Komentarze
Uparty Bogdan

Uparty Bogdan

Do trzech razy sztuka? Nic z tych rzeczy! Prawa Murphy’ego, sprowadzające się do założenia, że rzeczy pójdą tak źle, jak to tylko możliwe? Jego bynajmniej nie dotyczą.

Za to determinacja i wytrwałość - najwyższej próby. Emeryt z Łodzi udowodnił, że wystarczy chcieć i nie odpuszczać. Nigdy! Mimo wielu przeciwności, złośliwości - nie tylko losu, a nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Historia 65-letniego pana Bogdana zaczyna się w 2018 r. To wtedy przyszło mu do głowy, aby zapisać się na kurs prawa jazdy. Tak zaczęła się batalia o upragniony dokument. Chciał go zdobyć przede wszystkim po to, aby móc jeździć na oddaloną o 100 km od Łodzi działkę. Senior nie zdawał chyba sobie jednak sprawy, że przez najbliższych kilka lat uzyskanie uprawnień będzie pozostawało jedynie w sferze marzeń. Z egzaminem teoretycznym nie miał zupełnie problemu - zdał za pierwszym razem. Niestety egzamin praktyczny okazał się prawdziwym wyzwaniem. Zakończył się jeszcze na placu manewrowym. Tym drobnym niepowodzeniem emeryt wcale się nie przejął.

Wiadomo wszakże, że zdarza to się wielu kursantom. Za którymś razem udało się w końcu panu Bogdanowi wyjechać na ulice, ale tam również napotkał sporo przeszkód. Kolejne próby podejmował systematycznie, co miesiąc, a czasem nawet dwa razy w miesiącu. W międzyczasie kupił nawet samochód – fiata seicento. Marzenie o prawie jazdy udało mu się zrealizować dopiero przed kilkunastoma dniami za… podejściem nr 58.

Wiadomość o upartym emerycie, który po zdobyciu uprawnień będzie mógł wsiąść do swojego samochodu i jechać tak naprawdę, gdzie mu się spodoba, zelektryzowała łodzian. „Boże, miej nas w swojej opiece” – to jeden z delikatniejszych komentarzy obawiających się o swoje życie mieszkańców. Kolejni podpowiadają, żeby odpowiednia instytucja wysyłała alerty SMS, kiedy senior będzie miał zamiar wyjechać na ulice.

A ja bym dała szansę panu Bogdanowi. Na pewno nie chciałby stracić tego, co z takim trudem zdobył, więc będzie jeździł ostrożnie i przepisowo. Wszakże to młodzi wiekiem kierowcy stanowią dużo większe zagrożenie niż starsi. Taki przykładowo 20-latek nie ma życiowego doświadczenia, jest bardziej skłonny do ryzyka. Ba, uważa, że wystarczy zdać egzamin na prawo jazdy, aby automatycznie stać się mistrzem kierownicy i królem szos, którego nikt nigdy, zwłaszcza na długiej prostej nie wyprzedzi. Nadmierna prędkość, brawura, szarżowanie na drodze i przecenianie własnych możliwości – to cechy charakterystyczne młodych kierowców. Z kolei im starsza osoba za kierownicą, tym mniejsza skłonność do zbyt szybkiej jazdy.

Z kolei na wprowadzenie limitu podejść do egzaminu – bo i takie pomysły pojawiały się w komentarzach – na pewno nie zgodzą się Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Czuję, że każdy z nich ma takiego samozwańczego sponsora jak pan Bogdan z Łodzi.

Kinga Ochnio