Ferrari albo rower
I to nie z powodu braków w wyszkoleniu, ale procedury dotyczącej postępowania z „elektrykami” w sytuacjach awaryjnych, a pożar taką jest bez wątpienia. Na miejscu zdarzenia pojawił się kontener wypełniony wodą, w której zanurzono wrak samochodu. Straty spowodowane przez pożar oszacowano wstępnie na ok. 190 tys. zł. Jakie były całkowite koszty akcji gaśniczej? Wyliczenia jeszcze trwają. Ktoś powie, że to wyjątkowe i nader rzadkie zdarzenie, bo przecież na naszych ulicach e-pojazdów jak na lekarstwo. To już niedługo się zmieni... Rada UE wprowadziła właśnie zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 r.
Po tym roku kupić będzie można tylko nowe auta elektryczne i wodorowe. Celem wprowadzonych zmian jest redukcja emisji szkodliwych gazów powodujących globalne ocieplenie.
Kamień z serca. Bo już myślałam, że jak „elektryk” się zapali, to w powietrze idzie taka emisja, jakby auto spalinowe jeździło po mieście przez miesiąc. Zatem najważniejsze, że płonie ekologicznie i nie zostawia żadnego śladu CO2. Tylko jeszcze kłopot z wyposażeniem. Zwykłego zużytego paluszka AA – który jest zaliczany do odpadów niebezpiecznych, z uwagi na zawarte w nim metale ciężkie – nie można wyrzucić do zwykłego kosza. Co z bateriami w e-pojazdach, których jest jakiś milion, a swoją żywotność kończą po kilkunastu latach? Chyba jeszcze nikt nie wymyślił, jak je utylizować, dbając przy tym o środowisko. Jakby tego było mało, to energia wyprodukowana do ładowania aut elektrycznych nadal pochodzi z węgla. Więc nie rozwiązuje problemu, tylko przesuwa go w inne miejsce. Koło się zamyka.
Warto zauważyć, że nowe przepisy będą obowiązywać jedynie w państwach członkowskich. Na terenie reszty świata będzie można sobie swobodnie jeździć autami spalinowymi. Gdzie zatem demokracja i prawo wyboru tak bardzo szanowane przez Unię Europejską?
I jeszcze jedna ciekawostka dotycząca równości wobec prawa. Nowe obostrzenia nie będą dotyczyć posiadaczy Ferrari. Producentom tych aut luksusowych zmiany nie przypadły do gustu. Stwierdzili, że baterie do „elektryków” są ciężkie i będą przeszkadzać użytkownikom marki. Dla nich Unia przygotowała furtkę. Nie można przecież zmusić najbogatszych ludzi do rezygnacji z luksusowych aut. Poza tym ich łączna liczba na drogach jest niewielka, zatem zatruwają środowisko w niewielkim stopniu.
Reasumując: będzie można polecieć samolotem na tradycyjne paliwo, potem popłynąć spalinowym jachtem, a na koniec wsiąść do luksusowego spalinowego samochodu. A statystycznemu Kowalskiemu, którego nie będzie stać na elektryczne auto, pozostanie rower…
Kinga Ochnio