prezes przetwórni uspokajał dostawców, zapewniając, że zależności za towar będą regulowane w terminie. Rolnicy przywozili więc swoje produkty do Ryk.

Według szacunków mogło być to nawet 200 podmiotów. Jednym z nich jest Ireneusz Janczak, rolnik, producent pomidorów z Jakubowic Konińskich koło Lublina. – Z ryckim przedsiębiorstwem handlowałem od lat, jeszcze gdy był w rękach Hortexu. To potentat w okolicy. Gdy przejęła go firma Kampol, też przywoziłem warzywa, bo w regionie nie ma tak dużego zakładu. Wcześniej były to m.in. brokuły, a w tym roku pomidory przemysłowe. Od 1 do 28 września w sumie dostarczyłem 300 ton owoców – opowiada I. Janczak, który do tej pory nie otrzymał za swój towar ani grosza. Jak wyliczył, firma jest mu winna ok. 220 tys. zł. W podobnej sytuacji  znajduje się wielu przedsiębiorców. Jednak najbardziej stratne są grupy producenckie, ponieważ niektórym z nich Kampol powinien zapłacić nawet po kilka milionów złotych.

 

Pikieta pod zakładem

Gdy na początku października rolnicy zgłosili się do firmy po pieniądze, dowiedzieli się, że Kampol ma olbrzymie długi liczone w setkach milionów złotych i właśnie przechodzi restrukturyzację. Zamiast zwrotu należności dostawcom zaproponowano układ, według którego wierzycieli podzielono na kategorie w zależności od kwoty zaległości: do 15 tys. zł, od 15 do 100 tys. zł i powyżej 100 tys. zł. Spłata miałaby obejmować 50% wartości bez żadnych odsetek. W dodatku rolnicy, którym zakład jest winien najwięcej, dostawaliby pieniądze w 30 ratach. Natomiast pozostali wierzyciele, w tym instytucje państwowe oraz banki, zgodnie z projektem układu, miałyby otrzymać zwrot wierzytelności w100%.

Rolnicy stanowczo się temu sprzeciwili i zorganizowali przed ryckim zakładem pikietę. Przyjechało na nią ok. 70 dostawców, którzy swoje niezadowolenie wyrazili m.in. na transparentach: „Nie dla układu, oddaj 100 procent”, „Ministrze – ratuj rolnictwo” czy „Premierze Morawiecki, prosimy o pomoc!”.

 

Układ szkodzi rolnikom

Niestety do demonstrantów nikt nie wyszedł. Zakład był wtedy nieczynny, ale rolnicy i tak od dłuższego czasu mają problem ze skontaktowaniem się z Kampolem.

Poproszony o komentarz zarząd wypowiedział się dość lakonicznie, informując, że trwa liczenie głosów wierzycieli za zaproponowanym układem. „Do dnia zakończenia liczenia głosów spółka nie będzie wydawała oświadczeń. Po ustaleniu wyników i ewentualnym złożeniu wniosku o zatwierdzenie układu spółka określi dalsze kroki. Zarząd będzie się kierował przede wszystkim wynikiem głosowań i uwzględni stanowisko wierzycieli wyrażone poprzez głosowanie” – czytamy w oświadczeniu spółki.

Tymczasem rolnicy na propozycji firmy nie pozostawiają suchej nitki, nazywając układ „bandyckim”. Mają też zastrzeżenia do procedury oddawania głosów. – Była bardzo skomplikowana i wymagała logowania w systemie. Kilka razy mnie „wyrzucało”, aż wreszcie poprosiłem o pomoc mojego prawnika. Oddał głos po kilku próbach – przyznaje I. Janczak.

Wyniki głosowania miały być znane 28 grudnia. Jak mówią rolnicy, według nieoficjalnych informacji, zaproponowany układ przeszedł ze szkodą dla nich.

 

Sprawa dla prokuratora

Dostawcy nie zgadzają się na układ w takim kształcie i grożą jego zaskarżeniem do sądu. Mają w tym wsparcie posła Leszka Kowalczyka, prywatnie brata ministra rolnictwa. Parlamentarzystę zaskoczyła propozycja spółki. – Restrukturyzator naruszył prawo. Producentom obiecał zwrot połowy wartości ich należności, a pozostałym podmiotom, w tym bankom, 100%. Tak być nie powinno. Tylko podmiotom Skarbu Państwa należy zapewnić wynoszący 100% zwrot, a banki i dostawcy muszą być traktowani po równo – zauważa L. Kowalczyk.

Sprawa układu to jednak jeden aspekt problemu. Drugim jest działalność samej spółki. – Istnieje prawdopodobieństwo, że w dochodziło do defraudacji finansowych. Dlatego minister rolnictwa zgłosił w tej sprawie doniesienie do prokuratury – oznajmia poseł.

Aby pomóc rolnikom, L. Kowalczyk zaproponował też, by rycki zakład przejęła Krajowa Grupa Spożywcza. W tej sprawie został podpisany nawet list intencyjny, ale zadanie nie będzie łatwe. – Obecna sytuacja może spowodować wydłużanie się procedur. Będę robił jednak wszystko, by rolnicy na tym nie ucierpieli – deklaruje L. Kowalczyk.

Tymczasem sami dostawcy też nie pozostają bierni. Niektórzy z nich zawiadomili prokuraturę o nieopłaconych fakturach przez rycką spółkę.

Tomasz Kępka