
Droga do mistrzostwa
Gratuluję pięknego sukcesu! Tym razem mistrzostwa odbyły się w Rumunii. Jak nasza reprezentacja sięgnęła po tytuł?
Dziękuję. Bardzo się cieszymy. Naszej reprezentacji udało się obronić tytuł mistrzów Europy, a tym samym zdobyliśmy mistrzostwo już po raz ósmy. Pierwszy mecz w grupie zagraliśmy z reprezentacją księży z Węgier. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Cały czas przeważaliśmy, ale rywale dobrze się bronili. Kolejny mecz graliśmy z Czarnogórą, którą pokonaliśmy łatwo 8:0. W ostatnim spotkaniu w grupie zwyciężyliśmy Austrię 6:1 i wyszliśmy z pierwszego miejsca do dalszej rywalizacji. W ćwierćfinale zmierzyliśmy się z gospodarzami - Rumunią i wygraliśmy 5:0.
Rywalem w półfinale była Bośnia i Hercegowina, z którą po zaciętym, wyrównanym meczu wygraliśmy 1:0. W finale zmierzyliśmy się z Portugalią. Po równej walce odnieśliśmy zwycięstwo 3:2.
Same zwycięstwa i tylko jeden remis. W meczu z Czarnogórą zdobył Ksiądz bramkę dla naszej reprezentacji.
To, kto strzela, nie jest najważniejsze, bo gra się dla drużyny. Jedna bramka to może dużo, a może mało, chociaż apetyt jest zawsze większy.
Reprezentacja zdobyła dużo bramek podczas turnieju. Czy zatem założenia były ofensywne, czy raczej wynikało to z poczynań rywalizujących zespołów?
Wynikało to raczej z gry. Mamy dobry, wyrównany skład. W meczach występuje pięciu zawodników w polu plus bramkarz, a my, mając równy skład, mogliśmy cały czas utrzymywać dobry poziom, a jednocześnie się regenerować. Nie każdej reprezentacji udało się zebrać tylu księży.
Jak się przygotowywaliście do finałowego turnieju?
Najpierw są mistrzostwa Polski księży, reprezentujących różne diecezje. Na tych zawodach dochodzi do selekcji zawodników, którą zajmuje się kapitan pochodzący z diecezji kieleckiej. Jeżeli widzi kogoś wyróżniającego się, to zaprasza go na treningi. Mnie zauważono na mistrzostwach w Kołobrzegu w 2019 r., gdzie nasza diecezjalna drużyna zajęła trzecie miejsce. W reprezentacji Polski jest po pięciu księży z diecezji zamojsko-lubaczowskiej i kieleckiej, którzy spotykają się ze sobą regularnie. Natomiast pozostali kapłani będący w reprezentacji odbywają trzy-cztery wspólne treningi przed mistrzostwami Europy. Oprócz treningów, podczas których ćwiczymy m.in. rzuty wolne, mamy też sparingi.
Oprócz Księdza na mistrzostwach była też inna osoba pochodząca z naszej diecezji, a konkretnie z Żelechowa – trener Marek Parzyszek.
Z trenerem złapałem bardzo dobry kontakt, gdy po raz pierwszy brałem udział w mistrzostwach Europy w Czechach. Byłem wtedy na parafii w Kłoczewie, który leży niedaleko Żelechowa. To bardzo miłe, że trener pochodzi z naszych stron, przyznaje się do tego i odwiedza swoją miejscowość. Kiedyś opowiedział anegdotę o tym, jak w święta przyjechał do Garwolina. Usłyszał wtedy księdza mówiącego podczas kazania, że swego czasu trenował piłkę nożną, grając na pozycji bramkarza, i że jego marzeniem było wystąpienie w reprezentacji Polski, ale to się nie udało. Trener Parzyszek po Mszy św. wszedł do zakrystii i powiedział, iż może spełnić jego marzenie, powołując go do reprezentacji księży. Kapłan odparł jednak, że już nie trenuje piłki nożnej, tylko inne sporty.
Ksiądz ma za sobą przeszłość piłkarską…
Od małego ciągnęło mnie w tę stronę. Wszystko rozpoczęło się w czwartej klasie szkoły podstawowej od Orląt Łuków, gdzie szlifowałem swoje umiejętności. W gimnazjum miałem epizod w Szkole Mistrzostwa Sportowego im. Kazimierza Górskiego w Łodzi. Tam przebywałem półtora roku. Następnie wróciłem do liceum w Łukowie, gdzie grałem w juniorach starszych. Razem wygraliśmy ligę wojewódzką. Występowałem też trochę w seniorach. Przed moim pójściem do seminarium Orlęta wywalczyły awans do III ligi, w czym miałem też swój udział. O tym awansie już wszyscy zapomnieli, bo aktualnie Orlęta trochę dołują.
Wiem, że Ksiądz miał też przygodę z innym klubem…
Gdy wstąpiłem do seminarium, nie było czasu na regularne treningi w Orlętach. Pod Łukowem jest klub ŁKS Łazy, gdzie bardziej niż na treningi, stawiało się na posiadane umiejętności byłych piłkarzy, którzy mają talent, pasję. Tam od sierpnia do rozpoczęcia roku seminaryjnego, czyli do początku października, można było zagrać kilka meczów.
Jak obecnie wygląda Księdza kontakt z piłką nożną i w ogóle ze sportem?
Głównie gram z ministrantami z parafii, z którymi spotykamy się w każdy poniedziałek. Przychodzą też ministranci z sąsiedniej parafii oraz uczniowie, których uczę w szkole. Czasami jeżdżę też na spotkania z byłymi piłkarzami z Łukowa.
Został Ksiądz uhonorowany podczas meczu III ligi Podlasia Biała Podlaska z Chełmianką Chełm.
Bardzo miłe, sympatyczne doświadczenie. Pogratulowano mi sukcesu, dostałem koszulkę, szalik, kalendarz Podlasia. Otrzymałem też propozycję bycia kapelanem klubu.
Co Ksiądz odpowie na tę propozycję?
Najpierw obowiązki w parafii.
Myślę, że byłaby to ciekawa rola do spełnienia. Czuje Ksiądz sport, piłkę nożną, więc na pewno zawodnikom w klubie dużo by to dało…
Jeśli będzie taka możliwość, to jak najbardziej.
A jak Ksiądz widzi swoją dalszą grę w reprezentacji Polski?
Pozytywnie, dobrze się zapatruję na przyszłość. Panuje dobra atmosfera, dogadujemy się z kolegami. Liczę na kolejne powołania. Kadra jest zróżnicowana. Są zawodnicy bardziej doświadczeni, żeby nie powiedzieć starsi, oraz neoprezbiterzy, czyli księża niedawno wyświęceni. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że w naszej kadrze są neoprezbiterzy bracia bliźniacy, a w meczu na mistrzostwach Europy w reprezentacji Bośni i Hercegowiny też wystąpili bliźniacy, tylko nieco starsi.
Kiedy i gdzie odbędą się kolejne mistrzostwa Europy?
Następne mistrzostwa zostaną rozegrane w lutym 2024 r. w Albanii, w miejscowości Szkodra. A być może za dwa lata odbędą się w Polsce.
Ksiądz jest blisko sportu. Jaki ma on wpływ na ludzi młodych, ale też i nieco starszych?
Bardzo pozytywny. Przez sport, chociaż teraz mniej, można przyciągnąć młodzież, która spojrzy inaczej na księdza, kiedy zobaczy, że potrafi grać w piłkę. To daje większy posłuch i autorytet. Kapłani podczas rozmów mówią, że kiedyś cieszyli się większym szacunkiem, księdza się słuchało. A dzisiaj sami musimy sobie wypracować autorytet, chociażby m.in. grając w piłkę nożną. Chcemy poprzez sport zachęcić chłopców do ołtarza, do służby liturgicznej. Przy okazji mogą rozwijać swoje umiejętności, jak praca w grupie. Piłka uczy też tego by, się nie poddawać i walczyć do końca. Nawet gdy się przegrywa, można odwrócić losy meczu. Uczy też wzrastania w talentach, które, jak mówił Pan Jezus, trzeba rozmnażać, a nie zakopywać. Sport może tez bardzo pomóc w sprawach wychowawczych i formacyjnych.
Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Materski